Pięknie! Problem w tym , że w ciągu dnia mamy na Ziemi zarówno naturalną absorpcję jak i naturalną emisję energii słonecznej, która do nas dociera.
Ograniczając systematycznie jej wypromieniowanie poprzez efekt szklarniowy (na to idzie też to co wyprodukujemy) gromadzimy tę dostarczaną energię w atmosferze, gdzie w "normalnej" dla życia człowieka równowadze zostałby ona oddana. A tymczasem pozostaje ona w pewnym nadmiarze.
Nasza energia całkowita, wytwarzana przez człowieka z paliw niewiele ma tu do rzeczy w porównaniu z energią Słońca i ogólnym bilansie całkowitej energii układu Ziemia-kosmos. Człowiek przecież ziemi nie podgrzewa a jeśli nawet to i tak jest to pikuś i nie roztopi tym lodowców.
Wystarczy jej ( energii) natomiast , żeby naprodukować tyle pyłów i gazów cieplarnianych, by się nie pozbyć tego co pozostaje w pewnym, niekorzystnym dla ludzi nadmiarze, zamiast pójść sobie w kosmos.
W szklarni nie trzeba przecież w ogóle grzać ( brak zasilania energetycznego) , żeby przy słonecznym dniu i mrozie zrobiło się w niej gorąco.