Cytat Napisał EZS Zobacz post
A co to jest wyrobienie? Jaki sens ma nauka sztuki? Tu nie ma prawd obiektywnych. Nie ma "obiektywnie ładne" jest po prostu "ładne". Albo "dla mnie ładne".
Oczywiście, że podważam. Bo historia uczy nas, że najwięksi malarze byli doceniani po śmierci. Za życia uprawiali co? Może kicz? We współczesnym im odczuciu, oczywiście.
Sztuka wymyka się krytyce. Można zanalizować, zmierzyć, zważyć , porównać ale zawsze zostaje subiektywne odczucie. I nigdy nie ma pewności, że subiektywne odczucie krytyka jest lepsze, niż zwykłego kmiotka. Najtrudniejsze chyba jest przełożenie tego, co w duszy gra, na tworzywo.

ja też się śmieję z różnych dziwactw tu pokazywanych. Ale nigdy nie wiadomo, może oni mają rację
Błagam, a ten nonsens z docenianiem po śmierci to skąd? Bo ręce mi opadły. Otóż historia uczy, że jak najbardziej byli doceniani za życia, bardzo mi przykro.
Zazwyczaj tutaj jest wywlekany Van Gogh jako sztandarowy i jedyny przykład. W ogóle cała histeria wokół niedocenienia tego pana wygląda tak, że jednostka niezorientowana mogłaby pomyśleć, że umarł biedny staruszek, do końca walczący o swoją sztukę, i biedak przez dziesięciolecia kariery sprzedał tylko jeden obraz. Pozwolicie że sprostuję - pan Van Gogh pierwszy swój przyzwoity obraz - Jedzący kartofle - namalował zaledwie pięć lat przed śmiercią. I wątpię, aby ktokolwiek z Was rozpoznał w tym obrazie dzieło genialnego bezusznego. A mianowicie dlatego , że jego charakterystyczne obrazy to ostatnie dwa lata życia - tak koleś miał, machał dziełko w dwie godziny. Jak dla mnie niezły wynik, aby po w zasadzie pięciu latach kariery - i to niejako nietrwałej, pełnej przerw - JUŻ sprzedać własny, oryginalny obraz.

Resztę pominę milczeniem, typowa arogancja ignorancji.
To mi przypomina, jak kumpel Hawkinga leciał sobie samolotem i zauważył, że koleś obok czyta Krótką historię czasu. Dodam, że kumpel był fizykiem, rzecz jasna. Zainteresował się, kim jest zaczytany pan z zawodu - okazał się ekonomistą czy kimś taki. Pan ekonomista zachwycał się dziełkiem i zapytał, czy pan kumpel już przeczytał. Ten odpowiedział, że owszem, ale jest tam parę problemów dla niego niejasnych. Na to pan ekonomista do pana fizyka (nie wiedział, że to pan fizyk) - Pan pozwoli, że panu wyjaśnię...
Tia....

Tak, krytyk spędza tysiące godzin oglądając i analizując dzieła sztuki ze wszystkich epok i kontynentów, ale i tak kmiotek będzie wiedział więcej.
Kmiotek powie - ja też bym tak umiał, co to za sztuka. Ciekawe, że ja WIEM, że bym tak nie umiała.

Przypominam, że dzieła sztuki Indian ratować chcieli wykształceni mnisi, a kmioty się rwały do niszczenia dzieł szatana.

Aha, nie mam powodów kochać krytyków, mam dyplom z malarstwa