Chciałem podzielić się swoim doświadczeniem.
Mam dach kryty blachą trapezową. Ponieważ kałuże na piętrze przerażały mnie niemiłosiernie gdy kupiliśmy nasz wymarzony dom, nie w głowie mi było myśleć o folii, membranie, wiązałoby się to w odbijaniem łat, większość nie nadawałaby się do użytku, z kupnem membrany, kontrłat, łat, gwoździ i duuużym poślizgiem czasowym. Dlatego właśnie mam jak mam - blacha trapezowa i tyle. Czytałem, ze niektórzy mówią, że można od środka nabić folię paroszczelną otaczając krokwie i wtedy wełna itd. Zrobiłem tak na takim kawałku który mam w lekko ogrzewanej części (ok 1 m wysokie/ 2,5 m długie).Pewnie bym tak zrobił na całości, ale jakoś nie miałem natchnienia jak tą folię wyłożyć przy koszach od jaskółki i innych newralgicznych punktach, gdzie nie za bardzo jest jak odprowadzić skraplającą się z pocącej się jak maratończyk blachy.
Gdy zdecydowałem się na niekombinowanie z rynienkami, została opcja tylko piany... co za strrraszny temat, nikt znajomy tego nie ma, nikt z rodziny tego nie ma, skąd oni w ogóle się wzięli? No ale cóż, skoro tylko Panowie wykonujący usługę natrysku mówią, że mogę bezpośrednio na blachę psiknąć pianę, a innej opcji brak, to zaryzykuję, stracić raczej nie wiele stracę, a mogę zyskać.
Przeciwnicy tego wykonania straszą, że blacha się poci, więc jak się będzie skraplać, to wszystko trafi w pianę. Moim skromnym zdaniem, blacha się poci wtedy, gdy jest różnica temperatur... prawda? Jeśli jest DOBRZE zrobione ocieplenie, nie ma ŻADNYCH mostków termicznych, to nie ma różnicy temperatur, więc nie ma efektu pocenia się blachy.. prawda? Do niedawna byłem zwolennikiem wełny, ale dzisiaj wydaje mi się, że tylko piana może zniwelować wszelkie mostki termiczne. Gdy przygotowując dach do natrysku pianą odkręciłem regipsy, ściąnałem folię w tym kawałku 1x2,5 wyciągnałem mokrą wełnę i mokrą folię. Czyżby wełna nie była szczelna i spowodowała mostek który spowodował skroplenie?? Dodam, że w tym pomieszczeniu nie mieszkaliśmy, było jak strychowe, więc pary z ludzi raczej nie było.
Dziś jestem baaaardzo szczęśliwym posiadaczem dachu ocieplonego pianą. Nie miałem pod dachem żadnej folii, membrany itp., natrysnąłem pianę, choć przyjechała ekipa z porządnym sprzętem, baaardzo profesjonalnie podeszli do tematu, wypełnili każdą szczelinę, wcale nie wyszło drożej niż wzięliby miejscowi fachowcy za montaż wełny z materiałem.
Ponieważ nie mam membrany, dostałem warunek - dobrze szczelnie położona folia paroizolacyjna, która ze środka domu nie wpuści do piany pary wodnej.
Jestem świeżym użytkownikiem, więc nie wiem jak się zachowuje piana po latach, dopiero okaże się jak się zachowuje wilgoć, ale dzisiaj wiem, że dzięki temu ociepleniu w takie dni jak dziś nie muszę palić na okrągło w piecu (co wcześniej było nie do pomyślenia), (POWALAJĄCE) że na nieogrzewanym strychu mam 15 stopni więcej niż na dworze (mimo że {UWAGA} w stropie mam 15 cm wełny (wełnę układałem sam, więc wiem, że jest szczelna i dopasowana, niegnieciona), folię, płytę durelis 22 mm i od spodu deskę i tynk), gdy w te mrozy na dworze ŚREDNIA temperatura panowała -10, na piętrze z przykręconymi grzejnikami miałem 10st, a na strychu mimo izolacji 15 cm wełny piętro-strych było 5 stopni. Dodam, że przy wszelkim szronie na dachu d zewnętrznej strony w -10 czy -15 stopni, jedyne mostki termiczne jakie miałem (tzn. gdzie na dachu szronu nie było) to na obrzeżach blachy, tj. tam gdzie pod spodem jest ściana, bo piany już raczej nie było jak wcisnąć. Aha - wiatr mi nie hula, ze wszystkich stron pianą dobrze zaizolowane i nie widziałem żadnego skraplania od kilku tygodni, a na płycie durelis nie trudno byłoby zobaczyć.
Co do wykonawcy który robił mi to ocieplenie, to nie chłopek który kupił pistolecik za 20 tys zł, tylko prawdziwy profesjonalista, wjechał ciężarówką, agregat prądotwórczy zasuwał przez cały dzień, w aucie gdzie były beczki z pianą było cieplutko, bo piana dobrze rośnie, gdy jest ciepła, każde pomieszczenie które pryskali wygrzewali nagrzewnicami, było cieplutko mimo chłodnych temperatur na dworze, żeby produkowana przy natrysku piany para wodna nie osadzała się na blasze, i tak było. Najpierw uszczelnili newralgiczne miejsca pianą zamkniętokomorową (na obrzeżach dachu {brak mam jeszcze części obróbek blacharskich} przy kominach gdzie może zaciekać itp.) a później superdokładny natrysk właściwą pianą, gość naprawdę starał się wcisnąć pianę w każde miejsce - pod krokwie, pod łaty, i nie oszczędzał materiału, nigdzie nie zauważyłem, żeby było mniej niż ustalono, a niejednokrotnie haki pod regipsy są schowane, szkoda odrywać pianę, ale ja muszę, a wiec jak go bierzecie, to warto dać troszkę dłuższe haki . Nie mam w tym zupełnie żadnego interesu, gość pewnie nawet nie będzie wiedział że tu o nim mowa, ale za pełen profesjonalizm polecę go w podziękowaniu za rzetelnie wykonywaną pracę - robiła mi firma z Jaworzna, do mnie mieli przeszło 150 km, nie było problemu z przyjazdem, obejrzeniem, wyceną. I tak jak wspomniałem - "profesjonaliści" od wełny wzięliby podobne pieniądze w moim rejonie, a tam mostków termicznych pewnie bym się nie doliczył, pomijając nierzetelnych wykonawców, to wełny często nie da się idealnie położyć (co widzę po moim stropie który przepuszcza 15 stopni ciepła), wełna siada itd. POLECAM PIANĘ!