dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 1 z 824
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 16475
  1. #1
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie Mieszkanie w starym domu i remont (prawie) generalny

    Witam wszystkich

    Ponieważ moje mieszkanko zaczyna pomału nabierać wyglądu, postanowiłam też się trochę pochwalić Koleżanki dobre poradziły mi, żeby tutaj, w Galerii, znaleźć sobie kącik. Mam nadzieję, że mnie nie pogonicie z dzielnicy „willowej” . A dobre koleżanki* zapraszam do siebie.

    Zacznę od krótkiej (mam nadzieję) retrospektywy.
    Mieszkanie kupiłam na początku września 2006. Mieści się w centrum Warszawy, w budynku z 1949 r. (podobno). Zawsze chciałam mieszkać w starym budownictwie - najchętniej w przedwojennej kamienicy, ale wyszło jak wyszło. Mieszkanie miało hipotekę kaucyjną na rzecz gminy (wykup z bonifikatą), więc cena była bardzo atrakcyjna jak na oszalałe w zeszłym roku warunki. Wiadomo – ryzyko hipoteki, no i żaden chyba bank nie da kredytu na takie mieszkanie.

    Budynek jest trzypiętrowy, dwie klatki po trzy mieszkania na piętrze – w sumie bardzo kameralnie i okoliczne budynki tak samo. Mieszkanie na parterze 48 m2 – dwa pokoje (13 i 1, kuchnia (10), korytarz (4,5) i mikrołazienka (2,5m2!!!). Rozkład piękny, jedynie ta łazieneczka – kolejne trudno, ale na pierwszy rzut oka stwierdziłam, że wejdzie spora wanna (była kabina) mimo wszystko Planik:


    Okolica wspaniała – cisza i spokój, dużo zieleni, bardzo ładne, choć na razie zaniedbane osiedle. Ale widać, że stopniowo wszystko jest doprowadzane do porządku i wyglądu. W moim budynku wszystkie instalacje poza elektryką zostały już wymienione. Jest CO, nie ma CW, więc piecyk gazowy w łazience (trudno – nie lubię, ale nie można mieć wszystkiego ), natomiast w kuchni piecyk – nieczynny! Małżeństwo z małym dzieckiem bez ciepłej wody w kuchni, "bo jest zmywarka". No cóż, widać można
    Mieszkanie w zasadzie wyremontowane, można by odświeżyć ściany, naprawić piecyk i śmiało mieszkać. Ale...
    Wiedziałam, że czeka mnie generalny remont, bo wszystko całkiem nie w moim stylu – nie wiedziałam tylko, kiedy? Bo "kiedy", jak wiadomo, zależy od kasy. Miałam zamiar wziąć kredyt hipoteczny na remont, ale musiałam zaczekać na zdjęcie starej hipoteki – wiedziałam, że to potrwa . Nie jestem specjalnie bogata, ale postanowiłam nie oszczędzać na moim mieszkanku – w końcu dzieci nie mam, a oszczędzać nie lubię – stąd kredyt.

    W każdym razie zaraz po kupnie mieszkania kupiłam dmuchany materac i zamieszkałam . Hurra, wreszcie na swoim!!!


    * To znaczy zapraszam wszystkich, koleżanki i kolegów (a zwłaszcza kolegów ).

    *Tu myślałam o tych wspaniałych dziewczynach, co to jak czytałam ich wąteczki, to marzyłam o swoim i to one dodały mi odwagi żeby jednak zacząć
    Dziękuję. Gdyby nie Wy, pewnie bym się do tej pory zastanawiała I już Wy wiecie, o kogo chodzi



    ------------------------------------------------------------------------------------------
    Hhmm
    Ponieważ wątek mi się rozrósł straszliwie, postanowiłam "apdejtować" początkowe posty o foty z efektami remontu. Będę stopniowo dodawać zdjęcia z aktualną datą. Mam nadzieję, że pozwoli to wszystkim mniej zainteresowanym paplaniną "o wszystkim i o niczym", a bardziej konkretami, zapoznać się z efektami moich poczynań
    W miarę możliwości zdjęcia będę umieszczać przy fotkach ze stanem "przed" - zobaczymy, jak wyjdzie w praktyce

    Pozdrawiam wszystkich

  2. #2
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    Po paru dniach sprzątania – nie żeby było nie sprzątnięte, ale trzeba po swojemu , zabrałam się za niezbędne przystosowanie tymczasowe. Na pierwszy ogień poszła umywalka w łazience – w tej, która była, nie mieściły mi się ręce nawet – najmniejsza umywalka świata chyba . Więc trzeba było większą. Wyleciał piecyk z kuchni, wleciał podgrzewacz elektryczny Clage, najsłabszy jaki był, bo „tymczasowy”. I deska do kibelka – bo stara pęknięta szczypała w .... . I lustro do łazienki, żeby się można było uślicznić przed wyjściem do pracy.

    I jeszcze tysiąc innych, drobnych rzeczy, których nie pamiętam. Żałuję, że od początku nie wpadłam na pomysł prowadzenia dziennika Żałuję, że wtedy nie miałam cyfrówki i nie robiłam zdjęć na bieżąco
    Aha, jeszcze wymiana korków, bo wszystkie dwa zabite na stałe.
    Poprzedni właściciele z moją zgodą zostawili starą szafę w jednym i regały w drugim pokoju. Wywiozłam do znajomej, która otworzyła właśnie nową knajpę, więc po wielkich inwestycjach w wystroje itd. nie miała już kasy na wyposażenie zaplecza, więc się ucieszyła, że będzie mogła przeorganizować bałagan, który tam zapanował .

    Jakoś tak po ok. 2 tygodniach przywieźli mi łóżeczko, które przezornie zamówiłam po podpisaniu umowy przedwstępnej, bo trzeba było czekać 6 tygodni. Łóżeczko upatrzone wcześniej z super materacem – w końcu trzeba dbać o siebie człowiek nie robi się coraz młodszy. Tak więc, „sprzęt jest”. I znowu niestety nie ma foty, bo na czas remontu zostało złożone i czeka na koniec.

    Kuchnia wyglądała mniej więcej tak:


    A łazienka tak:


    (fotki niestety tylko takie, w łazience nie dało się zrobić więcej zdjęć, a w kuchni obcykałam tylko meble, na wypadek, jakbym je chciała opchnąć na allegro).

    I moje widoki z okna – świat zza krat:

    Kraty zmienię kiedyś na żaluzje przeciwwłamaniowe, ale nie wiem jeszcze kiedy...

    Aha, jeszcze ciekawostka Jak się wyprowadzali poprzedni wł., po zabraniu pralki okazało się, że zawór nie trzyma , więc zamknęli główny zawór w łazience. Ponieważ przeprowadzka wypadła mi w sobotę, pół dnia się zastanawiałam, gdzie ja u diabła znajdę w sobotę lub w niedzielę hydraulika - bo bez wody w łazience marnie się mieszka . I tak wpadłam na szatański pomysł, że mój Brat, jak się wyprowadzał ze sprzedawanego domu, zabrał swoją pralkę i trzyma ją gdzieś w piwnicy (w newralgicznym momencie mieszkaliśmy wszyscy u Mamy, w sumie 4 osoby dorosłe, dwie małe dziewczynki i dwa koty w mieszkaniu 70 m ). No więc jest nieużywana pralka i można jej użyć zamiast zaworu Brat pomógł mi ją przewieźć i zainstalować jeszcze w sobotę i mogłam mieszkać
    Na dodatek miałam od razu pralkę i nie musiałam, jak zamierzałam wcześniej, robić prania u Mamy

  3. #3

    Domyślnie

    Będę pierwsza i pogratuluję mieszkanka. Nie ma jak własne cztery kąty. Czekam na fotki bo sama też jestem na etapie szykowania własnego m.
    Niech się mury pną do góry...
    Zamieszkać na poddaszu

  4. #4
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    Cytat Napisał Bea7777
    Będę pierwsza i pogratuluję mieszkanka. Nie ma jak własne cztery kąty. Czekam na fotki bo sama też jestem na etapie szykowania własnego m.
    Dzięki wielkie
    Właśnie pracuję nad dalszym ciągiem. Fotki będą w miarę upływu opowieści
    A Ty też mieszkanko szykujesz? Czy domek? Powiedz coś więcej

  5. #5
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) FORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar DarioAS
    Zarejestrowany
    May 2006
    Posty
    15.131

    Domyślnie

    OK, no ja Cię proszę...
    Gratuluję jako druga

    cieszę się, że i Ty tu się zameldowałaś, teraz już będę dokładnie wiedzieć co i jak

