dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 3 z 6
Pokaż wyniki od 41 do 60 z 117
  1. #41

    Domyślnie

    Wydaje mi się ,że Kazio tak samo rozumie wież jak ja.Słowo wież to na pewno nie to samo co posłuszeństwo.Tak samo jak małe dziecko ma wież z rodzicami,ale musi uczyc sie posłuszeństwa.Tak jak pisałam wcześniej myslelismy o sprzed\arzy go,ale własnie z powodu więsi z nim trudno byłoby nam to zrobic choc jest tylko u nas 2 mies.Skuter bardzo nas lubi.Jak kogos z domowników słyszy na dworze to piszczy za nim.Zawsze cieszy sie na nasz widok>Uważam,że jest do nas już przywiązany.
    Nierozumiem jednego ktos tu powiedział,że jesli podaje nam łape to jest chęc dominacji z jego strony.Nie zawsze z tym bym sie zgodziła.Może zależy w jakich okolicznosciach podaje łapę.Np.kiedy zobaczy mnie na ulicy idac z córka to podaje ją z radości,że mnie widzi,a jeśli podaje łape kiedy maz je tzn,że prosi,aby maż podał mu ze stołu,oczywiscie tego nie robimy.

    Baska te kucanie i otwieranie ramion,aby pies do mnie przyszedł zdaje egzamin

    Mwanamke pisząc pracę ze specjalista masz na mysli kogos kto szkoli,tresuje psy?

  2. #42

    Domyślnie

    marzena&tomek, tak podsumowując temat, naprawdę życzę Wam samych sukcesów w wychowywaniu Skucia i wszystkiego co najlepsze na dalsze wspólne życie z nim. Powiem szczerze, że sama przerobiłam kilka teorii szkoleniowych, popełniłam mnóstwo błędów, które później trudno mi było odkręcać, przeczytałam kilkanaście "psich" książek - lepszych i gorszych, ale przede wszystkim wsłuchiwałam się w mojego psa i starałam się go naprawdę zrozumieć. Nie ukrywam, że mój prawie dwuletni dziś labrador był i jest dla mnie królikiem doświadczalnym, bo należę do tych ludzi, którzy psy mieli przez całe życie, ale kiedyś przypadkiem okazało się, że wszystkie były źle wychowywane, źle żywione i w ogóle ich zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Teraz mam pierwszego własnego psa w dorosłym życiu, a wszelkimi teoriami z zakresu zoopsychologii, behawiryzmu zajęłam się, kiedy mój pies zaczął mi sprawiać duże kłopoty. Otworzyły mi się oczy na niektóre sprawy po przeczytaniu podstawowych książek, jednak niestety nie wszystkie porady tam zawarte były skuteczne dla mojego trudnego egzemplarza. Jedyna rada i metoda, którą mogę polecić, to wzajemna i radosna współpraca między psem a człowiekiem (ludźmi). Pies sam znajdzie miejsce w hierarchii, jeśli przekona się, że wszystko, co dobre - micha, zabawa, spacer, uwaga - pochodzą od człowieka, a dobrami tymi zarządzamy my i to od nas wszystko zależy. Pies na to musi zasłużyć, nawet prostym "siad" czy "waruj". Żadnej przemocy, szarpania. Natomiast kanapa, fotel, łóżko - mój pies wie, że są to zakazane dla niego rewiry, ale jak go zaproszę - chętnie wchodzi. Natomiast na mój znak "zejdź" - wykonuje natychmiast i jest za to teatralnie chwalony. Nie wystarczy psu pokazać, że coś jest źle, trzeba natychmiast mu pokazać co jest dobre. I jak to baska59 mądrze napisała głośno i przesadnie chwalić! Mam pewne sukcesy z moim psiuniem - długo, długo szaleńczo ciągnął na smyczy, pomimo szkolenia pozytywnego i metod, za które do dziś się wstydzę (łańcuszek zaciskowy, kolczatka, obroża elektryczna - nigdy więcej...) wpadłam na pomysł po przeczytaniu różnych porad, jak go tego oduczyć. I od 3-4 miesięcy mój pies sam z siebie idzie na luźnej smyczy. On po prostu cieszy się z kontaktu ze mną, widzi moją radość i to jest nasza wzajemna współpraca! Trochę to trwało, zanim osiągnęliśmy dobre porozumienie, nasza nauka była oparta na metodzie klikerowej, ale zmodyfikowanej przeze mnie. Teraz po lekturze "Sygnałów uspokajających" (polecałam w tym wątku) próbuję porozumiewać się z nim na poziomie CSów. Jest to niesamowita radocha i satysfakcja dla mnie - coś takiego, jakbym znała biegle jakiś obcy język Mam z moim psem jednak pewien problem, którego nie jestem w stanie na chwilę obecną przeskoczyć, nawet fachowcy nic sensownego nie są mi w stanie poradzić. Ale nie wiem, czy Was zanudzać w tym wątku...

    Pozdr.
    Pozdrawiam, Ada

  3. #43

    Domyślnie

    A zanudź, co Ci szkodzi...
    Zawsze to jakieś doświadczenie i może nauczka na przyszłość dla innych.
    Ja też mam pierwszego mojego "dorosłego" psa, też labradorka tyle że młodszego i też staram się go wychowywać świadomie i mądrze.
    Wiem, że pewnie nie zawsze będzie taki grzeczny i ułożony jak teraz (chociaż mam nadzieję ), dlatego mnie to interesuje.

  4. #44

    Domyślnie

    No dobra, zanudzę...
    Jak juz wspomniałam, mój piesio ma ze mną bardzo dobry kontakt, ja z nim również. Codziennie poświęcam mu naprawdę dużo czasu - spacer, ćwiczenia, zabawy. Bardzo często mój pies kontaktuje się z innymi znajomymi psami, raczej nie ma problemów z obydwiema płciami, jest zgodny i radosny, umie się pięknie bawić i są to zabawy wzajemne. Przeważnie spotykamy się z psami naszych znajomych na naszym terenie - są to 2-3 psy różnej wielkości i płci, kilka razy w tygodniu, czasami znajomi zostawiają u mnie swoją sunię, jak wyjeżdżają z domu na kilka godzin. Psiaki się uwielbiają, radości przy powitaniu i wspólnych gonitw nie ma końca. Natomiast wyjątkowo dziwnie reaguje na inne psy, jak jest zapięty na smyczy: szczeka jak oszalały, jak przechodzimy obok jakiegoś ogrodzenia gdzie jest "szczekacz", na trasie naszego spaceru, cały się napręża, spina i zaczyna szalony "występ". Myślę, że jest w tym trochę agresji, bo jak jakiś kundelek ufnie się do nas zbliży, natychmiast zostaje obszczekany przez mojego agresora i ucieka z warczeniem. Najdziwniejsze jest to, że zawsze tak wygląda pierwsza reakcja na widok jakiegoś psa, po zapoznaniu się już jest zgoda. Ale nie mogę zgodzić się na zabawę z każdym przypadkowo spotkanym psem, to jest nierealne. Nasz spacer polega na wypatrywaniu "wroga" - mój pies wypatruje, żeby wpaść za chwilę w amok szczekania, a ja się boję, że spotkamy jakiegoś psychola i źle się to dla nas skończy. Nawet noszę przy sobie specjalny gaz pieprzowy, tak w razie czego. Ćwiczyliśmy koncentrację z klikerem, jest super, dopóki nie ma innego obcego psa. Ćwiczyliśmy według zaleceń zoopsychologa grzeczne zachowanie przy zaprzyjaźnionym psie - obydwa na smyczy, mijamy się. Mój robi to wzorowo, ale on chyba wie, że to ćwiczenia i zawsze chce być najlepszy. Jego amok szczekania jest tak ogromny, że nawet jak próbowałam kazać mu usiąść, a gdy usiadł, dać nagrodę, nagrody nie bierze, albo wypluwa. Nawet była taka teoria, że to może moja postawa w takiej sytuacji prowokuje go do takiego szału - ale niezależny fachowiec poobserwował i stwierdził, że nie ma w tym mojej winy. Acha, on zachowywał się tak właściwie od zawsze i pomimo postępu na innych płaszczyznach szkoleniowych tutaj stoimy w miejscu i brakuje mi juz pomysłów, jak wybrnąć z tej sytuacji.

