Cześć wszystkim,

będziemy budować dom parterowy, ok. 110m w bliskim sąsiedztwie torów kolejowych z przejazdem pendolino na czele. W zasadzie będziemy budować przy nieprzekraczalnej linii zabudowy wyznaczonej przez kolej, a więc najbliżej torów, jak się według prawa i planu zagospodarowania da (nieco ponad 30m od skrajnego toru).

W związku z tym prośba o podpowiedź osoby z doświadczeniem, jak poradzić sobie z fundamentami, żeby szklanki nie skakały?

Robić klasyczny fundament czy może płytę fundamentową? O jakich parametrach, jakoś to wzmacniać, robić większe, cięższe?

A może zrobić nasyp, jeśli tak, to jak duży, wysoki? I dopiero na to fundament lub płyta?

Pytań dużo, może ktoś pomoże