dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 1 z 7
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 124
  1. #1
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie Marchewkowe pole [dziennik Karpatki]

    Po okresie marzeń i ich weryfikowania przez brutalną rzeczywistość poloneza czas zacząć!
    Niniejszym przyłączam się do ekipy piszącej, za co z góry przepraszam

  2. #2
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    DLACZEGO????
    1. Bo choć jestem istotą towarzysko rozwiniętą i otwartą na potrzeby bliźniego swego, to sąsiad piętro wyżej, który remontuje swoje mieszkanko przez pół roku, po drodze zalewając mi pięć razy moje własne cztery kąty, budzi jednak agresję. Jeszcze większą sąsiad zza ściany, który w przypływie zazdrości (a feee, co za niskie uczucia!) również decyduje się na ten desperacko krok i maltretuje mnie wiertarką od 6 rano do 22.00.
    2. Bo jak większość domowników tego forum marzę o kawie na własnym tarasie. Obecnie nie mogę do tego celu wykorzystywać mojego, przyznaję całkiem sporego jak na warunki blokowiska, balkonu, bowiem rozwinięta nad wyraz wyobraźnia nieodparcie podsuwa mi przed oczy widok własnych pociech wychylających się przez balustradę na 9. piętrze z plastikowych, ogrodowych krzesełek.
    3. Bo chcę, by moje trzecie dziecko (którego jeszcze nie mam) mogło bez stresu miotać butelką z wózka na trawę i by jedyną konsekwencją tego kroku było lekkie tąpnięcie u tow. kreta. Widok pełnej butelki z soczkiem lecącej z 9. piętra do dziś spędza mi sen z powiek. Tylko cudowi zawdzięczamy to, że na ruchliwym na ogół chodniku nikogo nie było...
    4. Bo obecnie wyprawa z dziećmi na plac zabaw wymaga założenia eleganckiej kreacji i wykonania perfekcyjnego makijażu, w przeciwnym wypadku budzi się zgorszenie okupujących ławki dam.
    5. Bo po powrocie z pracy mam coraz większe trudności, by w miarę sprawnie z czterdziestu główek upakowanych w jednej osiedlowej piaskownicy wyłuskać moje dwie własne.
    6. Bo nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy wieczorami słyszę, jak moi ukochani nieletni blokersi z pasją rozwalają na osiedlowych ścieżkach kolejne butelki po złocistym trunku, ja zaś mam świadomość, że następnego dnia rankiem moje dziecko w podskokach popędzi tą drogą dla fakirów do szkoły, ja zaś modlić się będę, by się nie wywróciła, bo przecież spółdzielnia nie zdąży tego szkła sprzątnąć na czas.
    7. Bo uwielbiam grzebać w ogródku. Mimo, że się na tym nie znam. I mimo tego, że moim życiowym osiągnięciem było perfekcyjne wypielenie grządki truskawek. Było cudnie, ani jednego źdźbła trawy. Wyrwałam wszystko, co na grządce rosło, a następnie truskawki "pod linijkę" posadziłam ponownie. Niestety, były już na kwieciu i po tym zabiegu się zbuntowały.... Nie mogę się już doczekać, kiedy tego typu eksperymenty rozpocznę u siebie.
    8. Bo w czasie mojego dzieciństwa sielskiego-anielskiego miałam do dyspozycji dom rodziców w górach i wiem jakie to cudowne uczucie wybiec z domu do ogrodu w piżamie.
    9. Bo moje dzieci u dziadków na Wielkanoc wykładają wszystkie ogrodowe ścieżki marchewkami, a pod oknem ich pokoju zaznaczają "miejsce parkingowe" na prezenty. Mały Żonek o 5. rano pędzi zaś do ogrodu, by nieco ponadgryzać tonę marchwi, dzięki czemu dzieciaki są zachwycone, że taki żarłoczny zajączek im się trafił. Ponieważ trudno windę i 9 pięter wykładać karotką, potrzebna jest działka.
    10. Bo Mały Żonek w ramach relaksu uwielbia kosić trawę i należy to wykorzystać.
    11. Bo pod blokiem brakuje miejsc parkingowych, a ja nie lubię rano pokonywać do auta trasy maratonu.