    Zrobiłam naprawdę wiele, poza tym jedynym problemem mój pies jest mądrym, radosnym, sprytnym, posłusznym psem, nasze relacje są poprawnie ułożone. Nie wiem, co mam robić. Chciałabym go zabrać np. na wczasy z całą rodzinką, ale już stresuje mnie myśl o jego zachowaniu przy innych psach. Czy ktoś ma jakiś pomysł? Jakie podłoże ma jego zachowanie? Liczę na Was. Help!
    Pozdrawiam, Ada

  5. #45

    Domyślnie

    Cytat Napisał marzena&tomek
    Mwanamke pisząc pracę ze specjalista masz na mysli kogos kto szkoli,tresuje psy?
    Zdecydowanie tak. Proponowałam pomoc w poszukiwaniach
    pozdrawiam
    Mwanamke

  6. #46

    Domyślnie

    Cytat Napisał bingo-ada
    Nawet była taka teoria, że to może moja postawa w takiej sytuacji prowokuje go do takiego szału - ale niezależny fachowiec poobserwował i stwierdził, że nie ma w tym mojej winy.
    Mój poprzedni pies bardzo nie lubił innych psów, nie rzucał się, ale warczał i jak trafił na innego agresora to zawsze kończyło się awanturą. Byłam tak zestresowana, że jak widziałam na horyzoncie innego psa, to serce waliło mi jak oszalałe i kombinowałam jak uniknąć konfrontacji. W tym okresie jakby złe w mojego psa wstąpiło, gryzł się z każdym napotkanym psem, walki były na porządku dziennym. Dopiero jak ja nauczyłam się opanowania, słumiłam histerię w sobie i zobojęniałam na inne psy, to pies też się wyciszył i walki były sporadyczne, w wyjątkowych wypadkach tylko.

    Czy dobrze zrozumiałam, że Twój pies reaguje tak tylko jak jest na smyczy?
    Opiekowałam się kiedyś sznaucerkiem miniaturką, który będąc na smyczy rzucał się na wszystkich (nie tylko na psy, ale na psy ze szczególną zajadliwością). Po przywitaniu zwykle był spokój. Widać jest to częsty problem. Niestety nie wiem jak mu zaradzić, ale może znajdą się tu mądrzejsi. Mnie się wydaje, że może pies na smyczy czuje się trochę bezbronny i dlatego na wszelki wypadek okazuje agresję. Do tego jeszcze wyczuwa Twoje napięcie. A próbowałaś spotykać się z tymi znajomymi psami na smyczy ale nie w ramach ćiwczeń, tylko np. przez dłuższy okres czasu zabawy tylko na smyczy?

  7. #47

    Domyślnie

    Cytat Napisał mww
    Cytat Napisał bingo-ada
    Nawet była taka teoria, że to może moja postawa w takiej sytuacji prowokuje go do takiego szału - ale niezależny fachowiec poobserwował i stwierdził, że nie ma w tym mojej winy.
    Mój poprzedni pies bardzo nie lubił innych psów, nie rzucał się, ale warczał i jak trafił na innego agresora to zawsze kończyło się awanturą. Byłam tak zestresowana, że jak widziałam na horyzoncie innego psa, to serce waliło mi jak oszalałe i kombinowałam jak uniknąć konfrontacji. W tym okresie jakby złe w mojego psa wstąpiło, gryzł się z każdym napotkanym psem, walki były na porządku dziennym. Dopiero jak ja nauczyłam się opanowania, słumiłam histerię w sobie i zobojęniałam na inne psy, to pies też się wyciszył i walki były sporadyczne, w wyjątkowych wypadkach tylko.

