dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 2 z 64
Pokaż wyniki od 21 do 40 z 1261
  1. #21
    Banned
    niktspecjalny

    Zarejestrowany
    Apr 2006
    Skąd
    Lublin
    Kod pocztowy
    20-247
    Dzielnica
    Konkretna
    Posty
    15.683
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    18

    Domyślnie

    a cio mi tam dodam moja gafe troszku niesmaczna.Stoje ci ja pod kioskiem Ruchu,Jestem chyba piaty w kolejce,chcac zakupic fajurki do palenia, aż tu ni stąd ni z "owąd",czuje jakiś przyjemny oddech za plecami.Odwracam się szpanersko ,żeby podkreślic swoją pozycje iiiiiiii.Konsternacja...cudo na patyku z mrugawkami w oczach tnie mnie na pół.Stoje jak wryty i nic nie moge z siebie wydusic.Totalny paraliż.Kolejka szybko podchodzi dalej a ja nogi jak z waty.No TAKA "dżaga" a ja jak na sexmisji:
    żeby chłop z gołą babą w windzie nie mógł
    Szpan zawodzi ,mowy brak ,kolejka moja się zbliża nachylam sie do dziupli zeby Panu kioskarzowi wytłumaczyć jakie fajki......a tu czuje na ramieniu delikatne pukanie".Myśl szybko dochodzi do mózgownicy:...a jednak wpadłem jej w oko.Zadając sobie to pytanie powoli ,już ze stoickim spokojem odwracam się ,żeby usłyszeć ...." kochom Cie kochom a ślubu nie bedzie", a ona Roksana agligli oznajmia mi cudownym głosikiem......Proszę Pana ma Pan koze na wasach.Fajki olałem i na 100m miałem chyba 8.20sek.Wasów nie mam do dziś a kolejek nie lubie i nie ogłądam sie za siebie bo ponoć ostatnich gryzą psy.




    pozdrawiam Kozaków.

  2. #22

    Domyślnie

    Cytat Napisał niktspecjalny
    ......Proszę Pana ma Pan koze na wasach.


    pozdrawiam Kozaków.
    buhahahahhaha
    wez Ty - wlasnie jadlam

  3. #23

    Domyślnie

    Cytat Napisał niktspecjalny
    Proszę Pana ma Pan koze na wasach.




    pozdrawiam Kozaków.

  4. #24
    Banned
    niktspecjalny

    Zarejestrowany
    Apr 2006
    Skąd
    Lublin
    Kod pocztowy
    20-247
    Dzielnica
    Konkretna
    Posty
    15.683
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    18

    Domyślnie

    Cytat Napisał Agnieszka1
    Cytat Napisał niktspecjalny
    ......Proszę Pana ma Pan koze na wasach.


    pozdrawiam Kozaków.
    buhahahahhaha
    wez Ty - wlasnie jadlam

    mówiłem ,że będzie troszku niesmacznie sorki nie chciałem

  5. #25
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... Avatar zaba_gonia
    Zarejestrowany
    May 2005
    Posty
    7.546
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    281

    Domyślnie

    Wiele lat temu..
    jestem świeżo upieczoną mamą. ze mną jeszcze trzy koleżanki też z małymi dziećmi.
    Rozmawiamy o tym, jak ciąża zabiera urodę i deformuje ciało....
    Jedna z nich skarży sie na rozstępy, druga, że biust jej obwisł....
    Staram się je pocieszyć....
    - "Przestańcie dziewczyny...... ciało wróci do normy....Ja znam takie, którym po ciąży wąsy rosną " - zaczynam sie śmiać

    nastała cisza....

    Popatrzyłam na trzecią koleżankę z widocznym wąsikiem i juz wiedziałam skąd ta cisza...

  6. #26
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... Avatar zaba_gonia
    Zarejestrowany
    May 2005
    Posty
    7.546
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    281

    Domyślnie

    Na studiach ....
    jestem na pierszym roku.

