Zdecydowałam sie podzielić z Wami moimi przygodami z budową. Wprawdzie niedawno zaczęłam ale niespodzianki towarzyszą mi od zdobycia pierwszego papierka tj wygranie przetargu i kupno działki.
Zbieranie dokumentacji zajęło mi prawie rok. Związane to było z zakończeniem ważności planu zagospodarowania miasta. Było wiele zachodu ze zgromadzeniem ale opowiem Wam o jednym przejściu związanym z uzyskaniem zgody na zmianę nachylenia połaci dachowych .W warunkach zabudowy określono, że dach musi mieć nachylenie od 40 st. a nasz dach ma tylko 35.Najpierw udaliśmy się do konserwatorki zabytków, ktora stwierdziła, że wybrany przez nas dom jest okropny i wygląda jak bungalow i nigdy nie zgodzi się go zatwierdzić, chyba że architekt od WZiZT się zgodzi. Ten z kolei umówił się z nami w swoim prywatnym mieszkaniu, przyjął nas w szortach, czarnych skarpetkach i papciach i co parę minut wychodził do innego pokoju spytać żonę, czy może być taki dach. Myślal zapewne, ze po powrocie zobaczy na stole kopertę z kasą, ale się przeliczył. W końcu po wielu tygodniach otrzymaliśmy zgodę.
A teraz krótko o sobie. Jestem kobietą po 30, mam super meża i dwóch kochanych synów Kamila- 12lat i Kubę- 14 lat, przedobrych Rodziców, siostrę bliżniaczkę nieco szaloną i starszą siostrę nad morzem.
A teraz o budowie. Od dawna czytam forum i bardzo zazdrościłam wszystkim, że mogą pochwalić się swoją budowlaną przygodą. Mój mąż zachęcił mnie, żebym również dzieliła się z wami swoimi doświadczeniami. Tylko trochę sie martwię, że nikt nie będzie chciał tago czytać......
Nasza działka ma 15 arów, ma kształ trójkąta i znajduje się prawie w centrum miasta .Byla dość droga, ale za to do pracy 3 min. jazdy rowerem. Bo jestem miłośniczką jazdy na rowerze !!!
Jutro postaram się zamieścić parę zdjęć działki.
Budowę rozpoczęliśmy w kwietniu, a obecnie ekipa muruje bloczki fundamentowe. Wczoraj po raz pierwszy porządnie się wkurzyłam, gdy zobaczyłam porozrzucane bloczki w błocie!!! Okazało się, że zepsuł się jakiś hds i musieli pozbyć się towaru rzucając na ziemię a że padało to do błotka. Zadzwoniłam do dostawcy i kulturalnie wyjaśniłam co mi się nie podoba, pan obiecał wszystko uporządkować i nic nie zrobił. Obiecałam sobie, że jak zadzwoni po pieniądze za bloczki to powiem mu, że już jadę z pieniążkami i zrobię sobie kawę i poczekam na drugi tel. i powiem mu, że nie miałam czasu, bo musiałam pozbierać i wyczyścić bloczki. Podoba się Wam mój plan?



11 maj 2005 środa
Bardzo się cieszę, że ktoś przeczytał moje wypociny. Zdaję sobie sprawę z tego, że moj dziennik jest nieco chaotyczny, ale obiecuje poprawę.
Projekt naszego domu to ZOSIA z Archipelagu. Ma 160 m kw powierzchni użytkowej a z garażem 200. Spodobał nam się ten domek ze względu na to, ze na dole jest sypialnia dla nas, a na górze będą rządzić chłopcy. A poza tym jest niewysoki, ma częściowo zadaszony taras i antresolę. Oczywiście dokonaliśmy trochę zmian, ale o tym będę pisała na bieżąco.


Prawdę mówiąc, trochę przerażają mnie koszty np. dachu (ok.260 m kw) . Wiedzialam, że wszystko jest drogie, ale żeby taki beton tyle kosztował!!! Prawdopodobnie na początku wszyscy są w szoku, ale to nie zmienia faktu, że zaraz myslę co moglabym za cene betonu sobie kupić np. nowy rower, super ciuchy....
Co tam, zawsze chcialam mieć domek!!!! Damy sobie radę, pod warunkiem, że mojego meżusia nie zwolnią z pracy, bo moją pensję szkolną w całości przejadamy.

Nie potrafię wkleić zdjęcia. Może ktoś mógłby mnie nauczyć ? Ujrzycie Zabę na rowerze, inteligentne twarze budowlańców, najbrzydszego kota na świecie i co najważniejsze... dzialkę z rozpoczętą budową!

Czekam i czekam i nic, zadnej pomocy. Nikt pewnie nie czyta tylko mój mąż, żebym się cieszyła, że mam tylu czytelników
Wstyd się przyznać, ale piszę tylko dwoma palcami i w dodatku środkowymi, dlatego mąż mowi, że piszę fakami. Czasem też nie mogę znależć literki, najczęściej B i F


13 maja (piątek )2005

PO PROSTU ZARAZ SIĘ ROZRYCZĘ !!!!!!

Miałam zamiar powklejać trochę zdjęć, ale nie mogę się na niczym skupić (dzięki wszystkim za instrukcję - jesteście kochani). SAMA NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ!!!! Ale od początku....
Mąż wcześniej wrócił dzisiaj z pracy jak nigdy, zjadł, wymienił dętkę w rowerze i szybciutko pojechaliśmy na budowę. Słoneczko świeci, cisza, spokój, oglądamy wymurowane ściany fundamentowe(8 rzędów),chodzimy sobie uradowani po naszym domku, planujemy....
Mąż nawet zalazł metrówkę i wtedy wpadł na pomysł, żeby sprawdzić odleglość naszej ściany od granicy dzialki z sąsiadem. I wiecie co się okazuje......GEODETA SIĘ PO-MY-LIŁ !!!!!!!!! Nie ma koniecznych 4 m tylko od3.20 do 3.80 .Po prostu zrobilo mi się gorąco...Co teraz!!!! Burzyć wszystko, prosić sąsiada o zgodę(opinia o nim jest nie najlepsza - ta opcja raczej odpada),sądzić się z geodetą, zmienić okna na luksfery( część z nich to garażowe,łazienkowe ale jest też pokój). A co z pozwoleniem na budowę? Włożyliśmy już ok. 20 tyś. Jestem załamana ....poradżcic coś