Cześć!
Buduję dom energooszczędny.
Początkowo chciałem drzwi wejściowe do domu Wikęd Termo Lux (6000-7500 zł bez bajerów, drzwi jak drzwi) lub KMT (passive 75, 5000 zł). Niższe modele tych firm nie ma sensu kupować, bo najtańsze i tak kosztują 3500-4000 zł.
Potem zacząłem liczyć. Różnica w U między najdroższymi drzwiami Wikęd a tanimi (1000 zł) z makertu to 0,8 W/hm2*, czyli:
0,8W * 2m2 * 15*C * 24h * 200 dni = 115,2 kWh - tyle będę tracił rocznie więcej energii cieplnej w okresie grzewczym przez tanie drzwi z marketu w porównaniu do drzwi "pasywnych"
Zatem zastosowanie drogich drzwi pasywnych daje oszczędność na ogrzewaniu przez 20 lat równą 576 zł... przy dwukrotnie zawyżonej na potrzeby tych obliczeń cenie 25 groszy za 1 kWh z mojej fotowiltaiki.
Zatem dopłacam 4-6 tys. zł do drzwi pasywnych po to, by przez 20 lat oszczędzić kilkaset złotych na ogrzewaniu.
Oczywiście U to nie wszystko. Ważne, by drzwi były proste, a co za tym idzie szczelne. Tylko przed moimi drzwiami wejściowymi docelowo będzie zamykany wiatrołap zbudowany z okien (będzie szczelnie, bez wiatru i przedmuchów, do tego trochę cieplej niż na zewnątrz).
Pytanie - czy Waszym zdaniem takie podejeście ma sens?
Czy mimo wszystko warto więcej dopłacić do markowych drzwi z jakiś powodów? Jakich?
Czy macie doświadczenia z drzwiami marketowymi i co o nich sądzicie?
Briorę pod uwagę ofertę Castoramy, Obi, Bricko, np. O.K. Doors, Splendoor.
Od drzwi oczekuję, że nie będę na nie zwracać uwagi. Mają się bezawaryjnie otwierać, zamykać, zakluczać i odkluczać. Mają służyć wiele lat... choć przy tej cenie mogę sobie co pięć lat wymieniać drzwi, i tak wyjdzie taniej niż drzwi z Wikędu.
Czekam na opinie.
Pozdrawiam!