    Pani w dziekanacie pyta
    - który rok?
    - 67 - odpowiadam stremowana

    .................

    Też na studiach
    Próbuje zagadnąć miło wyglądającego studenta AWF-u..
    -kiedy ściągną Ci ten gips z nogi?- pytam usmiechając sie od ucha do ucha

    - nigdy...ja nie mam nogi- pada odpowiedź

    Myślała, że pod ziemię się zapadnę ze wstydu

  7. #27
    Lider FORUM (min. 2800)
    Xena z Xsary

    Zarejestrowany
    Jan 2005
    Posty
    3.307
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    30

    Domyślnie

    to nie bedzie najgorsza gafa ale z serii motorycznych
    kupiłam sobie różyczkę miniaturkę w doniczce i biegnę do tramwaju, biegne biegnę
    wskakuję na pierwszy stopien, na drugim się potykam i wykładam jak długa .....kwiatek z ziemią wylatuje mi wprost w ręce jakiemuś panu.... nastaje cisza, nikt sie nie smieje, kompletna cisza, ja nie wiem czy wstac czy lezec... pan nagle mówi to chyba pani ,a ja na to a nieeee, toprosze sobie wziąc.....i tyłem wysiadłam z tramwaju....
    smiech uslyszalam dopiero jak tramwajarz zamknął drzwi...

    druga gafa była okropna
    zobaczyłam,że laska ma superlsniące piekne włosy kruczoczarne,,,, poł godziny ją trułam o przepis na odzywkę, okazało sie że to peruka a ona jest po chemii....
    nie cierpię oszustów

  8. #28

    Domyślnie

    Xena poplakalam sie

    Ogromnie to przypina minę mojego kota, jak gdzies probuje wskoczyc, zle wyceluje i spadnie. znaczy - ten tramwaj.

  9. #29
    ELITA FORUM (min. 1000) NAJLEPSZY DORADCA NA TYM FORUM!!!
    gaga2

    Zarejestrowany
    Sep 2002
    Posty
    1.377
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    24

    Domyślnie

    W rodzinie roztrzepana jestem ja i mój Tato. Właściwie to codzienne mi się coś przydarza, o chociażby wczoraj.... dzielnie składam mebel z Ikei, z zapałem przykręcam jakąś śrubkę... aż do chwili gdy się zorientowałam, że element który miał być przyśrubowany leży obok...
    O dowodzie rejestracyjnym samochodu, leżącym w mojej torebce schowanej w szafie, podczas gdy my poszukujemy go na prześjciu granicznym w drodze na Węgry w innej mojej torebce ....takich historii mam mnóstwo. To strasznie utrudnia życie, wiem...
    Ale jeden z numerów mojego taty jest niezły...
    Tato wrócił zmęczony do domu - dość wcześnie, położył się spać..... nagle obudził się, popatrzył na zegarek.... 7.50 ... a o 8.00 rano miał wykłady dla zaocznych. Szybko zerwał się z kanapy, do łazienki, ogolił się, teczka do ręki i zdyszany biegnie na uczelnie....a tam cisza i spokój.... nikogo nie ma....co jest...? Dopiero wtedy zauważył, że naczyna zmierzchać... bo była jakaś 20.15....
    Pozdrawiam,
    gaga2

  10. #30
    Lider FORUM (min. 2800)
    Xena z Xsary

    Zarejestrowany
    Jan 2005
    Posty
    3.307
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    30

    Domyślnie

    na wakacjach wedrowkowych raz w sobotę wieczorem spalismy grupa u ksiedza. dostalismy sie tam ciemna nocą, nie bylo swiatla akurat, z dziewczynami popralysmy majtaski i staniki i wywiesiłysmy w "pokoju obok"
    zeby przeschły okazało się to kancelaria....


    w czasie bierzmowania na sam koniec wybąkałam bardzo uprzejmie panu dziekuję do biskupa....
    nie cierpię oszustów

