Z męskiego punktu widzenia

wczoraj pożyczyłem i przetestowałem parownice 2.500 (jakiś taki numer) kontra sprawdzoną myjkę klasy średniej 4.65.
Test 1 poza domem: felgi auta i grill. Z felgami zawsze miałem problem domyć dokładnie myjką. Parownicą z wąską końcówką się udało, ale trwało to długo. Drugi raz bym tyle czasu na mycie felg nie poświęcił. Gdybym poświęcił tyle czasu na mycie felg myjką to też bym je domył. Może nawet i lepiej. Auta i lakieru umyć nie spróbowałem, wydaje mi się że auto do mycia jest "za duże", a ciśnienie w parownicy, i same dysze za małe.
Grill. Nie specjalnie parownica zdaje egzamin. Myje i owszem, ale jak dla mnie za długo. Wolę stary sposób. Wyjść w lato w samych spodenkach na ogródek; zabrać grill w zakątek gdzie kobieta nie widzi, tam gdzie pies i tak trawnik zniszczył i potraktować go myjką ciśnieniową. Jak stoisz za niskim świerkiem to nie ochlapie za bardzo.

Test 2. Na szybko. W domu. Okno OK, tak samo szybko i ok jak ręcznie (trzeba nieco ręcznie po parownicy poprawić na sucho dobrej klasy szmatką). Ramy OK, szybciej niż ręcznie (dobrze jest ramę przetrzeć od razu na sucho). Fugi nie próbowałem. Podłogi nie próbowałem. Łazienka i kabina szklana od prysznica. Średnio to wyszło. Jedyny plus to, że robiłem bez chemii. W sumie bym tego nie kupił. Mi najbardziej podoba się parownica do zastosowania sporadycznie w miejscach trudno dostępnych, małe powierzchnie - na wszelkie zakamarki, rowki.

Jak dla mnie poczekam, aż wypuszczą w przystępnej cenie parownice z ciśnieniem jak myjka ciśnieniowa Tylko czy będzie tym coś można jeszcze bezpiecznie umyć?