Dzień dobry państwu.
Mój problem polega głównie na mojej naiwności. Pierwszy raz wynająłem komuś mieszkanie i nie ogarnąłem podstaw. Umówiłem się z lokatorem, że pozwolę mu usunąć z mieszkania wersalkę i przenieść ją do piwnicy, jeżeli odpowiednio o nią zadba i zabezpieczy, żeby nic się jej nie przytrafiło. Umówiliśmy się słownie, że zwrócenie jej w nienagannym stanie jest warunkiem dla wykonania tego ruchu. Pięć miesięcy później przy odbiorze mieszkania okazało się, że mebel spleśniał. Jego odpowiedzą było - masz pecha, zgodziłeś się. Tak samo wstawił garnki do kartonu i też zniósł do piwnicy, tym razem bez mojej zgody i te naczynia też spleśniały. Z tym, że garnki da się oczyścić, a wersalka jest już zagrożeniem dla zdrowia i poszła do kosza. Czy ja mam jakiekolwiek opcje w tej sprawie czy powinienem pogodzić się ze swoją głupotą?

Druga rzecz. Czy ja mam prawo sporządzić umowę na własną rękę i będzie ona tak samo wiążąca prawnie, jak ta wykonana przez pośrednika biura nieruchomości? Chciałbym bardziej zabezpieczyć się przed sytuacją w jakiej się postawiłem wzbogacając standardowy tekst o detale. Gdzie znajdę paragrafy odnośnie najmu okazjonalnego by sprawdzić czy nic co wymyślę nie stoi na przekór prawu?