dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 1 z 9
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 177
  1. #1

    Domyślnie Nie kupujcie współwłasności!

    Chciałbym przestrzec wszystkich tych, którzy chcieliby nabyć współwłasność. Żeby nie popełniali tego błędu, który ja popełniłem . Posłuchajcie naszej historii. Kilka lat wstecz postanowiłem wyprowadzić się wraz z rodziną z mieszkania w bloku (37m2). Namówiłem żonę i zaczęliśmy rozglądać się za jakimś domem. Optymalnym dla nas rozwiązaniem było jakieś małe gospodarstwo rolne. Byłby budynek mieszkalny i jakieś pomieszczenia gospodarcze, na których przede wszystkim mi bardzo zależało. Byliśmy jednak świeżo po ślubie i mocno ograniczeni finansowo (zjawisko zresztą bardzo typowe). Po pewnym czasie zaproponowano nam kupno połowy gospodarstwa. Żona była przeciwna. Wspólnota, poza tym szkoła daleko, budynki zapuszczone (całe gospodarstwo pozostawało niezamieszkane przez ostatnich kilkanaście lat), a i sama miejscowość też się jej nie podobała. Ale ja byłem zachwycony. Miałem już dosyć poszukiwań. Dla mnie było wszystko O.K. Miejscowość jak każda inna, dzieci można podwozić, a budynki się wyremontuje (przecież nie kupowaliśmy nowego), no i cena wydawała mi się dosyć atrakcyjna{ANIELE STRÓŻU MÓJ!!! GDZIE WTEDY BYŁEŚ!!!}.Sprzedający wskazał nam, które budynki i pomieszczeni zajmowała jego rodzina do momentu sprzedaży i nie ukrywał, że jednym z powodów sprzedaży jest brak porozumienia ze „wspólnikiem”, czyli współwłaścicielem. Zaznaczył jednak, że w krótkim czasie będziemy mogli nabyć pozostałą część, bo drugi współwłaściciel nie dość, że tu nie mieszka, to jeszcze nie jest zainteresowany remontem. Żona dała mi się w końcu przekonać i tak staliśmy się współwłaścicielami. Od razu zabrałem się z zapałem do roboty. Nawet „wspólnik” nie wydawał mi się tak straszny jak go nasi poprzednicy opisywali. Mijały lata. Połowa (prawie, bo nasz wspólnik zajmuje przynajmniej 70m2 budynków więcej, ale niech mu tam, nie chciałem się kłócić) którą zaczęliśmy użytkować zaczęła się powoli zmieniać (prawie wszystkie prace wykonałem sam, poza tym musiałem dojeżdżać z miasta i w międzyczasie jeszcze pracować żeby utrzymać rodzinę). W sumie przeprowadziłem gruntowny remont połowy domu (nie mała w tym zasługa „Muratora”). Kupiłem trochę ziemi. Jestem rolnikiem ! Centralne grzeje. Niebawem zamierzam się wprowadzić, a w przyszłym roku „zaatakować” dachy na budynkach gospodarczych, bo ciekną na potęgę. Problem polega na tym, że równolegle do zmian zachodzących na naszej połowie, zaczęliśmy obserwować zmiany zachodzące w naszym wspólniku . Z miesiąca na miesiąc nasze stosunki stawały się coraz chłodniejsze. W końcu oświadczył, że wprawdzie jakimkolwiek remontem nie jest zainteresowany, bo i tak mieszkają gdzie indziej, ale sprzedać swoich udziałów też nie zamierzają . Kilkakrotnie prosiłem go o przeprowadzenie chociaż częściowego remontu rynien na jego części (bo zacieka też i na „naszą” stronę).Nawet oferowałem swoją pomoc! Ale już mi się znudziło poruszanie tego tematu i dałem sobie spokój . Ale największym moim problemem jest droga dojazdowa do naszego gospodarstwa. Jest to droga gruntowa, nieutwardzona. Zimą i w czasie wiosennych roztopów, żeby wjechać samochodem osobowym potrzebne są trzy osoby (dwie do pchania ), albo łańcuchy. Kiedyś na dostawę wełny mineralnej czekałem 2 tygodnie, bo mróz był za mały i ciężarowy by się zakopał po osie (to nie żart, już to przerabialiśmy ). O jakichś wspólnych działaniach nie ma mowy chociaż poruszam ten temat przy każdej okazji, ale jakoś bez echa . W końcu zacząłem naprawiać drogę sam we własnym zakresie tzn. nawiozłem kilkanaście taczek stłuczki ceramicznej (dachówki) żeby zasypać chociaż te największe dziury. Kilkanaście dni później dostałem telefon, że mam usunąć kamienie z drogi . Proponowałem zniesienie współwłasności, ale nie chcą o tym słyszeć . W Sądzie Rejonowym powiedziano mi, że mogę znieść współwłasność, ale na mój koszt (na to pewnie liczy wspólnik). Z drugiej strony znosząc współwłasność pozbawię się prawa pierwokupu (mam na myśli "prowadzenie gospodarstwa na gruncie wspólnym” o taki wpis do Księgi Wieczystej zamierzałem wystąpić).Chciałbym nadmienić, że stan prawny nieruchomości przedstawia się następująco: Właścicielem działki jestem ja w 50%, a w 50% Skarb Państwa. Właścicielem zabudowań jestem ja w 50%, a w 50% babka „wspólnika” która …już od 15 lat nie żyje! Horror. Co mogę zrobić? Poradźcie czy mogę nakłonić współwłaściciela przynajmniej do remontu tej drogi ( o bramie wjazdowej nie wspomnę) z której przecież on też często korzysta. Podobno są przepisy, które nakazują współwłaścicielom partycypowanie w kosztach, ale co zrobić jak ci współwłaściciele nie chcą twierdząc, że „nie mają na to funduszy”. Jakie popełniłem błędy poza tym, że to kupiłem? Może ktoś już przeżył podobną historię? Będę wdzięczny za każdą wiadomośc.
    _________________
    Per Aspera Ad Astra

  2. #2

    Domyślnie Re: Nie kupujcie współwłasności!

    Cytat Napisał marekcmarecki
    Właścicielem działki jestem ja w 50%, a w 50% Skarb Państwa. Właścicielem zabudowań jestem ja w 50%, a w 50% babka „wspólnika” która …już od 15 lat nie żyje!
    _________________
    No, to z tego by wynikało, że właścielami zabudowań jesteś Ty i Skarb Państwa, a nie twój "wspólnik". W jaki sposób SP stał się właścicielem połowy działki ?

  3. #3
    Lider FORUM (min. 2800) Avatar anpi
    Zarejestrowany
    Feb 2003
    Posty
    4.648
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    162

    Domyślnie

    Myślę, że powinieneś odżałować trochę pieniędzy na dorbrego prawnika (najlepiej poleconego). Skoro współwłaścicielem jest skarb państwa, możesz spróbować dowiedzieć się czegoś w urzędzie wojewódzkim. Poza tym jest coś takeigo jak zasiedzenie, ale to dopiero po 25 latach, jeśli dobrze pamiętam.

  4. #4

    Domyślnie Re: Nie kupujcie współwłasności!

    Cytat Napisał domek_nad_jeziorem
    Cytat Napisał marekcmarecki
    Właścicielem działki jestem ja w 50%, a w 50% Skarb Państwa. Właścicielem zabudowań jestem ja w 50%, a w 50% babka „wspólnika” która …już od 15 lat nie żyje!
    _________________
    No, to z tego by wynikało, że właścielami zabudowań jesteś Ty i Skarb Państwa, a nie twój "wspólnik". W jaki sposób SP stał się właścicielem połowy działki ?
    SP jest obecnie współwłaścicielem, bo (prawdopodobnie) kiedyś babka wspólnika zdała gospodarstwo na SP w zamian za rentę i do tej pory nikt nie zwrócił sie do SP o zwrot działki.
    Per Aspera Ad Astra

  5. #5

    Domyślnie

    Cytat Napisał anpi
    Myślę, że powinieneś odżałować trochę pieniędzy na dorbrego prawnika (najlepiej poleconego). Skoro współwłaścicielem jest skarb państwa, możesz spróbować dowiedzieć się czegoś w urzędzie wojewódzkim. Poza tym jest coś takeigo jak zasiedzenie, ale to dopiero po 25 latach, jeśli dobrze pamiętam.
    SP jest współwłaścicielem działki, a nie zabudowań!A poza tym nie da się zasiedzieć współwłasności nawet po 25-ciu latach!Ja nie mam wątpliwośći kto jest właścicielem,bo stan prawny nieruchomości opisałem wyżej.Spróbujcie podpowiedzieć mi tylko jak nakłonić gościa do remontu przynajmniej drogi którą on też często jeżdzi (nie chcę być jedynym inwestorem i nie chcę więcej robic mu prezenów)i odwiedzenia go od działań mających na celu obniżenie wartosci całej nieruchomości, która jest przecież także i moją własnością .Co Wy byście zrobili na moim miejscu?
    Per Aspera Ad Astra

  6. #6

    Domyślnie

    Trudna sprawa,
    chyba musisz przestać być miły i rozpocząć długofalowe działania mające zachęcić twojego współwłaściciela do pozbycia się balastu.
    Spraw by przestał lubić swoją własność...
    Zaproś kolegów jak będzie akurat na działce, urządź imprezę, uprzykrzyj mu jakoś życie. Wiem, że trzeba być natural born motherfucker, żeby to robić ale jak jesteś ty poszkodowany w tym "związku", to się broń. Sam napisałeś, że miłości już z tego nie będzie.
    Sam nie mam doświadczeń z takiej "wojny" i nie bardzo sobie wyobrażam w roli s...wiela uprzykrzającego życie sąsiadowi ale tu może chodzi o politykę zniechęcenia ciebie do tej posiadłości, żebyć ty doprowadził wszystko do porządku a potem zrezygnowany się tego pozbył... może z czasem to ten gość wyciągnie grubszy kaliber. Lepeij ty zaatakuj, tym bardziej że jesteś na miejscu a on nie...
    Wlazł kotek na płotek ale spadł...

  7. #7

    Domyślnie Re: Nie kupujcie współwłasności!

    Cytat Napisał marekcmarecki
    Cytat Napisał domek_nad_jeziorem
    Cytat Napisał marekcmarecki
    Właścicielem działki jestem ja w 50%, a w 50% Skarb Państwa. Właścicielem zabudowań jestem ja w 50%, a w 50% babka „wspólnika” która …już od 15 lat nie żyje!
    _________________
    No, to z tego by wynikało, że właścielami zabudowań jesteś Ty i Skarb Państwa, a nie twój "wspólnik". W jaki sposób SP stał się właścicielem połowy działki ?
    SP jest obecnie współwłaścicielem, bo (prawdopodobnie) kiedyś babka wspólnika zdała gospodarstwo na SP w zamian za rentę i do tej pory nikt nie zwrócił sie do SP o zwrot działki.
    Ah, jasne, rozumiem. Chodzi Ci o to, że SP jest właścicielem połowy ziemi rolnej, zaś "współwłaściciel" połowy nieruchomości i ziemi pod nieruchomościami ? To są wydzielone działki ?

    Bo jeśli nie, to Twój współwłaściciel bezprawnie zajmuje nieruchomość - skoro babcia nie żyje...

  8. #8
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
    szarl

    Zarejestrowany
    Oct 2005
    Posty
    9

    Domyślnie

    możesz spróbować zawalczyć o zniesienie współwłasności w sądzie (oczywiście na twój koszt ), w ten sposób że całą nieruchomość nabywasz ty ze spłatą na rzecz współwłaściciela, z tym że zniesienie współwasności gospodarstw rolnych regulowane jest przez odrębne przepisy (art. 213-218 kodeksu cywilnego)
    Podkreśliłem całą (tj. budynki i grunt) ponieważ prawdopodobnie twojemu współwłaścicielowi przysługuje roszeczenie o nieodpłatne przyznanie udziału w gruncie na jego rzecz (art. 118 ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników) tzn. na jego wniosek może być mu nieodpłatnie przyznany udział 50 % w gruncie będący obecnie własnością Skarbu Państwa.

  9. #9

    Domyślnie

    Pamietaj jeszcze o jednym:

    Inwestując w Twoją połowę współwłasności, podnosisz jej wartość co nie pozostanie bez skutku przy jej podziale.
    Zapłacisz o wiele większy podatek.
    Miałem się wpakować w podobną sytuację z tym że chciałem budować dom na współwłasności a potem wystąpić o podział (tylko tak wtedy bym mogł cokolwiek zrobić) , na szczęście uświadomił mnie mój notariusz, który orientacyjnie wyliczył mi koszty zniesienia współwłasności - oczy wyszły mi z orbit

    Pozdrawiam i życzę powodzenia.

  10. #10
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
    szarl

    Zarejestrowany
    Oct 2005
    Posty
    9

    Domyślnie

    w przypadku zniesienia współwłasności gospodarstwa rolnego podatku (od czynności cywilnoprawnych) nie będzie.
    gospodarstwa rolne to "przypadek szczególny" wśród nieruchomości

  11. #11

    Domyślnie

    Szarl: masz rację - przepraszam za niedopatrzenie.
    U mnie było podobnie ale faktycznie miałem znosić współwłasność bo wejsciu planu zagospodarowania i przekwalifikowaniu gruntu na budowlany.

    Niemniej jednak posta zostawiam ku przestrodze innym forumowiczom.
    Pozdrawiam.

  12. #12

    Domyślnie

    Cytat Napisał szarl
    możesz spróbować zawalczyć o zniesienie współwłasności w sądzie (oczywiście na twój koszt ), w ten sposób że całą nieruchomość nabywasz ty ze spłatą na rzecz współwłaściciela, z tym że zniesienie współwasności gospodarstw rolnych regulowane jest przez odrębne przepisy (art. 213-218 kodeksu cywilnego)
    Podkreśliłem całą (tj. budynki i grunt) ponieważ prawdopodobnie twojemu współwłaścicielowi przysługuje roszeczenie o nieodpłatne przyznanie udziału w gruncie na jego rzecz (art. 118 ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników) tzn. na jego wniosek może być mu nieodpłatnie przyznany udział 50 % w gruncie będący obecnie własnością Skarbu Państwa.
    Chyba tylko działki gruntu, a nie udziału w całej nieruchomości ? Poza tym, dopóki "współwłaściciel" - a tak naprawdę użytkownik - nie wystąpi o przyznanie mu własności działki gruntu i nieruchomości, to co najwyżej może zgłaszać zarzuty...

  13. #13

    Domyślnie

    Tu jest ten problem że współwłaściciel nie żyje,ale są spadkobiercy,tylko że oni nie sa zainteresowani przejęciem spadku.Płacą podatek od nieruchomości i na tej podstawie użytkują połowe budynków i połowę działki(chociaż ta do nich nie należy).I nijak nie mogę ich przymusić do uregulowania stanu prawnego tej części która im się należy .A jak nie ma uregulowanego stanu prawnego to nie można w śądzie znieść współwłasności! I odgrodzić się płotem.
    Per Aspera Ad Astra

  14. #14

    Domyślnie

    Cytat Napisał marekcmarecki
    Tu jest ten problem że współwłaściciel nie żyje,ale są spadkobiercy,tylko że oni nie sa zainteresowani przejęciem spadku.Płacą podatek od nieruchomości i na tej podstawie użytkują połowe budynków i połowę działki(chociaż ta do nich nie należy).I nijak nie mogę ich przymusić do uregulowania stanu prawnego tej części która im się należy .A jak nie ma uregulowanego stanu prawnego to nie można w śądzie znieść współwłasności! I odgrodzić się płotem.
    możesz wystąpić do sądu o wydanie oświadczenia woli w zastępstwie twojego sąsiada (tj. o przyznanie własności), albo bezpośrednio wystąpić do skarbu państwa (prawdopodobnie ARSP ?) o sprzedaż ziemi. poszukaj dobrego prawnika, bo twoja pozycja jest wbrew pozorom nienajgorsza.

  15. #15

    Domyślnie

    możesz wystąpić do sądu o wydanie oświadczenia woli w zastępstwie twojego sąsiada (tj. o przyznanie własności), albo bezpośrednio wystąpić do skarbu państwa (prawdopodobnie ARSP ?) o sprzedaż ziemi. poszukaj dobrego prawnika, bo twoja pozycja jest wbrew pozorom nienajgorsza.[/quote]

