Witam

Przepraszam jeśli powtórzę temat ale przeszukałam forum i nie znalazłam podobnego przypadku. Odziedziczyłam dom po rodzicach z bardzo dużym ogrodem, przy granicy rosną posądzane przez tatę jeszcze choinki, które są w miarę wysokie. Drzewa są posadzone od granicy około 1 m może trochę więcej nawet jak 1 m. Mój problem polega na tym, iż 80 cm od granicy jest dom mojego sąsiada, który ma ze 100 lat i nagle sąsiad wysyła mi pocztą wezwania wzywające do usunięcia drzew, żądając przy tym naprawy rynien i zmiany dachu w związku z gnijącym igliwiem na dachu. Jedyne drzewo, które gubi igły to sosna, która ma dosłownie parę gałęzi i tak naprawdę jest strzelistym drzewem, które nie ma rozrośniętej korony ale rzeczywiście może jedna gałąź z racji bliskiej odległości domu sąsiada może trochę gubić igieł na samą końcówkę dachu. Ściana bowiem jest oddalona może o 80 cm od ogrodzenia ale dach sięga prawie do samej granicy nie mówiąc już o fakcie , że na ścianie od strony granicy są okna. Rozumiem iż może igliwie mu przeszkadzać ale jego żądania co do naprawy rynien mających co najmniej 40 lat i dachu , który ma co najmniej 70 lat po prostu burzą we mnie złość. Ok mogę usunąć drzewa chociaż wydaje mi się to żądanie bez postawne natomiast wiem, że nie skończy się tylko na wycince widząc jego żądania. Czy ktoś może mi coś podpowiedzieć? Może mieliście podobną sytuację?