    Jeśli o czymś zapomniałam, to proszę o sugestie. Lista z całą pewnością nie została ostatecznie zamknięta.

  3. #3
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    Rety! Udało mi się w podpisie zrobić link Zdolna jezdem, bez dwóch zdań.
    Maksiu, jesteś wielki! Jeśli równie skutecznie w trakcie budowy będę korzystała z sugestii Mario_pa i Meba, to budowa będzie najmilszą przygodą mojego życia Tak się nastawiam i tego będę się trzymać.

  4. #4
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    DZIAŁKA
    Kiedy już zapadła jedna z najważniejszych życiowych decyzji, pojawiło się pytanie: gdzie? Problem w tym, że nieco wcześniej zrezygnowałam z działki ofiarowanej nam przez najukochańszych teściów na świecie, czym nieco wprawiłam w zdumienie Małego Żonka. Uznałam jednak, że trójka rodzeństwa w roli najbliższych sąsiadów docelowo nie jest jednak najlepszym rozwiązaniem. Plus gratis co wieczór nalot dywanowy komarów. Skoro więc nie tam, to gdzie?
    Rozwiązanie tej zagadki zajęło nam raptem półtora roku. Nasze pierwsze założenie było takie, że budujemy dom od podstaw, bo chcemy, by od a do z był nasz. Nieco później pojawiła się pokusa, a może jednak gotowy???? Oszczędność czasu i szybka realizacja marzeń... Tak było do momentu, gdy sympatyczny pan z agencji nieruchomości pokazał mi piękny dom w okazyjnej cenie. Rewelacja. Problem w tym, że znałam tragiczną historię tego domu. To mi uświadomiło, że jednak sama chcę tworzyć historię własnych 4 ścian.
    Zaczęliśmy więc szukać działki. Głównie ja. Po kilku miesiącach okazało się, że najbliższa okolica jest: a. nieco monotonna, b. chyba jednak za mała. Lista wolnych działek szybko okazała się ograniczona. Te, które oglądaliśmy albo nam się podobały, ale miały zaporową cenę, albo też miały subtelne wady: bezposrednie sąsiedztwo bazy transportowej tirów lub oczyszczalni ścieków, kształt wąskiego wagonu, albo też zlokalizowane były malowniczo na środku rolnego pola na całkowitym pustkowiu. Ot, takie drobiazgi.
    Po roku poszukiwań nieco rozszerzyliśmy obszar - o 30 kilometrów od Gliwic. To był strzał w 10!!!!! Znaleźliśmy piękną działkę bezpośrednio pod lasem, uzbrojoną, z polem poziomek w obrębie. Urokliwe położenie wymagało postawienia jedynie od strony lasu wysokiego płotu, bo na naszej działeczce uwielbiały relaksować się dziki. Super!!!! Dogadaliśmy się z właścicielami. Kupujemy. Ustaliliśmy termin wizyty u notariusza, a Mały Żonek popędził do gminy po mapki. I tu los postawił na naszej drodze dociekliwego urzędnika, który przez przypadek znalazł w archiwach starą mapę z naszą działką. Na której jej nie było. Działki znaczy się. Był jedynie wąski pas ziemi, który następnie został poszerzony skutecznie przez właścicieli tego paska. Czym???? Tego najstarsi górale nie wiedzą. Powierzchowne wykopki ukazały naszym oczom istną tablicę Mendelejewa: gruz, piasek, stare opony, resztki potłuczonych sanitariatów. Poziomki przestały nam smakować. Wróciliśmy do punktu wyjścia. W tym czasie agencje nieruchomości przykleiły nam już etykietkę "klient upierdliwy", ponieważ po trzech propozycjach nie pocwałowaliśmy do kasy w celu dokonania transakcji. Dziwni jacyś...

