Jasne, że wyczuwają, a już najmocniej czują to, kiedy przyłożą nos do ściany. Ten smród - tyle, że w mniejszym natężeniu - był obecny od samiuśkiego dnia założenia okna w czerwcu, a w dniu rozpoczęcia sezonu grzewczego buchnął z taką mocą, że nie dało się wysiedzieć w pokoju. Teraz już tak mocni nie capi, ale wciąż to czuć, tylko mniej.