    Pięknie piszesz, bardzo miło mi się czyta.
    W poniedziałek ląduję u Ciebie na kawce, żeby nie wiem co
    Zrobimy zlot na powitanie

    ps.
    ale masz dużą łazienkę

  6. #6
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    Cytat Napisał DarioAS
    OK, no ja Cię proszę...
    Gratuluję jako druga

    cieszę się, że i Ty tu się zameldowałaś, teraz już będę dokładnie wiedzieć co i jak

    Pięknie piszesz, bardzo miło mi się czyta.
    W poniedziałek ląduję u Ciebie na kawce, żeby nie wiem co
    Zrobimy zlot na powitanie

    ps.
    ale masz dużą łazienkę
    Mega łazienkę mam, prawda?
    Zrobiłam jak kazałaś
    Na kawkę zapraszam oczywiście i dzięki za gratulacje .

  7. #7
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    Ponieważ wiedziałam, że będzie remont (tylko kiedy??), postanowiłam nie ściągać sobie na łeb zbyt wielu gratów, żeby nie trzeba było ich potem przestawiać.

    - Tu mi właśnie Bea pogratulowała jako pierwsza

    No więc nie było zbyt wiele gratów, ale i tak sporo się tego zrobiło, a gdzieś to wszystko trzeba trzymać . Nastąpił pierwszy etap remontu, czyli delikatne przestawienie ścianek (o ile coś takiego da się zrobić delikatnie ). W domu musi być szafa w przedpokoju, a przedpokój ładny, ale jakbym wstawiła jakiegoś kloca, to zrobiłaby się klita. Więc szafa wnękowa kosztem kawałeczka kuchni. Kuchnia ma 10 m, więc pół metra mniej jej nie zaszkodzi.

    No i potrzebuję garderoby. Po paru dniach rozglądania się po moim mieszkanku, uznałam, że sypialnia będzie w większym pokoju, a w mniejszym zrobię sobie salonik/buduar. Goście i tak zapewne będą siedzieć w kuchni, bo ona aż się o to prosi, więc nie potrzebuję dużego salonu
    Skoro sypialnia w dużym, to garderoba też.
    Poza tym chciałam przesunąć troszeczkę drzwi do małego pokoju, bo nie lubię drzwi przy samej ścianie, zrobi mi się od razu miejsce jak znalazł na jakiś regał/biblioteczkę – pomyślę później.
    Planik po zmianach:

    Teraz to już pewnie widać, ale na wszelki wypadek dodam, że pokoje są na górze, na dole po prawej kuchnia, łazienka na dole po lewej – ten mikrusik. Przepraszam, że wcześniej nie opisałam.

    - Ooo, teraz wpadła Ania, dzięki

    No i się zaczęło. Tatuś przysłał dwóch z łomami i innym sprzętem. Parę dni i było po wszystkim. Wyrosły mi ścianki.

    Zdjęcie znowu dużo późniejsze i więcej fotek z tego etapu nie posiadam

  8. #8
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    Przy okazji burzenia ścianek, okazało się, że, po pierwsze primo, ścianki działowe są z gruzobetonu , po drugie primo, że wyleciała z nich stara instalacja elektryczna, no, w każdym razie, to co ją udawało w rurkach aluminiowych cienizna potworna. I zwisa mi nad głową, tam gdzie ściana była i już jej nie ma .

    W związku ze zwisaniem tych rurek, póki co postanowiłam nie robić parapetówy, czym oczywiście podpadłam mocno na gruncie towarzyskim . Trudno – w podpadaniu mam wprawę, ale nie będę ryzykować czyjejś śmierci, lub puszczenia chałupy z dymem. Już widzę moich znajomych, jak po paru głębszych próbują "coś z tym zrobić" .

    Na tym zakończył się pierwszy etap remontu i z powodu braku kasy na ciąg dalszy do wiosny nic się nie działo. Ścianki przestawiałam w październiku.

    Około stycznia mój kochany Tatuś stwierdził, że nie można mieszkać z wiszącymi kablami i że jak nie mam na elektryka to mi go zafunduje . Zgodziłam się chętnie oczywiście i to był mój największy błąd w tym roku .

    Z powodów różnych osobistych znowu się trochę odsunęło w czasie, a w międzyczasie wylądowałam w szpitalu z porażeniem nerwu strzałkowego. Wylądowałam głównie na diagnostykę, tzn. żeby potwierdzić rwę kulszową. Zawsze myślałam, że rwa kulszowa to taka sama choroba jak "globus", a tu się okazuje że to najprawdziwsza jednostka chorobowa . Ale prawdziwa czy nie się nie potwierdziła. Kręgosłup ponoć mam "przepiękny" w rezonansie. W związku z tym trzymali mnie dwa tygodnie i nie potwierdzili niczego innego. Ale mnie wściekli .

    Z tej wściekłości zaraz po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam do elektryka i zarządziłam drugi etap remontu. Aha, pogoniłam też przy okazji mojego chłopa, bo pod moją nieobecność niezły numer mi wykręcił – szkoda gadać

  9. #9
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    W każdym razie już żadne różne osobiste mi nie stały na przeszkodzie . Tylko brak kaski.

    Hmm. Hipoteka. O zdjęcie hipoteki musieli wystąpić poprzedni właściciele, po otrzymaniu zgody z gminy. Warunkiem otrzymania tej zgody było kupienie przez nich innego mieszkania. Przed podpisaniem umowy sprzedaży gmina wydała pismo, że nie ma problemu z otrzymaniem takiej zgody. Mieszkanie kupili – przedstawili umowę kupna. Telefonicznie mnie poinformowali gdzieś w okolicach listopada, że pismo z gminy dostali – szybko się o to postarali, bo to leżało w ich interesie – i że już składają wniosek o zdjęcie hipoteki do sądu.

    Ponieważ nic się nie działo, a ja byłam dalej wściekła i bez kasy, zaczęłam węszyć i wywęszyłam, że wniosek do sądu nie poszedł . Pani w gminie natomiast nieoficjalnie mi potwierdziła, że gmina wydała zgodę na zdjęcie. Znów się wściekłam i za telefon, dzwonić do ludzi . Tak, rzeczywiście, cośtam cośtam, już lecą i składają. Wrrrr . Po miesiącu dalej nie złożone i przestali odbierać telefon . Z wcześniejszych rozmów wiedziałam, że panienka jest po prawie i pracuje w jakiejś kancelarii, bywa w Księgach Wieczystych przynajmniej raz w tygodniu.

    Ale dowiedziałam się też, że z racji wykształcenia prawniczego chyba, płacenia rachunków nie uznaje – od administracji dowiedziałam się, że przed sprzedażą zalegali za czynsz 25 tysi!!! , kablówkę pan przyszedł i odciął (stwierdziłam, że miesiąc zaległości to mogłabym zapłacić, ale pół roku, to mam w d... i niech tnie, następnego dnia zadzwoniłam, żeby mi założyli ), z tpsy przychodzą pisma windykacyjne itp. Itd. Mi to wisi, bo telefonu stacjonarnego mieć nie zamierzam, zresztą też mogę na własne nazwisko założyć .

    Wracając do tematu, byłam w kropce. Z kim innym pewnie bym sobie poradziła – zadzwoniła, postraszyła sądem i byłoby po sprawie. W końcu sprawa się sprowadzała do zapłacenia przez nich 200 chyba zł opłaty sądowej. Bo o to, jak przypuszczam chodziło. Ale tu mam prawnika, a ich się trudniej sądem straszy . Nie wiedziałam, jak to ugryźć. Potrzebowałam prawnika . Nie lubię .

    Gdzieś tak w czerwcu znajomy znajomego (teraz już mój dobry przyjaciel ), prawnik poznany przy piwie oczywiście, napisał mi trzyzdaniowe pisemko – śliczne – i drugie do gminy, do wiadomości nawzajem. W ciągu tygodnia wniosek był złożony . Po kolejnym miałam hipotekę czystą . Hurra!!!

  10. #10
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    No dobrze. W tym czasie przyszedł elektryk, ojca znajomy, i zrobił mi śliczną elektrykę. Elektrykę zrobił nawet na zapas, tzn. podciągnął trzecią fazę (czy jak to się tam zwie – i tak nie wiem, o co chodzi), której nie było, w miejsca, gdzie mi się może kiedyś przydać. Całe olinowanie mieszkania zrobił mi od nowa . O:
    moja nowa skrzyneczka
    Skrzyneczka jest prosto, to ja nie umiem robić zdjęć

    No i Tatuś kochany, stwierdził, że teraz trzeba córci tynkarzy, co by potynkowali po elektryku i te ścianki, gładzie i malowanie jakieś i już.