  5. #5
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    MARCHEWKOWE POLE
    Po traumatycznych przeżyciach i dramatycznym pożegnaniu z dzikami poszerzyliśmy kolejny raz obszar poszukiwań i liczbę obsługujących nas agencji. Któregoś pięknego wieczoru pani Natalia (pozdrawiam!!!! ) uparła się, że pokaże mi trzy działeczki w okolicach Mikołowa. Na trzeciej wrzasnęłam: eureka!!!! i zadzwoniłam do Małego Żonka z radosną wieścią, że znalazłam to, czego szukaliśmy. Nasze miejsce na ziemi. Banał. Mały Żonek natychmiast zerknął przez okno i ujrzał ciemność. Całkowitą. Na wszelki jednak wypadek asekuracyjnie odpowiedział "Skoro tak twierdzisz....". No dobra. Po zastanowieniu zgodziłam się zaczekać kilka godzin i przed podpisaniem umowy zerknąć na działkę w świetle dnia. Lub jakimkolwiek innym. Byle tylko cokolwiek zobaczyć. Rankiem podjechaliśmy tam z Małym Żonkiem, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko zgodzić się ze mną. Działka ma 990 metrów, kształt kwadrata, leży w polu, ale mamy sąsiadów, dzieci do szkoły pójdą 200 metrów polną drogą, zaś w naszej miejscowości, oprócz szkoły jest: kościół, sklep, biblioteka, przedszkole, straż pożarna, dzikie boisko i bar. Czyli pełna infrastruktura potrzebna do spokojnej egzystencji. Jest też las i plantacja truskawek. Czysta poezja. Wsi spokojna, a terytorialnie Mikołów. Nie czekaliśmy na nic i działkę nabyliśmy drogą kupna.
    No, trochę czekaliśmy. Ponad pół roku. Działkę trzeba było podzielić i odrolnić. Udało się jednak, a my zostaliśmy szczęśliwymi właścicielami marchewkowego pola. Okazało się bowiem, że cały teren porastają marchewki. Dzieciaki były zachwycone, zrywając coś, czego rodzice nie posiali. W dodatku w mocy prawa. To się nazywa dobry interes!

  6. #6
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    PROJEKT
    Po zakupie działki nadeszła upragniona chwila: wybór projektu. Zaczęłam od tego, czego ABSOLUTNIE mój dom nie mógł mieć: 1. dachu naczułkowego, 2. żadnych łuków i kolumienek. Zdecydowanie bardziej klimat alpejskiego domku niż polskiego dworku. Cóż, jakieś priorytety musiały w końcu być... To nam ograniczyło liczbę projektów o połowę.
    A co nasz dom miał mieć? 1. Parter i użytkowe poddasze, 2. cztery sypialnie u góry, 3. pokój dla rodziców na dole, 4. spiżarkę i garderobę. Aaaaa! I nie mógł mieć kalenicy wyższej niż 9 metrów (i w tym momencie do użytku wchodzi drugie fachowe określenie: kalenica. Pierwszym był dach naczułkowy). Jak wstępnie oszacowaliśmy z Małym Żonkiem, minimalna powierzchnia takiego domu to ok. 150 metrów. Obszar poszukiwań zawęziliśmy do 200. Fajnie, gdyby miał balkon. Szukaliśmy projektu, który wymagałby jak najmniejszych zmian. To zmniejszyło nam liczbę projektów o kolejne 20 procent. Zostało raptem kilkaset. By do nich dotrzeć przejrzałam kilka tysięcy projektów: w katalogach, gazetach i na stronach internetowych. Żeby nie wyjść z wprawy i nie stracić kontaktu z rzeczywistością co jakiś czas urządzałam Małemu Żonkowi delikatne awantury pt. "Dlaczego się nie angażujesz?????".
    Któregoś pięknego dnia zdesperowany chłop się zaangażował: otworzył "Muratora" (nawet nie porządny katalog!!!!) i wskazując jakiś szkic z niedowierzaniem stwierdził: "Kochanie, to chyba nasz dom...". No i chyba kurna chata miał rację!!!! Ideał! Mimo, że bez balkonu. Zgodliwa kobita ze mnie, więc szybko zgodziłam się na drobny kompromis.
    W ten sposób nasz wymarzony dom przybrał formę M08, czyli Domu na Każdą Pogodę.

  7. #7
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    ADAPTACJA
    Powinnam się przyznać, że kiedy wiosną ubiegłego roku kupiliśmy działkę (nie mieliśmy jeszcze projektu), to z rozpędu zamówiłam ekipę, bo doszłam do wniosku, że wybór projektu+adaptacja zajmą nam nie więcej niż 3 miesiące, więc w czasie wakacji powinniśmy zacząć. Drobiazgami typu prąd i woda na wszelki wypadek nie zawracałam sobie głowy, bo uznałam, że same się pojawią. Widział ktoś w końcu porządną budowę bez wody i prądu? Z tymi planami to się prawie nie pomyliłam. Zaczynamy wiosną.
    Najpierw pojawił się problem ze szkodami górniczymi. Dom miał być podpiwniczony (gdzieś usłyszeliśmy, że na Śląsku to albo w całości, albo wcale. Idź na całość!). W ślad za tym postanowiliśmy wzmocnić fundamenty. Na przyszłość, bo oczywiście kopalnia na naszym terenie oświadczyła nam na piśmie, że akurat pod naszą działką nie fedrują i fedrować w najbliższym czasie nie będą. Chyba nie do końca im uwierzyliśmy. Polecony specjalista od adaptacji fundamentów na starcie krzyknął nam 4 tys. zł za same fundamenty. Szczęka nam opadła i na długo pozostała w tej niewygodnej pozycji. Decyzja: zmiana ekipy, która miała dokonać adaptacji. Poszukiwania kolejnej zabrały nam nieco czasu. Po drodze dowiedzieliśmy się jednak, że czasy się zmieniły, technologie też, dzięki czemu na Śląsku można podpiwniczać częściowo. Eureka! Będę miała w piwnicy pralnię i saunę! Kiedyś.
    Żeby nie budować piwnicy w ciemno decydujemy się na odwierty, a co! Pełny profesjonalizm. Po kilku dniach dowiadujemy się, że w piwnicy zamiast sauny mogę mieć basen i profesjonalną hodowlę grzybków. Pleśniowych. Rezygnuję z piwnicy, sauny, pralni i grzybków halucynogennych. Pocieszam się oszczędnościami.
    22 lutego dostaliśmy pozwolenie na budowę.
    Mamy: kwity, odpowiednią pogodę i bardzo dobrą ekipę z referencjami.
    Nie mamy: kredytu, wody i prądu...

  8. #8
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    PRĄD
    Dowieźli!!!!! I to bynajmniej nie tak, jak to na Śląsku mamy w zwyczaju: kibel sztrómu... W poniedziałek rano mieliśmy się dogadać, kiedy podciągną przyłącze, a tu w niedzielę dzwoni nam sąsiad, że mamy przyjechać, bo coś żółtego nam na działce zakwitło... Krokusy??? Na Marchewkowym Polu???? Pudło.
    Elegancka skrzynka. Koncernie z kapitałem zachodnim (z uwagi na kryptoreklamę nazwy nie wymienię) kocham Cię!!!! Do pierwszego rachunku, ale zawsze. Chwilowo nawet skłonna jestem Ci wybaczyć praktyki monopolistyczne...

  9. #9
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    TRUDNE PYTANIA CZ. 1...
    ... przez skórę coś czuję, że na jednym problem się nie skończy. Pierwsze trudne pytanie pan fachowiec zadał mi jesienią:
    - A jaki ten dom ma być?
    Odpowiedziałam płynnie, rzeczowo i pełnym zdaniem, że: ładny, trwały i wygodny. Nie wiadomo dlaczego, pan zaczerpnął nerwowo powietrza i powtórzył natarcie:
    - Dobrze, spróbujmy raz jeszcze: a tak konkretnie, to z czego?
    Idiotyczne pytanie. Przecież nie ze słomy. Bajkę o złym wilku i trzech świnkach przerobiłyśmy z dziewczynkami jakiś czas temu, więc jestem bogata w doświadczenia budowlane. Zaproponowałam jednak nieśmiało:
    - A nie moglibyśmy od razu porozmawiać o kolorze kafelek w łazience?
    Pan się poddał i zadzwonił do Małego Żonka. A nie można było tak od razu???

  10. #10
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    MIĘDZY NAMI - FACHOWCAMI
    Pogłębiamy z Małym Żonkiem wiedzę budowlaną wszelkimi dostępnymi sposobami. Wprawdzie zainteresowania są dosyć wyraźnie podzielone, ale co tam. Gorsze rzeczy się małżeństwom przytrafiają...
    Mały Żonek wkuwa na blachę tajniki dozbrojenia fundamentów na przemian z budową więźby, mój ulubiony dział na muratorowym Forum to Wnętrza. Niedawno odwiedziliśmy Targi Budowlane. Wprawdzie zostałam brutalnie odciągnięta od ceramiki, ale jakoś przeżyłam to grubiaństwo. Cierpliwie dreptałam za Małym Żonkiem i oglądałam okna i drzwi. Też fajnie. Nawet przy rekuperatorach wytrzymałam całe 3 minuty (później urwałam się do drewnianych schodów. Merbau, poezja!), czym (znaczy się tym spokojem przy rekupratorach!) wzbudziłam szczery zachwyt jednego, również budującego się, znajomka, którego żona w ogóle nie dała się zaciągnąć na targi. Niewiasta ta każdą próbę merytorycznej rozmowy budowlanej ucina w zarodku. I słusznie. Ma kobieta spokój, a jakby co - będzie na chłopa. Uczciwy układ.
    Mały Żonku, medal mnie się należy już na starcie!

  11. #11
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    POWIAŁO PESYMIZMEM, CZYLI Z PUSTEGO I SALOMON NIE NALEJE
    Taaaaa.....
    PKPJSD, co czyta się jako: pięknie, kurna, pięknie - jak słowo daję! Papierek jest, chęci też, ekipa w pogotowiu, tylko materiału jakby brak. I co mi po wycenie i obiecanych upustach, kiedy składy puste?????? Opcje są 2: albo dostawcy czekają na podwyżkę, albo rzeczywiście nie wyrabiają się z terminami. Obie opcje nie napawają mnie optymizmem w równym stopniu.
    A już chciałam ćwierkać radośnie: "Podaj cegłę, podaj cegłę...".

  12. #12
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    SZCZYPTA OPTYMIZMU DLA RÓWNOWAGI
    Startujących z budową uprzejmie informuję, że w składach budowlanych mogą spotkać się z informacją, że zapisów na bloczki nie ma do końca roku
    Od ręki można kupić poroterm 40. 25 i 30 to towar reglamentowany i bezcenny, w związku z czym jego cena nie podlega negocjacji. Niektóre składy przyjmują zapisy na "nie wiadomo na co, nie wiadomo kiedy i nie wiadomo za ile". Bareja z Laskowikiem w czystej formie!!!!
    Nie należy się jednak poddawać. Nasz dom ostatecznie będzie jednak z bloczków, a nie z kart.
    Jutro wytyczamy!

  13. #13
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    NIE BRUDZIĆ SALONU!
    Już wiem, gdzie ten szacowny przybytek będzie! A właściwie, to Mały Żonek wie. Bacznie się przyglądał, jak panowie fachowcy (sztuk dwie) wytyczali nasz domek. Przy okazji drastycznie zmniejszyli nam działkę, co moją drugą połowę wprawiło w nieco posępny nastrój. Proces ten został spotęgowany w wyniku wglądu w stan finansów. A to dopiero początek! Zakładam, że z biegiem czasu biedak się uodporni W przeciwnym wypadku ciemność widzę, ciemność!

  14. #14
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    CZAS NA REKREACJĘ!
    No i proszę. Budowę rozpoczęliśmy w nieco nietypowy sposób: od urlopu W dodatku bez kompa, za co przepraszam niektórych Forumowiczów!!!! Tuż przed wyjazdem późnym wieczorkiem pomknęliśmy na budowę. Bez bólu serca informuję, że Marchewkowe Pole zniknęło! Przynajmniej na naszej działce. W zamian pojawiła się wielka dziura i jeszcze większa góra ziemi z boku. Kto to posprząta?????
    W połowie urlopu dostaliśmy informację od majstra, że samochód z drewnem się utopił, więc sorrry, ale czekają na lepsze warunki
    Dziś w drodze do domu ponownie zajrzeliśmy na plac budowy. Rzeczywiście, potężne koleiny raczej nie pozostawiają złudzeń co do walki, jaką musiał stoczyć kierowca ciężarówki. Towarzysząca zabiegom wiązanka zapewne miała soczyście poetycki charakter...
    Co zaś najciekawsze: nasz najpiękniejszy dół świata zamienił się w basen olimpijski!!!!! Ukłon w stronę Otylki (dziś srebrnej) w końcu to po sąsiedzku. Strudzonych zapraszam do kąpieli.
    W akcie rozpaczy chciałam już organizować jakąś pompę, żeby nieco przyspieszyć pracę (że co, że niedziela? Trudno, przestoje nie są tym, co tygrysy lubią najbardziej!). Mały Żonek spojrzał jednak do dołu ze stoickim spokojem i oświadczył, że do jutra śladu nie będzie. Trzymam go za słowo!!!!
    P.S. Postaram się jutro wrzucić pierwsze zdjęcia naszego bajorka.

  15. #15
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    A JEDNAK SIĘ KRĘCI...
    Dziś wypełniliśmy część papierkologii stosowanej, niezbędnej do uzyskania kredytu, który niezbędny jest z kolei do realizacji marzeń. Sporo tego było, a jeszcze więcej trzeba dostarczyć
    Po wszystkim pomknęliśmy radośnie na budowę. Po raz pierwszy zobaczyłam "moją" ekipę w pełnym składzie. Byłam bliska tego, by każdemu z osobna rzucić się na szyję i serdecznie wyściskać, że tacy kochani i dom nam zbudują i zrobią to dokładnie i solidnie i oczywiście będą tak uprzejmi, że nie zedrą z nas skóry
    Faktem jest, że panowie mają tempo. Basen z wodą zamienił się w basen do kąpieli błotnych, wypełniony coraz szczelniej skomplikowanym labiryntem plątaniny z desek. Od niedzieli chłopcy wybudowali również sobie całkiem zgrabną szopę. Wystarczy, bo gotowa jestem jeszcze zachwycać się przepięknie ubłoconymi kaloszami, w jakich moi cudotwórcy paradowali. Ciekawe, jak długo będę z takim zachwytem oceniała ich wysiłki???
    Faktem jednak jest, że łezka ze szczęścia w oku się dziś zakręciła. Realizacja marzeń przybrała bardzo namacalną formę.

  16. #16
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    GOŚCIE
    No i proszę! Na naszej działeczce mieliśmy pierwsze "forumowe" odwiedziny. Slawkin, mogłeś wcześniej uprzedzić, nieco bym zamiotła!
    Dzisiejsze popołudnie poświęcone na oglądanie dachówek w realu. Internet nie oddaje tej wysublimowanej różnicy w odcieniach i fakturze... W domu na Małego Żonka czekają do obejrzenia 3: z Keramica, Ruppceramiki i Robena. Wszystkie brązowe. Ja już chyba mam faworyta, zobaczymy co powie druga połowa...

  17. #17
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    NA SZCZĘŚCIE!
    Fundamenty zalane. Moje córy w asyście Małego Żonka oficjalne zatopiły w betonie podkowę na szczęście (znaleziona podczas spaceru). Oby tak dalej!
    Podczas wyboru dachówki kolejny raz okazało się, że z Małym Żonkiem gust mamy zbliżony. Trafiony - zatopiony! Zamawiamy brązowego Ruppa

  18. #18
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    MARNOTRAWSTWO!!!!
    Kolejna wizyta na budowie. Kolejny oficjalny gość: tym razem moja przyjaciółka. Serce mi urosło, gdy zobaczyłam te piękne mury!!!! Nic, tylko lać stropy i okna wprawiać... Szkopuł w tym, że natychmiast sobie uświadomiłam, że porotherm dalej spokojnie sobie leżakuje w zupełnie innym miejscu, a to coś szarego miało związek z fundamentami. Pan Wiesiu ryknął śmiechem, kiedy nieśmiało zapytałam go, czy rzeczywiście chce zasypać te piękne mury (całkiem fajna piwniczka!!!!)... Zdecydowanie chce. Nie szkoda mu zupełnie tak misternej roboty. A ja już prawie chciałam tam firanki wieszać

  19. #19
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    POJAWIA SIĘ I ZNIKA...
    Nasza działka ma dziwne właściwości. Jak w tytule. Ostatnio zniknęła w mało sprzyjających okolicznościach przyrody. Konkretnie podczas wizytowania budowy przez Najdroższego Teścia na Świecie. Najdroższy Teść na Świecie jest osobą wylewną, otwartą i życzliwie gadatliwą. Na ogół. Po wizycie na Marchewkowym Polu nabrał wody w usta. Uuuuups, nie jest dobrze!!! Po tygodniu przerwał milczenie i nieśmiało zagaił: kochani, fundamenty imponujące, a gdzie działka????
    No proszę! Wiedziałam, że czegoś nam brakowało! Mały Żonek już jakiś czas temu zrewidował nasze plany i zamiast zakupu dużego psa zaproponował dużego boa dusiciela. Tylko taka gadzina ma szansę płynnie poruszać się między płotem a murami nie obijając sobie boków. W tym momencie wrodzony optymizm mnie się włączył i pocieszyłam Małego Żonka, że przynajmniej nie nabiega się z kosiarką... (a propos: na pół roku przed naszym ślubem moja Rodzicielka zaczęła zaklinać pogodę "Żeby tylko nie padało, bo jaka pogoda w dniu ślubu, takie życie!". W rzeczonym dniu od rana mieliśmy oberwanie chmury tak obfite, że po południu głoszono stan przeciwpowodziowy. Rano do pokoju wpadła Rodzicielka i od progu orzekła: "Niczym się nie przejmuj: ile deszczu, tyle pieniędzy! Ciekawe, czy myślała o kredycie???? To taka dygresja w temacie optymizmu).
    Dziś działka się szczęśliwie odnalazła. Zasypali fundamenty, zniknął wał ziemi, piaskownica się zmieści! Pies też. Wprawdzie york, ale zawsze. Węży i innych gadzin nie lubię. Muszę tam zaprosić Najdroższego Teścia na Świecie, zanim znowu siły nieczyste jej nie schowają!
    Z kronikarskiego obowiązku: w fundamenty wlazło 250 ton piasku Chłopaki nie oszczędzały sił przy ubijaniu... Jutro wchodzą panowie od instalacji.

  20. #20
    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
    Karpatka

    Zarejestrowany
    Jun 2006
    Posty
    707
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    122

    Domyślnie

    NIECH SIĘ MURY PNĄ DO GÓRY...
    ... już od poniedziałku! Okazało się, że krecia robota w utwardzonym piasku nie należała do łatwych i zakopanie gruntowego wymiennika ciepła to wcale nie była bułeczka z masłem, na którą chłopaki wielką miały ochotę... Po pierwszym dniu kopania z placu boju umknął cichaczem zawodowy grabarz, tłumacząc się przy tym, że "on to jest fachowiec, ale do kopania innych dołów". Wąska specjalizacja, Panie Sułku kochany!!!
    Koniec końców - 150 metrów pomarańczowej rurki o tajemnym dla mnie zastosowaniu szczęśliwie zniknęło w fundamentach. Dzieła zniszczenia dokończył pan hydraulik (polski!), który uporał się z pracą w jeden dzień. Przy okazji zaś wodociągi podpięły nas do wodopoju, więc jesteśmy już uzbrojeni po zęby A dziś została zalana płyta. Wygląda na to, że szef mojej ekipy lubi aktywny wypoczynek, więc od poniedziałku chłopaki będą się bawiły klockami lego. Nie mogę się doczekać! A panu Wieśkowi jestem gotowa wyznać płomienne uczucie...

Strona 1 z 7

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony