Cześć,
mam pytanie do was, a bardziej chciałbym poznać wasze zdanie/pomysły dotyczące mojego dylematu.
Będę grodził działkę w stylu "na ranczo" Coś w stylu jak poniżej
Słupki akacjowe już siedzą w glebie. Część, która siedzi w ziemi została opalona dokładnie palnikiem, pomalowana środkiem typu "dysperbit" i zasypana suchą mieszanką cement + piach. Tak doradzano nam i tak zrobiliśmy. Wiem, że zdania są podzielone - jedni powiedzą że super, drudzy, że szlag trafi te słupki po 5 latach ale już przy budowie domu poznałem wzór "na rację" (liczba racji = liczba majstrów + 1)
Deski, które będę montował są natomiast z olchy. Czekają już 3 rok na przykręcenie ich do słupków.
Z racji, że moja branża zawodowa mówiąc delikatnie stoi (wiadomo z jakiego powodu) pomyślałem, że dokończę płot ale zanim przykręcę dechy to zaimpregnuję i pomaluję zarówno słupki jak i deski. Odwiedziłem lokalny sklep z farbami i trafiłem na zderzenie z rzeczywistością. Płotu mam niemało bo coś ok. 400 m. W przeliczeniu na powierzchnię do pomalowania to jakoś 1100 m2. Po poznaniu cen za impregnat + warstwa wierzchnia (olej,lakier, lakiero-bejce) stwierdziłem, że to w cholerę kasy (najtaniej 3000 zł, optymalnie - 5000 zł / całość). Nie sądziłem, że lakiery itp. są tak drogie. Tu powstał dylemat co robić...płakać ale płacić tyle ile trzeba, albo poradzić się/ poszukać innych (może jakieś domowe czy przemysłowe) sposobów na pomalowanie płotu.
Jeśli coś wam przychodzi do głowy czy "dziadek to robił tak.." - serdecznie proszę o podzielenie się tym. Każde wskazówki rzucą jakiś obraz sytuacji.
Z góry dzięki,
Szolen