    Faktycznie pierwsza wersja taka była. Nie wiedziałam, kiedy będzie kasa, więc remont kuchni i łazienki odłożony na później. Ale w międzyczasie sytuacja się zmieniła i ruszyła się sprawa z hipoteką. Więc wytłumaczyłam Tacie, żeby mi nie przysyłał tynkarzy teraz, bo za parę miesięcy będę robić kuchnię i łazienkę, i nie ma sensu teraz malować, jak zaraz będzie wielkie demolowanie. Tatuś uparcie twierdził, że potem to nie będzie miał ludzi a teraz ma . Ja jemu, że w tym momencie nie mam czasu nawet się w tyłek podrapać, a co dopiero zająć się remontem. On mi – że on ma teraz czas, a potem to mu się budowa zaczyna i ani czasu, ani ludzi. Ja jemu – że potem, to najwyżej sama sobie kogoś znajdę. Po długich pertraktacjach przyznał mi rację, że robienie tego teraz nie ma sensu ło matko . Kamień z serca .

    I jakież było moje zdziwienie i nie tylko , jak po dwóch czy trzech dniach Tatuś zadzwonił wieczorem koło 20-tej i zameldował mi, że jutro o 7-ej rano będą jego ludzie tynkować. Wrrr... Z racji bałaganu po elektryku mieszkałam w tym czasie gdzie indziej, bo stwierdziłam, że pucowanie i rozpakowywanie chałupy na parę miesięcy, to nadgorliwość. Więc chcąc nie chcąc, zawinęłam się rano i na 7-mą do chałupy – już robili , Tatuś miał klucze. Wściekłam się potwornie, zwymyślałam go, że przecież nawet nie wiedzą, co chcę zrobić, a on mi wpuszcza ludzi do domu. Awantura nie z tej ziemi . Mówię Wam . Powinnam była całe towarzystwo od razu wywalić, ale mimo wszystko żal mi się Ojca zrobiło – w końcu chciał dobrze, jak to facet .

    Nawet nie miałam czasu tam jeździć codziennie, ale myślałam, że ich Ojciec przypilnuje. Marzenia . Wypadł jakiś długi weekend, pomyślałam, pojadę zrobię nieco porządku.

    Jak weszłam, myślałam, że upadnę. Normalnie słabo mi się zrobiło. Większość gładzi była na podłodze, której przykryć jakoś nie raczyli. Siedzieli półtora tygodnia i nie zrobili prawie nic poza up...niem podłogi. To co było na ścianach nie da się nazwać. Oczywiście ani kratek wentylacyjnych ani parapetów nie wymienili, mimo że wiedzieli, że to trzeba zrobić. Ale gipsem pochlapali wszystko dookoła. Pomijam fakt, że mi wychlali pół litra, którego nie zdążyłam zabrać. Normalnie się poryczałam, bo nie wiedziałam, w co ręce włożyć. Potem się zabrałam za skrobanie tej nieszczęsnej podłogi. Parkiet wprawdzie do remontu, ale przecież cykliniarką tego gipsu nie zdejmie. Dwa dni na kolanach z nożykiem. Wrrr....

    No dobra, zadzwoniłam, zwymyślałam, powiedziałam, że widzieć ich nie chcę. Koniec tematu. Czekamy dalej na zdjęcie tej nieszczęsnej hipoteki, potem na kredyt....

  11. #11
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    Zaczęłam intensywniej latać po sklepach.

    Aha, było o parapetach. Parapety były . Od dawna. Już gdzieś o nich pisałam na forum i pokazywałam, ale będzie jeszcze raz dla porządku.
    Uparłam się, że w pokojach będą drewniane, a w kuchni granitowy razem z blatem. Drewniane w pokojach, bo wnęka okienna ma ok. 45 cm głębokości, tak że usiąść można – za to kocham stare budownictwo – ale siedzi się lepiej na cieplutkim drewienku .

    Myślałam o dębowych, ale drogie i jakoś nawet nikt mi się nie napatoczył, kto by mi takie zrobił, napatoczyło się za to DLH z czymś co się u nich nazywa blat i jest lite merbau . Śliczne. Merbau mi pasowało, bo do saloniku mam stare meble fornirowane mahoniem, więc merbau jak znalazł. Do sypialni mi wszystko jedno, bo i tak tam będzie mieszanina różnych rodzajów drewna. Więc kupiłam dwa blaty i puszeczkę oleju. Dałam blaty do stolarza do przycięcia na odpowiednią długość i obrobienia brzegu. I zabrałam się za olejowanie. Jeszcze śliczniejsze się zrobiły. Olejowałam je głównie z "lewej strony" i na brzegach, bo zależało mi, żeby jak najwięcej wypiły z tej strony, gdzie będą montowane. Dopieszczać je będę już po remoncie. Piękne są, prawda?

    To ta lewa strona

    O i od razu przelecę do przodu parę miesięcy i teraz jest tak:

    Baaardzo mi się podobują

  12. #12

    Domyślnie

    No naprawdę piękne te parapety. Kolor cudo. Takie by mi właśnie pasowały. Możesz coś powiedzieć o cenie?
    Niech się mury pną do góry...
    Zamieszkać na poddaszu

  13. #13
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    A pewnie, że mogę

    Kosztowały mnie 455 zł/sztuka. 242 cm x 60 x 3.

    Dębowe za tyle widziałam 30 cm szerokości. A co z pozostałymi 30 cm - serwetką przykryć

    Aha, ostatnio usłyszałam, że merbau się kończy i będzie drożeć Ale nie wiem czy to prawda

  14. #14

    Domyślnie

    Mam nadzieje ze nie zdrożeją zanim ich nie kupię . Apropos tej serwetki to lepiej koronką koniakowską - będzie pasować do tych starych mebli
    Niech się mury pną do góry...
    Zamieszkać na poddaszu

  15. #15

    Domyślnie

    Jeśli chodzi o moje m to opisałam je w temacie poniżej
    Niech się mury pną do góry...
    Zamieszkać na poddaszu

  16. #16
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    Cytat Napisał Bea7777
    Jeśli chodzi o moje m to opisałam je w temacie poniżej
    No i o to chodziło Jak już nadrobię zaległości, to lecę czytać. Ale widzę, że grupa poddaszowa jest silna

    Bea, ja nie wiem, czy to nie plotka była z tymi cenami, ale ogólnie wszystko drożeje. W DLH je miewają, więc najlepiej zamówić. Ja czekałam na nową dostawę, w sumie mi się nie śpieszyło Ale jak przyszła, zadzwoniłam - tak, są, nie ma sprawy, właśnie przyszło 2,5 tys. sztuk. Pojechałam następnego dnia, a pani mi mówi, że już sprzedane Ktoś zadzwonił rano i zarezerwował całą dostawę Pewnie deweloper jakiś Te dwa mi sprzedali, bo stwierdzili, że on i tak je będzie odbierał kiedyś tam, a w międzyczasie będzie nowa dostawa. Ale jednak radzę zamówić, to już będą zarezerwowane jak przyjdą

  17. #17
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    No właśnie. Pod koniec lipca miałam czystą hipotekę, więc uderzyłam do banku. Zaczęłam się też rozglądać za kimś, kto mi to wszystko zrobi. Z drugiej strony, póki nie miałam kredytu w garści, nie bardzo mogłam się umawiać, bo a nuż coś się nie uda i co? Kredyt się załatwiał miesiąc. Wrrr...
    We wrześniu znowu się zrobiłam nerwowa, bo ludzi do pracy nie ma. A dopóki mi nie zrobią tynków, to nie mogę drzwi zamówić, na które się czeka miesiącami. Ani kuchni nie mogę zamówić, póki chociaż wylewki nie zrobione. Niestety mam potwornie krzywe ściany i wszystko wymagało wyrównania przynajmniej w tych newralgicznych miejscach typu otwory drzwiowe. Wszystko mi się znowu przesuwało, a pan od kuchni zaczął się robić nerwowy, bo się umawiałam na dużo wcześniej (myślałam, że kredyt załatwię szybciej – ja głupia ).

    Wszystkim znajomym rozpowiedziałam, że szukam kogoś do pracy. Nic. Wreszcie psiapsióła ta od knajpy sobie przypomniała o człowieku, który u niej robił w zeszłym roku i była zadowolona. Telefon i jest!!! Ma czas. Umówiliśmy się, zobaczył chałupkę, podał cenę z zastrzeżeniem, że może być więcej, bo stary dom i np. nie wiadomo, co się dzieje pod podłogą. A działo się . W każdym razie śmy się dogadali. Byłam szczęśliwa . Zaczął we wtorek 18 września.

    Aha, zapomniałam. Wcześniej wywiozłam z pomocą naszych magazynierów meble z kuchni do firmy. Coś tam sobie chłopaki z nich zrobią. Przy demontażu szafek przykra niespodzianka. Pod oknem tynk odszedł razem z szafkami. Łooo . Okazało się, że pod parapetem jest otwór wentylacyjny. W czasach przedlodówkowych robiło się takie otwory pod oknem w kuchni, tam szafeczka bez plecków sobie stała i robiła za spiżarkę, bo ponoć nawet latem tam trzymało dość niską temperaturę no i przewiewnie tam było, to żarełko nie tęchło .

    Tylko jedna rzecz mi nie pasowała. W tym układzie ściana pod parapetem powinna być dużo cieńsza, bo właśnie w tę wnękę wchodziła szafka, a w zasadzie półki z drzwiczkami. Ale najwyraźniej, jako że budynek zaraz po wojnie stawiali, murarze w ferworze bicia norm przeoczyli ten szczegół, albo ktoś wnękę sobie od razu zamurował (ale po co zostawiał ten otwór, to nie wiem). W każdym razie obstawiam pierwszą wersję, bo murek w tym miejscu z gruzobetonu .

    - Znowu wpadła Bea . Co ona robi o tej porze na forum? Jest druga w nocy!!! Hmmm, pewnie to samo co ja .

    Do tematu. Tynk spadł, ściana mokra – wpadłam w lekką panikę. Załatwiłam farelka, pootwierałam okna, dobrze, że pogoda była. Na szczęście wyschło dość szybko.
    Morał z tego taki, że jak już się ma taki otwór pod oknem, to nie należy go zasłaniać od strony mieszkania szafką z laminowanymi plecami. Ani tym bardziej zatykać gazetami!!!

    Moja dziura w ścianie:

    I sama ściana:

  18. #18

    Domyślnie

    Ja to trochę taka w gorącej wodzie jestem kąpana. Do parapetów to nam naprawdę jeszcze bardzo daleko. Na razie jesteśmy na etapie więźby dachowej. Gdybym małżowi powiedziała,że chce już parapety zamówić to by się pewno w głowe popukał. Niemniej będę miała je na uwadze bo naprawdę strzeliłaś w 10. Uciekam spać bo na 10 do pracy...
    Niech się mury pną do góry...
    Zamieszkać na poddaszu

  19. #19
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    No to chyba już od dawna powinnaś być w łóżeczku. Dobrej nocy

  20. #20
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE Avatar OK
    Zarejestrowany
    Jul 2007
    Posty
    15.504

    Domyślnie

    W każdym razie rodzinni budowlańcy (Ojciec i Brat), obejrzeli, pomacali i orzekli, że mogę śmiało wywalić ściankę i zrobić wnękę, która tam i tak powinna być . No i super. Ucieszyłam się, bo idzie tam zabudowa kuchenna i musiałabym w tym miejscu ją zwęzić do 40 cm, żeby sięgać do okna. A tak mogę dać normalne 60-tki, a okno i tak będzie bliżej. No i, co za t ym idzie, kuchnia będzie ciut większa. Akurat o te pół metra, co jej zabrałam na szafę korytarzową .

    No i wszedł majster i się zaczęło .
    Parapety już pokazywałam (zamontowali chyba pierwszego dnia).
    I dalej.
    Zerwali podłogę. Pod PCV - ja położyłam, bo - były panele, a raczej to, co z nich zostało , pod panelami, do połowy dechy (niestety zbyt zniszczone, żeby coś z nich było), na drugiej połowie płytki z lastryka, pod dechami legary i śmieci. Pod wszystkim beton. I ten beton to największa niespodzianka, bo wszyscy myśleli, że go tam nie ma To znaczy oni myśleli, bo ja nie myślałam - wolałam się nie zastanawiać, co tam jest
    Wykuli tę wnękę. Ciut się nad nią namęczyli, bo dwie warstwy bloczków spadły same, a kolejne dwie kuli cały dzień, potem znowu dwie same sobie poszły - chyba w zależności, kto mieszał zaprawę, różnie się to trzymało
    Wylali wylewkę. Oj, tyle roboty, a to wszystko w parę dni:

    Aha, jeszcze skuli stare płytki, a w międzyczasie wpadł elektryk i rozprowadził te kilometry kabli, które poprzednio tylko wrzucił przez dziurę w ścianie do kuchni.

    Rety, jak się cieszę Wreszcie coś się dzieje i to całkiem sensownie

Strona 1 z 824

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony