Niniejszym słodko-gorzkim postem witam Szanowne Grono!
Proszę o Wasze opinie w moim (chyba) pechowym starcie.
W skrócie: buduję parterowca 130m, porotherm, lana płyta, dwuspadowy dach kryty dachówką.
Wczoraj (piątek) zalane zostały ławy fundamentowe, wykop miał miejsce w czwartek. Podłoże to spoisty, gliniasty less. Ławy w projekcie to 60x40 (65 mb) i 80x40 (10 mb). Z rzekomo braku odpowiednich łyżek całość kanałów została zrobiona łyżką 75cm na głębokość 45-50 cm. Szybko po wykopie w wybraniach pojawiła się woda (podskórna). Zaniepokoiło mnie to. Majster stwierdził, że wodę wypompuje, do wykopu włoży folię kubełkową, zazbroi i zaleje betonem. Przystałem na to jeszcze tydzień przed wykopem, nie widząc sensu deskowania i wylewania chudziaka w tak spoistym gruncie.
Przyjeżdzam wczoraj w ostatnim momencie na budowę (betoniarka przyjechała 2h wcześniej niż była umówiona) i oto co zastałem:
1. Zbrojenie ułożone na przypadkowych kamieniach, klińcu zebranym z utwardzonego podjazdu, ułożone nierówno w wykopach. Kamienie, które widziałem mogły mieć max ok 3 cm wysokości.
2. Brak giętego pręta w połączeniu T między ławami, zbrojenie 'na krzyż', coś tam popaprane drutem wiązałkowym (na winklu zazbrojone było dobrze, z giętymi prętami typu 'L')
3. Folia wpakowana bezpośrednio do kałuży, woda wbrew zapewnieniom nie wypompowana i to zalane B25 i coś tam zawibrowane.
Oczywiście beton wycisnął wodę na wierzch, została kałuża nad ławą, którą dziś zdrenowałem za pomocą rowka (zdjęcie) wzdłuż ławy.
Głównym moim zastrzeżeniem, oprócz bylejakości zbrojenia i jego układania bez właściwych dystansów jest wylanie ław do kałuży, boję się nierównomiernego osiadania
budynku.
Z KB nie udało mi się skontaktować wczoraj, będę to robił w poniedziałek. Noc przespana wcale nie uspokoiła mnie, co gorsza jestem coraz bardziej wściekły na
wykonawcę za prace przy tak ważnym etapie bez poszanowania dla zasad sztuki.
Co robic dalej? Mam parę typów, ale nie będę sugerował. Boję się że pod kałużami powstaną naprężenia, a w końcu zaczną wychodzić na ścianach pęknięcia.
Co zrobilibyście na moim miejscu? A może to olać i iść dalej bez martwienia się?