Akurat kredyt to inna bajka i tutaj podstawy ekonomii sie kłaniają.

Nie wiem jak można być zaskoczonym wzrostem raty. Szczerze mówiąc to wzięcie kredytu było jedną z lepszych decyzji. Gdyby odkładał złotówkę do złotówki żeby wybudować za gotówkę, to raz, ze jeszcze bym się nie wykończył - pewnie nawet nie przeprowadził, dwa, koszty wykończenia w ciągu tych 3 lat by wzrosły o 50% albo więcej. Oprocentowanie kredytu jest nadal niższe niż inflacja, więc jakie są powody do płaczu?