    Czy dobrze zrozumiałam, że Twój pies reaguje tak tylko jak jest na smyczy?
    Opiekowałam się kiedyś sznaucerkiem miniaturką, który będąc na smyczy rzucał się na wszystkich (nie tylko na psy, ale na psy ze szczególną zajadliwością). Po przywitaniu zwykle był spokój. Widać jest to częsty problem. Niestety nie wiem jak mu zaradzić, ale może znajdą się tu mądrzejsi. Mnie się wydaje, że może pies na smyczy czuje się trochę bezbronny i dlatego na wszelki wypadek okazuje agresję. Do tego jeszcze wyczuwa Twoje napięcie. A próbowałaś spotykać się z tymi znajomymi psami na smyczy ale nie w ramach ćiwczeń, tylko np. przez dłuższy okres czasu zabawy tylko na smyczy?

    mww, myślę, że mnie dobrze rozumiesz, bo miałaś doświadczenie z takim trudnym przypadkiem. Bardzo mi to komplikuje życie, bo np. jak idziemy do weterynarza, jedzie z nami ktoś jeszcze, kto sprawdzi, czy droga jest wolna i dopiero my wchodzimy. Na spacerze też idę z duszą na ramieniu, ale w sytuacji, gdy pojawi się inny pies na horyzoncie bardzo panuję nad sobą i staram się zachowywać naturalnie. Próbuję odwrócić uwage mojego psa, tak , żeby nie zauważył wroga - a to podbiegniemy, a to on coś zrobi za nagrode, ostatecznie zmieniamy kierunek. Była taka sytuacja kiedyś, że mój pies wypatrzył sznaucerka, naszego sąsiada, z którym pięknie się bawi, zazwyczaj na smyczy są obydwa. Oczywiście zaczął szczekać jak szalony, ale kiedy podeszliśmy bliżej, psy przywitały się zgodnie, za chwilę razem z sąsiadką wracałyśmy do domu, prowadząc nasze psiaki na smyczach. Być może, jak sugerujesz, on czuje sie bezbronny na smyczy, ale nie moge go w pewnych miejscach, np. blisko ulicy puszczać bez smyczy, poza tym bezpańskich, wałęsających się psów jest w naszej okolicy sporo. Cały mój problem polega na tym, jak mu wytłumaczyć, że to jego zachowanie na widok innego psa jest bezsensowne. Mój plan jest taki, że będę ćwiczyć bardzo mocno nad kontaktem z nim, tak żeby zawsze, wszędzie i w każdej sytuacji koncentrował się na mnie. Tak, że może się walić i palić, może biec stado psów, a on musi się skoncentrować na mnie. On dobrze łapie kontakt na umówione znaki (cmoknięcie i patrzy w oczy w oczekiwaniu na to co mu zaproponuję, ładnie się tego patrzenia w oczy nauczył z pomocą ćwiczeń klikerowych) - ale w sytuacji rozproszenia - mam na myśli te inne psy - nie łapie kontaktu. Także dużo pracy przed nami, wszelkie inne pomysły mile widziane.
    Pozdrawiam, Ada

  8. #48

    Domyślnie

    Naszego Skutera jak narazie psy obszczekuję,a on nawet nie piśnie))

  9. #49

    Domyślnie

    Mnie to wygląda na lęk przed psami ... w ogóle ... bycie na smyczy potęguje jeszcze to uczycie u psa.
    Proponowałabym duuużo ziewania, oblizywania ust ... może przystańcie, Ty @bingo przykucnij, dotknij dłonią ziemi ... porozmawiaj z psem w jego języku ... zastosuj sygnały uspokojenia ... jeśli jest miejsce obchodźcie drugiego psa po łuku ... może pomoże

    Jakiś czas temu, na spacerku, miałam okazję przetestować sygnały uspokajające ...