  11. #31
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... NAJLEPSZY DORADCA NA TYM FORUM!!!
    Geno

    Zarejestrowany
    Feb 2005
    Posty
    6.867

    Domyślnie

    Wstawanie poranne to niestety bolączka,szczególnie wtedy gdy trzeba być na budowie o 5:30 i biorąc pod uwage to,że nie lubie się kłaść spać przed pierwszą no i rano mam efekty - ze 3 razy już wsypałem kawe zamiast do filtra do pojemnika z wodą i raz wrzuciłem do kibla skarpetki Cholera trza się wysypiać
    "...Zadziwiające, że składniki dobrego i złego betonu są dokładnie takie same, a jedynie umiejętności, poparte przez zrozumienie wykonywanych czynności i zachodzących procesów są odpowiedzialne za różnice."
    A.M. Neville "Właściwości betonu"

  12. #32

    Domyślnie

    Poranne napoje u mnie tez czesto koncza sie katastrofą. Kiedy zalewam wodą herbatę to tak się czasem zapatrzę w migoczące światła na powierzchni cieczy, ze przestaję dopiero kiedy rozlany na blat wrzątek zaczyna mi kapać na nogi.

  13. #33

    Domyślnie Re: Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....

    Cytat Napisał zielonooka
    w porównaniu z przeogromnym wstydem za sama siebie i swoja początkową „ocenę” tych ludzi .
    Dawno, dawno temu, Tomek_J miał egzamin z mikroinformatyki. Dwuczęściowy, jednego dnia miał być pisemny, a drugiego - ustny. Przedmiot był ciekawy, lubiany, chętnie "przyswajany", ekipa pedagogiczna zawsze wobec studentów "w porządku", więc niby nic strasznego się nie zapowiadało - do czasu, aż podyktowano 5 zadań na egzaminie pisemnym. Egzamin prowadził dr Paduch. Zadania były - twierdzę do dziś - wręcz perwersyjne; sama treść (!) jednego z nich zajęła mi 1 kartkę. Zadania wybitnie zakręcone, wszystkim rozwiązywanie idzie opornie, czas leci - nieciekawie... Po egzaminie, w kuluarach, wszyscy zgodnym chórem psioczyli równo, a niewybrednie. Szliśmy schodami w kilkunastoosobowej grupie, obrzucając między sobą egzaminatorów coraz to bardziej złośliwymi epitetami. Ja idąc z przodu w pewnym momencie nakręcając się coraz bardziej nie zdzierżyłem i gromkim głosem pełnym ekstremalnej wściekłości oświadczyłem: :KUR... ! JAK MI SIĘ TEN PIER... PADUCH PRZYPIER... DO MOICH ROZWIĄZAŃ, TO JAK GO WEZMĘ I STRZELĘ W TEN GŁUPI RYJ !..."

    W tym momencie zdałem sobie sprawę, że zapadła jakaś taka niezręczna cisza...

    Odwróciłem się i zobaczyłem, że pan doktor idzie tuż za mną... Spojrzął na mnie, wyminął. Po dłuższej chwili jeden z nieco osłupiałych kolegów z krzywym uśmiechem zaczął "gratulować mi zdanego egzaminu".

    No nic, stało się; w końcu dr Paduch nie musiał mnie pamiętać z nazwiska, może mi zaliczą ten pisemny...

    Następnego dnia okazało się, że owszem, zaliczyłem, na "3". Obok ocen było nazwisko egzaminatora, który miał przepytywać na ustnym. Zgadnijcie, do kogo trafiłem ?... A jakże ! Przypadek ? Celowo ? Nigdy się nie dowiedziałem. Czułem się baaardzo nieswojo, ale cóż było robić ? Mam, co chciałem. Wszedłem więc. I tu się zaczęło najgorsze: dr Paduch kazał mi wylosować 3 zagadnienia, dał tradycyjny kwadrans na przygotowanie się, przepytał i najmniejszym słowem, czy gestem, nie dał znać, że mu się "kojarzę". Moje odpowiedzi ocenił obiektywnie i uczciwie, podnosząc mi ocenę końcową z całości na "4". Było mi tak wstyd, tak potwornie głupio, że chyba żadne słowa tego nie opiszą. Facet pokazał wielką klasę i wyszło na to, że nauczył mnie nie tylko mikroinformatyki.
    Wpis niezgodny z regulaminem forum...

  14. #34

    Domyślnie

    Miałam raz wpadkę na studiach w windzie
    Profesorka namawiala mnie bardzo - niech Pani zdaje na wyższą ocenę, stać Panią na to - życ mi nie dawła .
    Hmm no dobra, chociaż bardzo mi się nie chciało zgodziłam się.
    Był więc piękny ( dajmy na to wtorek - bo juz dobrze dnia tygodnia nie pamietam) , a wiec piekny wtorek , zaliczac mam przyjsc w srode czyli jutro. A tu ehmm sie okazuje , grupa na balety sie wybiera coz tu zrobic, chce isc na balety a nie zakuwac na jutrzejsze zaliczanie
    Oki, nie ma co , trza przelozyc to zaliczanie ide wiec do Pani prof. i mowie ze chcialabym przelozyc zaliczanie z jutra na inny termin, bo dzis mam wazne , ale to bardze wazne sprawy rodzinne ...
    Prof. sie zgadza - no dobrze ,sprawy rodzinne zawsze powinny byc na 1-szym miejscu, ok, niech pani przyjdzie w piatek HURA!
    Ale siem wybawilam na tych baletach, super bylo
    Na drugi dzien ide zadowolona na uczelnie, czekam na winde , podchodzi kolezanka , gadka - szmatka, nadjezdza winda , ooo dziendobry pani Prof. < to ta od zaliczania> usmiechy wymienione , nagle kolezanka pyta -
    Agniecha a z kim ty wczoraj bylas na tych baletach?
    yyyyyyyyyyy

  15. #35

    Domyślnie Re: Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....

    Widziałam gdzies taki filmik jak dziewczyna fajnie wpadla :
    Filmik przedstawia jak z domu wychodzi chlopak z dziewczyna, kieruja sie w strone samochodu. Samochod ma przyciemniane szyby.
    Chlopak po drodze sie po cos wraca, dziewczyna podchodzi do samochodu, wsiada, lokuje sie na przednim siedzeniu, nagle podnosi pupcie i puszcza wielkiego, glosnego bąka .....
    Nagle slyszy jakies szmery na tylnich siedzeniach, odwraca sie ... o- o, wcale nie jest sama jak myslala, z tylu siedzi przemila para , ktora z konsternacją sie w nia wpatruje

  16. #36

    Domyślnie

    Kiedy mój czarnowłosy synek jeździł jeszcze w wózeczku jak półroczny bobas poszlismy z żona na zakupy.
    Żona wysłała mnie z wózkiem do warzywniaka a samo udała sie do piekarni po drugiej stronie placu - kup to,to i to a ja wezme chleb i się tu gdzieś znajdziemy.
    Wszedłem do warzywniaka zostawiajac wózek przy wejściu do niego.
    Była kolejka, więc trochę sie zeszło.
    Wychodząc zwracałem uwagę głównie czy żona wyszła już z piekarni i gdzie jest teraz.
    Katem oka zerknąłem na wózek, chwyciłem za jego poręcz i idąc wolno w strone piekarni ciągnąłem go za sobą , wyparując żony.
    Uszedłem tak z 50 m, kiedy nagle na ramieniu poczułem żelazny uchwyt damskich pazurów.
    Obejrzałem sie.
    Młoda kobieta, kurczowo mnie trzymająca, miała obłęd w oczach i wysyczała "co pan chciał zrobić ???"
    Ja - o co chodzi?
    Ona - o moje dzieci!
    Ja - jakie dzieci?
    Ona, wskazujac wzrokiem na ciągniony przezemnie wózek - moje dzieci.
    Spojrzałem i ja na stojacy za mna wózek i ......zamarłem.
    W bliźniaczym wózku o tym samym kolorze co mój leżało sobie grzecznie dwóch blondbliźniaków.
    W panice spojrzałem w stronę warzywniaka - a tam stał sobie spokojnie wózek z moim synkiem.
    Usiłowałem się wytłumaczyć, ale chyba nie wypadło to zbyt wiarygodnie.
    Żonie wolałem nie mówić.
    Jeżeli to robisz, rób to najlepiej jak potrafisz.

  17. #37

    Domyślnie

    Cytat Napisał ESKIMOS
    Kiedy mój czarnowłosy synek jeździł jeszcze w wózeczku jak półroczny bobas poszlismy z żona na zakupy.
    Żona wysłała mnie z wózkiem do warzywniaka a samo udała sie do piekarni po drugiej stronie placu - kup to,to i to a ja wezme chleb i się tu gdzieś znajdziemy.
    Wszedłem do warzywniaka zostawiajac wózek przy wejściu do niego.
    Była kolejka, więc trochę sie zeszło.
    Wychodząc zwracałem uwagę głównie czy żona wyszła już z piekarni i gdzie jest teraz.
    Katem oka zerknąłem na wózek, chwyciłem za jego poręcz i idąc wolno w strone piekarni ciągnąłem go za sobą , wyparując żony.
    Uszedłem tak z 50 m, kiedy nagle na ramieniu poczułem żelazny uchwyt damskich pazurów.
    Obejrzałem sie.
    Młoda kobieta, kurczowo mnie trzymająca, miała obłęd w oczach i wysyczała "co pan chciał zrobić ???"
    Ja - o co chodzi?
    Ona - o moje dzieci!
    Ja - jakie dzieci?
    Ona, wskazujac wzrokiem na ciągniony przezemnie wózek - moje dzieci.
    Spojrzałem i ja na stojacy za mna wózek i ......zamarłem.
    W bliźniaczym wózku o tym samym kolorze co mój leżało sobie grzecznie dwóch blondbliźniaków.
    W panice spojrzałem w stronę warzywniaka - a tam stał sobie spokojnie wózek z moim synkiem.
    Usiłowałem się wytłumaczyć, ale chyba nie wypadło to zbyt wiarygodnie.
    Żonie wolałem nie mówić.
    o matko
    Proszę Cie nie zostawiaj wiecej samego dziecka w wozku przed sklepami i wogole nigdzie .
    Tak wlasnie mnie ukradziono
    Tata wszedl doslownie na sekunde zeby powiedziec mamie, ktora byla w sklepie - kup jeszcze maslo. Trwalo chwilunie, jak wyszedl wozka ze mna juz nie bylo. Biegali z mama po calej ulicy w poszukiwaniach, naszescie wozek porwala cyganka, ktorej chodzilo tylko o zakupy. Tak wiec znalezli mnie w pobliskiej bramie .

  18. #38

    Domyślnie

    Poniedziałek rano - wychodzę przed blok i robi mi się gorąco - mojego autka nie ma. Obleciałam cały parking - nic. Ale komu by się chciało kraść jedenastoletnie cinquecento?! Pasjonat jakiś, czy co?

    No ale nic - trzeba najpierw zawieźć dziecko do szkoły czym bądź. Dzwonię po taksówkę, po drodze żalę się taksówkarzowi, co mnie spotkało i postanawiam w drodze powrotnej zahaczyć o komisariat.

    Ale,ale ... kątem oka widzę jak na przykościelnym parkingu stoi sobie samotnie ... seledynowe cinquecento.

    W niedzielę przyjechałam na mszę autem, a do domu z przyzwyczajenia wróciłam na piechotę.

    Zakonnica którą poprosiłam o otworzenie bramy na parking miała bardzo kwaśną minę i chyba nie za dobrze o mnie sobie pomyślała. Podobno ksiądz proboszcz miał już dzwonić na policję obawiając się ukrytej w aucie bomby [/list]

  19. #39
    Lider FORUM (min. 2800)
    Xena z Xsary

    Zarejestrowany
    Jan 2005
    Posty
    3.307
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    30

    Domyślnie

    a tak, z samochodem to miałam trzy zdarzenia
    - zaparkowałam autkiem w rynku i lecę załatwiać sprawy (zawsze lecę)
    Skonczyłam załatwiac, ide patrze nie ma mojego samochodu!
    latam patrze, no nie ma!
    dzwonie na policje,mowie zwineli mi bisa, to juz skrajna bezczelnosc!
    uprzejmy pan pyta sie gdzie zostawilam samochod i dopiero wtedy sie zorientowałam, ze postawiłam go ulice obok....


    drugie - koledze zwineli samochod. Jedziemy moim cos tam blabalbalba a on nagle stój! widze swoj samochod (maluch) chodzimy patrzymy, on mowi no moj jak nic, ta sama karoseria, w srodku to samo juz gnojki pozmienali tablice i zamki! dzwonimy na policje,przyjezdzaja,kolega wykonuje udana probe otwarcia malucha kluczykiem do poloneza, wsiada i nagle widze w oczach iskierkę obłędu. Po 15 sekundach staje obok miły Pan i mowi przepraszam czemu Panstwo włamujecie sie do mojego samochodu....


    trzecie, jedziemy sobie z innym kolegom, ktoremu tez ukradli auto (jakis wysyp)
    nagle mowi STOOOOOJ! moje auto!
    tym razem faktycznie jego auto skradzione miesiac temu.
    dzownimy na policje, policja przyjedza po 3 godzinach i mowi ze przyjedzie za chwile teraz nie moze...wiec pytam panow a jak przyjdzie zlodziej to co? mamy lać? pan sie dziwnie popatrzył i zawołał inna brygade....
    nie cierpię oszustów

  20. #40
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... FORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar Maxtorka
    Zarejestrowany
    Jun 2004
    Posty
    8.473

    Domyślnie

    Dziecięciem ( no takim prawie 18-letnim ) będąc nie zawsze mi po drodze do szkoły było , zbaczało się tu i ówdzie
    Zdarzyło się raz że " zachorowałam " na tydzień , o czym Rodzice niekoniecznie wiedzieli ( był w naszej przychodni kochany Pan Doktor któremu nie trzeba było kitu wciskać , wystarczyło powiedzieć prawdę i na kilka dni wolnego można było liczyć , a jak już się powiedziało że wybiera się na medycynę to traktował człowieka niemalże jak młodszego kolegę po fachu ) . No to choruję sobie spokojnie przeważnie w ulubionej knajpce a tu niefart . Mój osobisty Tatuś wybierał się do Babci w góry i chciał mi zrobić niespodziankę zabierając mnie z sobą . W tajemnicy przede mną wybrał się więc do mojego wychowawcy ( notabene była to chyba pierwsza i ostatnia Jego wizyta w tych szacownych murach ) .
    Przedstawił się , powiedział że chciałby mnie na kilka dni zwolnić ze szkoły na co mój wychowawca osłupiały wyjąkał - Aaaaale przecież Krysia jest od trzech dni chora
    Wyobrażam sobie minę mojego Taty , dobrze że coś go na miejscu nie trafiło . Dostałam w domu taki opierdziel że do dziś go pamiętam .
    Oczywiście o wyjeździe mowy nie było . Mało tego , za karę nie pojechałam na superową wycieczkę klasową
    I tak przez mojego Tatę nie znam Lublina do dziś
    Taką wersję przyjęłam i takiej będę się trzymać do końca !

Strona 2 z 64

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony