Witam wszystkich serdecznie,
Kilka tygodni temu podłączyłem się już z owym problemem pod post innego użytkownika, ale covid skutecznie odciął mnie od śledzenia forum więc chciałbym ponowić swoje pytanie już oddzielnym temacie.
Na części swojego niezagospodarowanego terenu chciałbym założyć dla syna tymczasowy trawnik najmniejszym nakładem kosztów. Niestety Elfir określiła już „ziemię” jako najgorsza bielica. Obecnie niestety nie mam kasy na profesjonalne doprowadzenie tego do ładu i składu, co nie zmienia faktu, że jak kiedyś pojawią się fundusze to, to co uda m i się teraz wyhodować zostanie zmielone i przykryte czymś lepszym.
Cel jest jeden. Posiać cokolwiek na tym popiele, aby chociaż z małym w piłkę pokopać. Jak podejść po minimum aby coś tam zakiełkowało.
Teren na trawnik tymczasowy ma (jakieś 320m) i mój amatorski plan prezentuje się następująco:
1. Glebogryzarką przeorać kilkukrotnie teren i wyplewić ile się da grubszego badziewia i śmieci
2. Nie sprawdzałem jeszcze pH (dziś zakupie kwasomierz) ale patrząc po tym co tam rośnie to wygląda na to jakbym musiał całość zakwasić i zaaplikować jakiś podstawowy nawóz. No chyba, że będzie kwaśno to zaatakować wapnem. Nie robię dywanu i jest to tymczasowe więc chyba pora roku nie będzie tu miała znaczenia.
3. Zwałować, zasiać, zwałować i podlewać.
Widzicie w tym jakiś sens, czy może się na robię i g***** z tego wyrośnie.