    Mieszkam w takim miejscu, że często nawet 1,5h psi spacer, odbywa się bez spotkania kogokolwiek.
    Tym razem podchodzimy do skrzyżowania leśnych dróg, a naprzeciw nas siedzi duży "wilkowaty" zwierz. Bobi ON'owatych samców nie toleruje (suńki za to uwielbia ), więc zapuszczam "żurawia" w las, w poszukiwaniu właściciela, bo zwierz mi nie znany. Nikoguśko!!! Moje Bobisko jest ostrożne i nie zaczepne, więc zwolnił i na wszelki wypadek zszedł ze ścieżki w las ... a zwierz zaciągnął powietrza i powolutku zaczął się podnosić.
    "Kto pierwszy będzie capnięty"- pomyślałam - "Ja czy Bobisko?" ... i tu olśnienie ... należy ustawić się bokiem, odwrócić wzrok i szerokim łukiem obejść niebezpieczeństwo - to mi migało w głowie w ułamkach sekund.
    Tamten stoi, ja tiptopami posuwam się do przodu (ileż się wtedy naoblizywałam ) ... on także po łuku zaczyna mnie obchodzić, też ciągle dotykał językiem nosa.
    Sytuacja na tyle była spokojna, że Bobi pomaleńku zaczął zbliżać się do nas.
    Psy (po łuku) podeszły do siebie, spokojnie się obwąchały, zatańczyły w kółeczko ... ja pod twój ogon, ty pod mój ogon "Wilkowaty" przypadł na przednie łapy, nawet chwilę się poganiały, ale Bobi stracił zainteresowanie, więc my w swoją drogę ... a tamten (bo to pies był) za nami (właściciela nie ma pies w obroży ), ale spokojnie z 10 kroków z tyłu.
    Zrobiliśmy kółko (tak z 15 minut) i z drugiej strony lasku natknęliśmy się na fujarę właściciela (okazało się młodego Akity), któremu pies zwiał i nijakim sposobem nie dał się wpakować do samochodu, ... ale to już inna bajka.
    Byłam wypruta mentalnie i spocona jak spod prysznica, ale jaka zadowolona ni draśnięcia, ni warknięcia

  10. #50

  11. #51

    Domyślnie

    mww, dzięki!! Wydrukowałam i biegnę czytać, a od jutra stosować! DZIĘKI!
    baska59, Tobie też dzięki z krzepiącą bądź co bądź opowieść.

    Obiecuję popracować nad problemem, a jestem ambitna i z dużą wiarą w sukces.

    Pozdrawiam, Ada
    Pozdrawiam, Ada

  12. #52

  13. #53

    Domyślnie Re: Jak wychowywac psa cane corso?

    Cytat Napisał marzena&tomek
    I tak jak w temacie.Jestem w tej kwestii zielona.Kupiliśmy sobie szczeniaczka cane corso wabi się skuter zdrobniale mówimy na niego skucio.W tej chwili ma 4 mies szczeniaczek waży 28kg malutko.
    I teraz po tych aferach pogryzień boje się o nasze dzieciaczki,a mamy ich sporo hi hi,słyszę ze wszech stron,że taki pies musi miec dyscyplinę>my raczej mamy charaktery spokojne ,dzieci go rozpieszczaja tzn dużo się z nim bawią.Dzisiaj np.skuter spał,mąż zaczął jego głaskac,a on zaczął na męża warczec.Czy w takim wypadku wlac mu czy co zrobic,żeby czuł,że ktoś nad nim panuje?
    Czy polecalibyście szkolenie dla takiego psa.?I może ktoś jest zorientowany ile takie szkolenie kosztuje?
    Jeszcze jedno teraz mieszkamy w małym mieszkanku skucio przebywa cały czas z nami na wiosnę chcemy się przeprowadzic do sporego domu .Nie chciałaby,aby przebywał w pokojach i zastanawiam się czy jest to możliwe,żeby spał na korytarzu jak on to przyjmie
    Czesc

    Mam CaneCorso i z czystego doswiadczenia.
    Uwazajcie na tego psa. Z moim sie udalo bo poszlismy na b.profesjonalny trening (Pruszkow). Teraz pies jest ulozony ale my mamy swiadomosc co by sie moglo stac gdybysmy cos zaniedbali. TYLKO SZKOLA i PROFESJONALISTA. Zadna ksiazka nie da Ci tyle co trening w szkole.

    Arek

  14. #54

    Domyślnie Re: Jak wychowywac psa cane corso?

    W jakim wieku piesek był kiedy poszliście na trening?.
    Co to był za trening ile trwał i ile ta przyjemnosc kosztowała?
    Ile teraz wasz cc ma lat?
    .Co sie zmieniło po treningu.?
    Czy pamiętacie jaki był kiedy miał ok 5 mies?

    Nasz cc jak narazie jest bardzo spokojny może dlatego,że my jesteśmy rodziną spokojną, słucha się.Nie szczeka na inne psy.Nie wiem może z wiekiem zmieni się to,ale tak jak potrafimy uczymy go posłuszeństwa.Wcześniej miałam słabosc ,nie zwalałam go z kanapy,ale nauczyłam go nie spania na kanapie w ciągu 3 dni
    Dzięki za odp.Pozdr

  15. #55

    Domyślnie Re: Jak wychowywac psa cane corso?

    Mam pytanie, czy ktoś miły mógłby powiedziec mi jak nauczyc psa warowania?

  16. #56

    Domyślnie Re: Jak wychowywac psa cane corso?

    Cytat Napisał marzena&tomek
    Mam pytanie, czy ktoś miły mógłby powiedziec mi jak nauczyc psa warowania?
    2 osoby.
    Jadne trzyma psa na smyczy, druga wydaje komende. Na komenda pierwsze ciagnia psa w dol i go uklada jak ma lezec. Ta co wydawala daje nagrode.

  17. #57

    Domyślnie Re: Jak wychowywac psa cane corso?

    Cytat Napisał marzena&tomek
    W jakim wieku piesek był kiedy poszliście na trening?.
    Co to był za trening ile trwał i ile ta przyjemnosc kosztowała?
    Ile teraz wasz cc ma lat?
    .Co sie zmieniło po treningu.?
    Czy pamiętacie jaki był kiedy miał ok 5 mies?

    Nasz cc jak narazie jest bardzo spokojny może dlatego,że my jesteśmy rodziną spokojną, słucha się.Nie szczeka na inne psy.Nie wiem może z wiekiem zmieni się to,ale tak jak potrafimy uczymy go posłuszeństwa.Wcześniej miałam słabosc ,nie zwalałam go z kanapy,ale nauczyłam go nie spania na kanapie w ciągu 3 dni
    Dzięki za odp.Pozdr
    Pies zaczal chodzic jak mial ok 5 miesiecy.
    Szkolenie na posluszenstwo i obrone.
    Calosc cos ok 1500 PLN.
    teraz 3 lata
    jak mial 5 mies. Byl slodziutki !


    A.

  18. #58

    Domyślnie Re: Jak wychowywac psa cane corso?

    Cytat Napisał agromek
    Cytat Napisał marzena&tomek
    Mam pytanie, czy ktoś miły mógłby powiedziec mi jak nauczyc psa warowania?
    2 osoby.
    Jadne trzyma psa na smyczy, druga wydaje komende. Na komenda pierwsze ciagnia psa w dol i go uklada jak ma lezec. Ta co wydawala daje nagrode.
    Rozpoczęłabym naukę raczej od naprowadzania psa smakołykiem zamiast ciągnąć w dół. Mój na smakołyk uczył się błyskawicznie, wystarczy do tego jedna osoba, a komenda nie będzie się psu kojarzyła z przemocą i przymusem.
    Na przedszkolu świetnie uczyli jak uczyć maluchy podstawowych komend na smakołyk.

  19. #59

    Domyślnie Re: Jak wychowywac psa cane corso?

    Cytat Napisał agromek
    2 osoby.
    Jadne trzyma psa na smyczy, druga wydaje komende. Na komenda pierwsze ciagnia psa w dol i go uklada jak ma lezec. Ta co wydawala daje nagrode.
    to jeszcze ktos tak uczy??? Zgroza!! I najlepszy sposób na niefajnego psa w przyszłości! Już dawno wyszliśmy z ciemnogrodu i nie uczymy psa metodą przymusu
    pozdrawiam
    Mwanamke

  20. #60

    Domyślnie Re: Jak wychowywac psa cane corso?

    Cytat Napisał marzena&tomek
    Mam pytanie, czy ktoś miły mógłby powiedziec mi jak nauczyc psa warowania?
    Polecenie "siad" i pod nos kawałeczek czegoś naaaprawdę pysznego i pachnącego ... "waruj" i oddalamy dłoń aż do ziemi ... pies będzie podążał za smakołykiem, w momencie kiedy przywaruje smakołyk w paszczu i RADOŚĆ!!! ... odbiegamy, pieśko za nami ... "siad" i powtóreczka ...

Strona 3 z 6

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony