Hej. Być może podobny temat już był, ale chciałabym poznać zdanie obcych ludzi.
Po ślubie, 9 lat temu zamieszkaliśmy z mężem w domu moich rodziców. Siostra wybudowała swój, więc ja uznałam, że zostanę z nimi i im pomogę na stare lata. Mąż pracował wtedy za granicą i rzadko bywał, ale w zasadzie ślepa byłam(albo nie dopuszczałam do siebie), że niezbyt za nim przepadają.
"Dom będzie wasz, róbcie sobie co chcecie, nikt nie będzie się wam wtrącał" tak mówili rodzice.
Tyle, ze pytałam 3x o zapis domu- mamy pieniądze na remont ale chcieliśmy go robić na swoim. No to najpierw mama jeszcze nie była na emeryturze, potem znowu zapis drogi, następnie pandemia a na końcu się dowiedziałam, że (będzie mój, ale....) boją się, jak bym ich traktowała gdyby mi zapisali, że oddałabym ich do domu starców. ABSURD! Postawiłam na szali moje małżeństwo i dobro dzieci, żeby oni mieli dobrze na stare lata. Nie mamy może super relacji, zepsuło się to ostatnim czasem.
Na jednym podwórku, w jednym ogrodzeniu, działka obok stoi dom siostry. Siostra dla rodziców jest alfą i omegą, jej mąż i dzieci także.
Moje dzieci, wiadomo, dziadkowie kochają, ale kiedy dzieci (moje i siostry) się nie dogadują, to babcia wierzy tamtym, nie moim. A jak ja się cos odezwę to zaraz się obraża i mówi, że nie będą się ze sobą bawić (siostrzenica dzieli moje dzieci, buntuje i zabiera im zabawki o co od kilku lat jest krzyk, bo kupię cos nowego i zaraz nie ma- a moje dzieci są młodsze niż ona).
Mój mąż zawsze marzył o domu. Żałuje, ze mnie posłuchał i nie zaczął budowy, kiedy wszystko było tańsze. Ja natomiast mimo, że się męczę słabymi relacjami z rodzicami i zerową relacją z siostrą, wciąż mam poczucie obowiązku względem nich.
Dobrze wiem, że oni nie myślą o mnie, bo gdyby myśleli to widzieliby, że mamy dwójkę dzieci, które rosną, potrzebują swojej przestrzeni a tej w domu nie mamy. Rodzice palą, początkowo nie palili przy dzieciach, ale jako że mieszkamy na jednym poziomie w domu, gdzie jest jedna łazienka, z której często korzystamy, to na okrągło unosi się tam smród dymu papierosowego a w zimie jest wietrzone, a to i tak mało co daje.
W dom rodziców zainwestowaliśmy ok 80 tys zł- dach, okna, drzwi, zrobiliśmy sobie garaż, ale co z tego, jak to nie nasze? Siostra chyba coś mąci a rodzice jej wierzą.
Mamy plan, aby budować dom, ale liczę się z tym, że jeśli się wyprowadzę, to rodzice celowo nie zapiszą mi tego domu (złośliwie) . A dodatkowo moja siostra ubezpiecza się w krus na moim polu i to jest ok, i to był jeden z warunków zapisu, do którego nie doszło. Z męzem przestaje mi się układać, ja czuję się źle, że to moja wina, że tak a nie inaczej zdecydowałam kilka lat temu- po prostu myślałam, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu- pomogę finansowo rodzicom i wyremontujemy ten dom. Już miałam w głowie plany.... Czy na moim miejscu łaskawie czekalibyście na ten zapis czy szlibyście na swoje? wciąż mam wątpliwości czy powinnam ich zostawiać, dom duży, nie wiem czy finansowo dadzą radę (ja co miesiąc się dokładam do rachunków ok 60%, osobno gotuję itd)
Przepraszam, że przydługo.
Pozdrawiam