Uszanowanie
Dom z lat 80. XX w. na ścianie trójwarstwowej jest ocieplony 6cm styropianu. Okna nowe plastikowe osadzone tak jak pierwotnie, w linii pustki powietrznej. Zamierzam docieplić ściany 10cm styropianu i zastanawiam się, jak przy tej okazji najlepiej rozwiązać temat okien.
Obecnie we wnękach okiennych jest max. 3m styropianu, a i to na siłę upchnięte, tak że futryny okien są prawie całkiem schowane pod ociepleniem. Co za tym idzie, wnęki okienne są fest wąskie.
Tutaj szkic: https://photos.app.goo.gl/a4MwhgDUJ67NN7V38 – stan obecny vs pomysł zmian.
Wiem że w nowych budynkach okna osadza się w warstwie ocieplenia, ale ogrom prucia i łatania jaki by się z tym wiązał raczej skutecznie mnie odstrasza (o ile to w ogóle możliwe w starych budynkach?).
Bez ruszania okien wykombinowałem rozwiązanie jak na załączonym obrazku po prawej, mianowicie: poszerzam otwór okienny wycinając ~10cm ściany po obwodzie. Wnękę ocieplam 5cm styropianu, skutkiem czego mam otwór okienny szerszy o dobre 5cm z każdej strony. Przy okazji to by nieco zniwelowało skutki dołożenia dodatkowych 10cm styro na ścianę.
Ale: czy tak jest poprawnie? Czy czegoś nie zepsuję wycinając 10cm zewnętrznej ściany po obwodzie okna? Co prawda zewnętrzną warstwa niby nie jest nośna, ale chyba nad prawie trzymetrowymi miejscami otworami okiennymi można się spodziewać jakichś wzmocnień, których się ruszyć nie da?