kupiłem dom pod Warszawą na terenie bez doprowadzonego wodociągu. Poprzedni właściciel zainstalował odżelaziacz z powodu bardzo znacznego zażelazienia wody (po kilkunastu minutach na powietrzu przybierała kolor cegły !!!). Niestety ujęcie to (ok. 20 m głębokości) miało już ponad 30 lat i doszło do zapchania się filtra - musiałem wywiercić nowe, dużo głębsze. Woda z niego nie mętniała, miała neutralny smak i zapach, więc po roku przy okazji remontu zlikwidowałem odżelaziacz (stał w przedpokoju i był dość hałaśliwy). Wkrótce okazało się, że na armaturze pojawia się delikatny rdzawy osad i co gorsze woda tuż po spuszczeniu z kranu ma silny zapach, chyba siarkowodoru, który szybko się ulatnia, przy czym nie czuć żadnych zmian jej smaku. Jest miękka, co widać po czajniku - kilkumiesięczne gotowanie nie spowodowało osadzenia się ani odrobiny kamienia a zmywarka zmywa naczynia bez pozostawienia osadu bez dodawania soli. Co może byc przyczyną tego zapachu i jak temu zaradzić ? Pamiętam, że przy podlączeniu nowego ujęcia wody rurą z tworzywa sztucznego do starej rury ze stali ocynkowanej ta ostatnia była zanieczyszczona jakimś starym osadem o wyraźnym zapachu ryby (beztlenowce ?) - nie można było wymienić tej rury bo biegła pod znaczną częsścią domu.