    Dzięki za podpowiedź! właśnie dzisiaj wybieram się do Prezesa Sądu Rejonowego i to będzie na pewno jedno z moich pytań.Natomiast co do ziemi to jest ona od 1997r prawie gminna,bo gmina do tej pory jej nie przyjęła,ale od od 01.2006 stanie sie własnością gminy czy gmina tego chce czy nie.Tyle że jak pytałem w gminie to powiedziano mi że i tak nic nie da sie zrobić bo są spadkobiercy,którzy po prostu tego spadku nie ujawniają i go nie przejmują (przez 15 lat!!! ).Ale też z drugiej strony rozmowy na ten temat w gminie nie należą do przyjemnych.Daje się wyczuć niechęć urzędników, którzy(pewnie w obawie o stołek) boją się powiedzieć za dużo,albo podjąć poważniejszą decyzję (wiadomo jak jest teraz z pracą) i z gruntu nie lubią takich jak ja "zadymiaczy". Boją się takich nietypowych spraw, bo wtedy najłatwiej wychodzi na wierzch ich brak kompetencji i znajomosci przepisów, a sprawa jest"bardzo skomplikowana" i dlatego poruszyłem ten temat na forum "Muratora".Ja chcę tylko żeby mój "wspólnik" zachowywał się jak prawdziwy współwłaściciel,oraz zachamować za wszelką cenę stale pogłębiający się proces niszczenia i grabieży (całkowity brak inwestycji ze strony wspólnika część dachów została rozebrana podczas mojej nieobecności.Zniknęło drewno i dachówka.) tej nieruchomości!
    Per Aspera Ad Astra

  16. #16
    tripper
    Guest
    tripper

    Domyślnie

    po doswiadczeniach mojej rodziny ze spadkami i takimi innymi sprawami nigdy w zyciu by mi nie przyszlo do glowy, zeby probowac jakiejkolwiek wspolwlasnosci, ewentualnie malzenskiej. mowily jaskolki, ze niedobre sa spolki

  17. #17

    Domyślnie

    możesz wystąpić do sądu o wydanie oświadczenia woli w zastępstwie twojego sąsiada (tj. o przyznanie własności), albo bezpośrednio wystąpić do skarbu państwa (prawdopodobnie ARSP ?) o sprzedaż ziemi. poszukaj dobrego prawnika, bo twoja pozycja jest wbrew pozorom nienajgorsza.

    No niestety podobno nie mogę , tak mi powiedzieli w sądzie, a ja nie potrafiłem się niczym konkretnym podeprzeć. Nasza sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.Jasne że nie dobre są spółki, teraz sam to wiem najlepiej. Ze zniesienia współwłasności też nic nie wyszło Chociaż na początku bardzo chciałem i to nawet do niedawna. Morduję się tak już kilka ładnych lat!.Chciałem współwłasność znieść w zgodzie, ale nie było nawet z kim rozmawiać. Po głębszej analizie doszedłem do wniosku że może i dobrze, bo na dluższą metę niewiele by to zmieniło. Wiem, że muszę coś zrobić. Teraz przygotowuję się do wojny i ...zamierzam ją wygrać. W końcu mam 50% udziałów wymaganych przez KC do domagania się swoich praw przed sądem ( art 199 Kc). Albo moi wspólnicy zaczną partycypować w kosztach stosownie do wielkości swoich udziałów, albo niech się tych udziałów pozbędą. Mam pretekst w postaci art 61.Prawa Budowlanego. Zamierzam zdobyć sądowe zezwolenie na remont i remont zacząć. Przy zakończeniu pewnego etapu remontów wystąpić do sądu o zwrot nakładów poniesionych na rzecz wspólną (nie mogę sobie wyobrazić sytuacji,że sąd mi tych pieniędzy nie zasądzi). Zwrot zasilić świeżą kasą i znów zainwestować. I tak do końca. W wariancie mniej optymistycznym (sąd zasądził, ale nie ma z kogo ściągnąć) skierować sprawę do komornika. Nie mogę dłużej czekać z założonymi rękami. Jedno czego mi brakuje to dobrego doradcy. Jak na razie trudno znaleźć mi adwokata, który spełniłby moje oczekiwania tzn.wiedział(-a) jak taką sprawę dobrze rozegrać (bo z własnego doświadczenia wiem, że czasem jak się za daleko zajdzie to trudno zrobić krok do tyłu). No i przede wszystkim muszę tych moich wspólników jakoś ustalić! Tzn. Oficjalnie, żebym mógł coś ruszyć w sądzie. Nie wiem jak to zrobić i jest to mój najwiękrzy problem, bo w Kw ciągle Skarb Państwa i ja jesteśmy współwłaścicielami Jakie słabe strony ma Waszym zdaniem mój plan? Na czym mogę się potknąć?
    Per Aspera Ad Astra

  18. #18
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Graczyk

    Zarejestrowany
    Apr 2006
    Posty
    941
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    78

    Domyślnie

    pomijając fakt czy koleś ma kase czy nie i czy jest zgodnie z prawem współwłaścicielem to jako taki ma obowiązek pokrywać nakłady proporcjonalnie do udziałów. I tak moim zdaniem powinieneś zacząć traktować go instytucjonalnie więc pisać do niego oficjalne pisma i podania o remont rynien, drogi, płotu z adnotacją że oczekujesz odpowiedzi w terminie i tak dalej. Wiesz takie przygotowanie artyleryjskie przed bitwą. Jesli nie odpisze to ponawiasz jeak odpisze odmownie to może ilepiej, jak Cie wyzwie to super. Oczywiście w każdym piśmie zamieszczasz realne koszty napraw i procentowy jego udział. Zbierasz to wszystko przez dłuższy czas a następnie czekasz na błoto. Wołasz dostawę ciężkiego towaru i jak sie zakopie to wzywasz policję, spisują protokół i opisują uszkodzenie i straty a potem idziesz z tym do współwłaściciela drogi o zwrot kosztów. Tak jak na zwykłej drodze asfaltowej. Z rynnami też tak robisz ekspertyza rzeczoznawcy fotografie, opisy i do sądu gościa podajesz. Może zmięknie.

  19. #19

    Domyślnie

    To ja może zaproponuję coś z innej beczki... Spożywasz marekcmarecki alkohol? Weź pół litra, idź do tego gościa i powiedz "Panie X, musimy porozmawiać". Czy jest aż taki, że Cię z tym pół litrm wyrzuci? Zmuś się, spróbuj, może akurat jakieś lody pękną i będziesz potem wracał do siebie polną ścieżką, jako najszczęśliwszy człowiek pod słońcem.

    Niezgodne to to z ustawą o wychowaniu w trzeźwości, ale uważam, że przed wytoczeniem dział warto zachować się po ludzku, dać sobie szansę, pogadać. Może się okazać np. że gość też ma do Ciebie pretensje, bo drabinę mu stawiałeś pod oknem, bo Twój kolor elewacji jego żona skrytykowała... Bądź jeszcze raz rozjemcą, nie agresorem, wiele zapieczonych rzeczy da się w ten sposób rozwiązać. Wojenna ścieżka to potem już tylko nerwy, będziesz spał jeszcze bardziej nerwowo i utrujecie sobie życie w tym fajnym miejscu do reszty.

    Powodzenia, pozdrawiam.

  20. #20
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJLEPSZY DORADCA NA TYM FORUM!!!NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar adam_mk
    Zarejestrowany
    Jan 2005
    Skąd
    pustynia
    Kod pocztowy
    32-310
    Posty
    22.202

    Domyślnie

    Witam
    Nie wiem czy pomogę, ale....
    Przeczytaj definicję Księgi Wieczystej. Ja wyczytałem, że zakładana zawsze jest jej rzetelność i wpisy tam mają pierwszeństwo przed wszelkimi innymi roszczeniami. Ustawa o KW mówi, że w przypadku innego stanu faktycznego niż wpisany należy (pod odpowiedzialnością) doprowadzić we wskazanym czasie do zgodności wpisu ze stanem faktycznym. Jeżeli jest wpisana gmina/państwo, to powinno dość sprawnie pójść postępowanie wieczysto-księgowe. Poproś sąd o wykładnię tego obecnego stanu i wskazanie stron oraz czynności koniecznych do przywrócenia porządku prawnego. Wypełnisz swoje zobowiązanie prawne i zdobędziesz jednoznaczną wykładnię (mocny papier). Jeżeli "współwłaściciel" rości to powinien okazać jakieś podstawy, kwity, wyroki, umowy, decyzje, nadania, lenna czy coś tam.
    A ma? Czy tylko mówi, że ma? Obsiewać można i 100 lat nie swoje.
    Zmusisz wszelkie osoby czy instytucje do wyjawienia lub zaniechania podnoszenia wszelkich roszczeń, co wymusi na nich także koszta (jak rozumiem Ty je przewidujesz i jesteś zdeterminowany). Wtedy będzie znacznie łatwiej cokolwiek zrobić. Znajdzie się morda do której zagadasz lub du.. w którą kopniesz.
    Tak mi się wydaje, ale ja jestem tylko facet, co stara się czytać teksty ze zrozumieniem. Dobry prawnik to dobry pomysł.
    Adam M.

Strona 1 z 9

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony