mojemu znajomemu starszemu panu ktoś zwinąl psa z dróżki przed domem. Nawiedzone panienki zapakowaly go do samochodu i wywiozly na Ślask jako "wakacyjną ofiarę wyrzuconą z samochodu przez zlych ludzi". 5 miesięcy go szukal
Takie myślenie - jest pies w pobliżu drogi i są wakacje - znaczy: porzucony. Przychodzi na wolanie, nie boi się ludzi: znaczy domowy ale porzucony.
Psina codziennie o tej samej godzinie wychodzila na dróżkę i czekala, az pannadejdzie od przystanku PKS. Ufnie podeszla do przejezdnych panienek o wielkim sercu i malym móżdżku....
Inny przyklad podobnie bezmyślnych dzialan to rodowodowy mlody husky, ktory w porywie pierwszych namietności przeskoczyl ogrodzenie i poszedl w Polskę. Zdarza się. Wlasciciel dawal ogloszenia do lokalnej gazety i rozwieszal ogloszenia z obietnica nagrody po okolicy. Wreszcie namierzyl swojego psa oferowanego do adopcji kilkaset km dalej. Oczywiscie historyjka o porzuconym w lesie itp. Pojechal po psa i kopara mu opadla, bo wystawowy piękniś byl już wykastrowany. To bylo pierwsze posunięcie dziewcząt, które się nim zaopiekowaly. Nie przyszlo im do glowy przejechac czytnikiem i sprawdzic nr chipa i oddzial ZK
Wtedy jeden telefon i mają kontakt na wlaściciela.