Sprawa wygląda tak: razem z mężem postanowilismy, że postawimy dom na miarę naszych mozliwości. Powiedzielismy sobie, że wybieramy prosty projekt małego domu, nie szukamy udziwnien i nie "ulepszamy" bo nas na to nie stac! I wcale nie chodzi o to, zeby wybudować byle jak i z byle czego... To ma byc dom zamiast mieszkania, a w przyszłosci jak beda takie mozliwosci i potrzeba, to wybudujemy "dom marzeń".
Problem polega na tym, że mam juz dosc uwag i krytyki ze strony rodziny i tzw. "dobrych rad". Teksty typu: "no to już lepiej dołożyć te 10 tyś. bo co to jest w porównaniu z całością inwestycji" doprowadzają mnie do szewskiej pasji! Rodzice zaoferowali nam pomoc finansową w budowie i jesteśmy im za to wdzięczni, ale widzę, że teraz roszczą sobie prawo do decydowania o różnych rzeczach...
Jak Wy radzicie sobie z takim "problemem" i czy w ogole jest to dla Was problem? Może ja jestem przewrażliwiona, a to dopiero początek