Witam
Posiadam dość leciwy letniskowy domek z bali (budowa 1952r). Jest zachowany w w bardzo dobrym stanie - mam na myśli stan fundamentów i belek.
Ściany wzniesione są z belek mniej więcej 15x15 z doszczelnieniem ze słomy i mchu. Nie ma żadnego połączenia typu piór-felc pomiędzy belkami leżącymi na sobie. Trzyma to wszystko grawitacja i krzyżowe łączenie na narożach (chyba że są jakieś pionowe "szpilki" zespajające całość, ale o tym nic nie wiem). Zewnętrzną elewację stanowi papa przybita do belek, a w środku jest tynk wapienny położony na macie ze słomy i siatki z drutu. Tak więc prawie skansen . Ale do rzeczy. Zamierzam dobudować do tego domu kolejne pomieszczenie. Proszę o podpowiedź w kwestii drzwi łączących oba obiekty. Planuję za pomocą piły łańcuchowej wyciąć otwór drzwiowy w bocznej ścianie domu, a następnie boki powstałego otworu podeprzeć dwoma belkami 15x15. W tak powstałą dziurę oprawić futrynę i dalej wiadomo.
Niepokoi mnie: na ile stabilność całej ściany zostanie zachwiana i jak temu ewentualnie zapobiec? Planuję wstawić dwie pionowe belki i połączyć je z podłożem za pomocą odpowiednich profili (kątowników) , a z poszczególnymi belkami za pomocą odpowiedni długich wkrętów i płaskowników. Ważne jest że nad belką która po wycięciu otworu stanie się "belką nośną nad drzwiami" posadowionych będzie jeszcze do góry 4 rzędy nie naruszonych belek. Budynek jest parterowy, a ściana w której chcę wykonać otwór ma 4,5m długości. I tu kolejne pytanie. W jakiej minimalnej odległości od winkla można pokusić się o cięcie? Czy muszę zostawić nienaruszoną jedną belkę od spodu (tą, która leży na fundamentach)? Zależy mi na opinii osób, które budują/remontują/rozbierają takie stare belkowe domy i wiedzą co może mnie spotkać. Czy mi się to pop prostu nie rozjedzie?
Uzupełniając: elewacje, tak zewnętrzna jak i wewnątrz zostaną usunięte i zastąpione czymś innym, Uszczelnienie z mchu zastąpi pianka, która (wiem z doświadczenia) w sposób zaskakujący stabilizuje taką konstrukcję.