Witam,

Szukam informacji od osób które wymieniały piec z tradycyjnego na taki z podajnikiem na ekogroszek. Jak ma się zużycie ekogroszku w stosunku do "zwykłego" węgla. W tym roku modernizuję kotłownie i zakupiłem piec DEFRO 25 kW z podajnikiem. Obecnie mam piec Hajnówka Moderator również 25KW. Oprócz wymiany pieca planuje też założenie do każdego grzejnika głowicy termostatycznej dobrej jakości, bo obecnie mam tylko 4 takie głowice, a 12 głowic brak. Na tyle na ile potrafię logicznie myśleć, spodziewam się niższych kosztów ogrzewania, ale czy słusznie? Na podstawie poprzedniej zimy, czyli mojej pierwszej w tym domu:

Kocioł Moderator był niemalże stale uruchomiony od około połowy października do końca marca. Paliłem w nim węgiel KOSTKA (nie pamiętam parametrów dokładnych). Pełen zasyp, rozpalanie od góry, kocioł nie kopcił, spalał w miarę ładnie do czysta. Pełen zasyp starczał w zależności od warunków pogodowych na 10-20 godzin. Węgla spaliłem 4,5 tony od początku października do końca kwietnia. Na początku i końcu tego okresu w piecu było już tylko "przepalane", a nie tak jak wcześniej - palone całą dobę. Temperatura w domu nie spadała poniżej 20 stopni. Na zewnątrz jak wiadomo - silne wiatry i temperatury dochodzące do -29.

Logika podpowiada mi, że przy zastosowaniu kotła z podajnikiem mógłbym uzyskać podobne lub niższe zużycie węgla w zeszłym sezonie. Dlaczego tak uważam? Rozpalanie od góry w pełni zasypanego kotła tradycyjnego wiązało się z dość dużą bezwładnością ogrzewania. Jeśli wsad zaczął się palić, nie miałem już możliwości panowania nad nim. W konsekwencji bywało tak, że czasami kiedy np na zewnątrz uspokoił się wiatr, czy lekko się ociepliło, to w domu temperatura potrafiła dojść do 27-28 stopni. Tutaj widzę już duża stratę, bo energia była dostarczana w nieodpowiednim momencie. Myślę, że kocioł z podajnikiem i głowice termostatyczne pozwolą na trochę oszczędności.

Druga kwestia - człowiek nawet w zimę ma jakieś swoje życie, więc zdarzało się, że czasami musiałem coś załatwić po pracy, zanim dotarłem do domu to w piecu było już ciemno i grzejniki były zimne, więc dom wychłodził się i trzeba było go dogrzewać od nowa. Tutaj też myślę, że to generuje odpowiednie straty...

Dyskutowałem na ten temat ze znajomymi i niektórzy mówią mi, że jeśli spaliłem 4,5 tony na ogrzewanie (przypominam że było to grzanie niemal ciągłe, a nie podgrzewanie), to przy ekogroszku wyszłoby minimum 6 ton. Jakoś ciężko mi w to wierzyć, bo uważam, że mój obecny kocioł ma niższą sprawność cieplną niż nowo kupiony DEFRO (swoją drogą w te 98% sprawności mało wierzę, ale może się miło zaskoczę).

Zapraszam do dyskusji osoby które wymianę pieca mają już za sobą. Jak to u was ma się porównanie kosztów ogrzewania między starym a nowym kotłem.

PS - nie podaję żadnych danych odnośnie technologii w jakiej był zbudowany mój dom, metrażu, ociepleń itd. Chciałbym tylko podyskutować na temat danych które podałem, tj: Zużyłem 4,5 węgla na utrzymanie komfortowej temperatury w zeszłą srogą zimę. Uważam, że po wymianie kotła i założeniu wszędzie głowic termostatycznych przy identycznej zimie byłbym w stanie zejść do około 3,5t ekogroszku. Część znajomych mówi, że to realne, część uważa że spaliłbym więcej niż 4,5 tony.