Witam
trochę mi głupio (szczególnie w stosunku do Boorga) bo ostatnio wychwalałem deskę (1,10 m) a tu nagle niespodzianka. W czwartek poszła nam do góry jedna z desek. Dziś juz była tragedia. Trzy rzędy w sumie jakieś 1,5 metra, szerokośc 1,5 metra. Dodam, że podłoga ma około 120 m2. przyznam, że mało mam dylatacji. Nie ma wogóle między pokojami. W miejscu gdzie nastapiły zmiany, ciąg desek ma może 2 m natomiast szerokość około 8-10 m.
Jak dotąd sprawdziłem dylatacje przy jednej ze scian i jest ok - około 1,5 cm. Jeszcze sprawdzę resztę, roboty z tym sporo,przede wszystkim odkręcania listew. Zastanawiam się nad przyczyną, na jednej ze ścian zamontowali mi meble kuchenne z lodówka i etc a to chyba trochę waży... a dylatacją został właśnie za tą zabudową. Wylewki były robione w marcu, deska podłożona w czerwcu na foli i matach z barlinka.
Dziś przyłożyłem w te miejsce cięzki kuchenny stół i podłoga uległa. Zastanawiam się tylko czy coś to da i ewentualnie co zrobić pierwsze.
A może macie jakieś rady dla mnie ???