dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Pokaż wyniki od 1 do 4 z 4
  1. #1

    Domyślnie

    Zacząłem budowę naszego domu w maju 2002 r i pierwszą osobą która rzuciła mi 'kłodę' pod nogi to była sołtysowa która mieszka tuż obok mojej działki. A dokładnie nie była to 'kłoda' a policja którą wezwała ponieważ na drodze do działki jest most i ograniczenie tonażu do 7 ton. Jak wiadomo 8 palet z porothermem + samochód to jest 'troch wiecej' niż 7 ton no i zaczęła się jazda z mandatami. Średnio jeden na miesiąc. Kobieta jest rewelacyjna ponieważ każde wydanie warunków ZIZT kończy sie jej sprzeciwem i wniosek trafaia do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Na prąd czekaliśmy przesło 3 lata. Tak to jest z ludźmi który mają nam służyć... No cóż wszystlim budowniczym życzę wytrwania w budowaniu. Pozdrawiam

  2. #2
    Lider FORUM (min. 2800) NAJLEPSZY DORADCA OD „ZRÓB TO SAM” Avatar ged
    Zarejestrowany
    Aug 2002
    Posty
    2.844
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    615

    Domyślnie

    Proste - klin klinem - znajdź na nią haka i po problemie.

  3. #3
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJLEPSZA DORADCZYNI OD SPRAW WSZELAKICH Avatar Majka
    Zarejestrowany
    Nov 2001
    Skąd
    Żbik
    Posty
    17.439
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    58

    Domyślnie

    Z władzą na danym terenie należy się zaprzyjaźnić. Teraz masz sytuację zaognioną, więc będzie to trudne.
    My przed budową poznaliśmy sołtysa, wszystko z nim uzgodniliśmy /mimo, że nie było takiego obowiązku/. Od 2 lat mamy sołtysową, wielokrotnie "ucinamy" półgodzinne pogaduchy, jak zdechł jej stary pies załatwilismy małego wilczka /Tomek pojechał z nią naszym autem po psa do drugiej miejscowości/.

    Budując dom trzeba pamiętać o tym, że jest się "nowym" wśród ludności miejscowej

  4. #4

    Domyślnie

    Z mojego doswiadczenia z soltysem to mam mieszane uczucia, jak kupilismy ziemie to pierwsze kroki do soltysa , pomoglo podlizywanie sie bo podczas starania sie o pozwolenie na budowe okozalo sie, ze nasze dzialki sasiaduja ze soba, sam bez zadnych naszych prosb pozbieral we wsi podpisy od ludzi, ktorzy granicza z nami i zawiozl je do gminy, o protestach nie bylo mowy. Pozwolenie dostalismy po 2 tygodniach!!!
    Pozniej wspomnial cos o wznowienie granic bo jego poprzedni wlasciciel zaoral za duzo, wznowilismy granice i sie chlop zawiodl niemilosiernie, zamiast zyskac, stracil caly potok i troche drogi ..... Od tej pory stosunki MOCNO sie oziebily, ale jak przechodzi obok domu a my jestesmy na budowie to zawsze krzyknie Szczesc Boze, tak to jest ....

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony