W dalszej rodzinie mam przypadek rozgrzebanej budowy. Zaczęli w środku pandemii (hipoteka zatwierdzona w sierpniu ubiegłego roku), fundamenty wylane w listopadzie. Potem przyszła zima i n-ta fala covida. Niestety inwestorzy nie kupili materiałów przed zimą, na wiosnę wszystko pofrunęło do góry.
Do hipoteki mieli kosztorys na budowę pod klucz na 450tyś (domek 122m2). Niestety same bloczki kupowali podobno o 20% drożej niz w kosztorysie, stal to już w ogole rozjazd na kilka tysięcy. Obecnie domek cudem doszedł do SSZ, chociaż musieli ponoć dopłacić ekipie okolo 20tyś więcej niż ustalone bo chcieli zejść (w umowie nie było oczywiscie żadnych kar). W kosztorysie ten etap miał wynieść 226tyś, a podobno jest już ponad 280tyś wydane. Kolejny etap czyli okna i stolarka wyceniany jest obecnie 15% wiecej niż w kosztorysie. Najgorzej jednak będzie z instalacjami bo wyceny wykonawców są o prawie 100% wyższe niż te zatwierdzone przez bank! Z tego co rozmawiałem z nimi wczoraj, rzeczoznawca z banku był tydzień temu i nie chcą zatwierdzić następnej transzy. Robi się sytuacja patowa....
Na szczęście nie stracili roboty w pandemiii, ale nie mają też żadnych podwyżek, a ceny usług i materiałow skoczyly o 30-40%. Możliwe że skonczy się sprzedażą działki i budynku w tym stanie, bo jednak nieruchomości zdrożały. No ale na to musi się zgodzić bank... Niestety lokalizacja słaba i o kupca nie będzie łatwo. Generalnie czarna dupa.