Witam
Słowem wstępu kupiłem dom wybudowany w latach 90 do bardzo generalnego remontu, do wymiany było praktycznie wszystko i do wszystkiego planowałem brać "fachowców" . Każdy wzięty przeze mnie "fachowiec" był z polecenia i spieprzył swoją robotę w mniejszym lub większym stopniu aż do wykończeniowców, przy których przebrała się miarka i ich wykopałem . Teraz sam wszystko co mogę poprawiam, ale mam duży problem z dachem, którego nijak nie wiem jak obejść.

Mianowicie zatrudniłem ekipę dachowców do ściągnięcia starego dachu i wykonania go kompletnie od nowa i podpisałem z nimi umowę o dzieło:



jakoś miesiąc po terminie skończyli i ogólnie powiedziałbym, że byłem nawet zadowolony bo z dworu wyglądało to nieźle:



od wewnątrz już jako tako bo wiele widziałem nietrafionych gwoździ w deski i obróbki przy dwóch oknach dachowych miały wiele do życzenia, ale machnąłem na to ręką bo "fachowcy", wiadomo... Nie mogłem oczekiwać cudów, że ładnie zrobią...

Odebrałem robotę, ale zapobiegawczo poprosiłem o poczekanie z miesiąc z zapłatą ostatniej transzy i miałem rację bo przy pierwszej lepszej ulewie okazało się, że dach bardziej przecieka niż ten przed wymianą!!!



Zadzwoniłem do fachowca i powiedziałem mu co i jak, ten stwierdził, że niemożliwe i umówiliśmy się na podjechanie i zobaczenie co i jak. Tak zrobił (to była ndz.) pokazałem mu wszystkie foty i filmiki jak woda robi sobie kap kap kap, po czym powiedział, że w pon. się umówimy na termin poprawek i tak już czekam sobie 4 miesiące na te poprawki. Kilka razy próbowałem się do niego dodzwonić z dwóch numerów jakich używam, ponaglałem go o kontakt smsowo, nawet lekko groziłem, że pójdę z tym do sądu, jak się nie odezwie i wysyłałem zdjęcia co się odwala w tym domu po deszczach:



Dodatkowo w miedzy czasie poprosiłem kolegę (miałem już dość fachowców), żeby mi wszedł na dach i sprawdził przekrój komina bo chciałem na zimę wkład zamontować i takie foty mi porobił przy okazji:



Panowie od montowania fotowoltaiki swego czasu też mi zgłaszali, że blacha jest w wielu miejscach powgniatana, ale przymykałem oko, a teraz mam za swoje.

Kontaktowałęm się z trzema firmami, czy by nie poprawili roboty po fachowcu, ale każdy jak usłyszał co się dzieje to powiedział, że absolutnie nie, wreszcie trafiłem na znajomego znajomego, który raczył przyjechać i ocenić ile to by kosztowało, ale jak zobaczył o co chodzi to powiedział, że nie podejmie się poprawiania tak spier... roboty.

Plusy i minusy: mam umowę, nie mam żadnych faktur bo mieliśmy się z nimi rozliczać na końcu, wszystkie "zaliczki" mam oczywiście sygnowane jego podpisem, z 55k całej kwoty za dach nie zapłaciłem jeszcze 6k, mam b. dużo porobionych zdjęć jak się leje i możliwe, że większość nagranych rozmów face to face telefonem (ale nie wiem w jakiej jakości).

I teraz pytanie do Was drodzy forumowicze, CO ROBIĆ?????