Zbliżała się północ, kiedy zmęczony Jarosław K. zalogował się na Forum M..
Na kolanach wielkiego wizjonera i stratega narodu, wierny kot Duś II mruczał w skupieniu zdrowaśki, gdy architekt 30 mln mieszkań zabierał się do przeczytania codziennych porcji problemów, swojego zmęczonego aczkolwiek wdzięcznego mu ludu.
Pasjonującą lekturę ,opisującą codzienną sielankę nawiedzonych budowniczych owych przyobiecanych w kampani 30 mln mieszkań, przewał dźwięk telefonu.
To jego syjamski brat Lech , bezboleśnie rozdzielony przed rokiem od jego łona , dzwonił by przekazać mu lekko bełkotliwie, dosyć ponurą wieść.
-Nie czytaj na łamach pierdoł o etosie budowy.
-Czytaj Psychiatryk
-Kanalie ! Źle o nas tam mówią
-Dzwoń do Ludwika.
Rozkazał młodszy z syjamskich.

Ludwik D. właśnie zdejmował służbowe oficerki gdy zadzwonił telefon.
Cielęcymi oczami spojrzał ciepło na portret swego słynnego poprzednika Feliksa /również D/ i choć w myślach rozrzewnił się przez chwilę swą wielką dobrocią, rzucił dziarsko w przestrzeń:
-Ot służba nie drużba, psia mać.
W przeciwieństwie jednak do gwałtownego Feliksa, był Ludwik człowiekiem lirycznym, pisał poezje i słynął z miękkości serca . Chciał nawet kiedyś na siłę, w swej nieludzkiej dobroci oczywiście, dać wszystkim lekarzom wojskowe kamasze, ci jednak niewdzięcznicy, stanowczo mu odmówili. A to boli. To boleć musi duszę wrażliwą.
Z równowagi i dobrego humoru , nie wyprowadził go jednak tej nocy nawet rozpaczliwy głos Jarosława, który krzyczał o czerni i bieli oraz szarej, rozpiętej pajęczej sieci jaka zawiązała się na forum M.

Tymczasem ...
Jaruzelski wciąż był generałem.