Trzy rzeczy:
1. Za 61 zł to mam 1mp buka na składzie i nie muszę nic wycinać. 50 zł za brzozę w lesie nie jest ceną rewelacyjną
2. Powalone w lesie drewno może leżeć w lesie miesiąc albo dwa a takie już za bardzo się nie nadaje do czegokolwiek
3. Jak ktoś sobie ładuje drewno ze składu to już nie jest sprawa leśniczego i to jest jedno (zresztą nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem żeby leśnczy organizował załadunek), a prowadzenie prac w lesie który jemu podlega to jest drugie.
Aby prowadzić przace związane z wycinką leśniczy wynajmuje firmę (ZUL-zakład usług leśnych) a ci muszą mieć ludzi z uprawnieniami na drwala.
W twoim przypadku mogło to być potraktowane jako roboty pielęgnacyjne a to już nie jest obwarowane większymi wymaganiami, a może ten leśniczy nie barzdzo się przejmował pzepisami itp. W moim regionie (Bieszczady) gdzie gospodarka leśna jest dosyć istotnym elementem podejście jest trochę inne.