Dokładnie 55 lat temu we Wrocławiu ogłoszono stan epidemii. Nie byle jakiej – w mieście pojawiła się ospa prawdziwa. Wrocław został odcięty od świata kordonem sanitarnym, ludzi zamykano w izolatoriach, na ulicach zdarzały się przypadki agresji względem podejrzewanych o przenoszenie choroby. To była jedna z ostatnich epidemii choroby, która tylko w XX wieku zabiła około pół miliarda ludzi.

Niektóre rzeczy wydają się tak straszne i nieprawdopodobne, że wypychamy je z umysłu szukając innych wyjaśnień. I tak musiało być na początku czerwca 1963 roku we Wrocławiu. W maju wrócił do Polski oficer Służby Bezpieczeństwa, podpułkownik Bonifacy Jedynak. Podróżował po Indiach, Wietnamie i Birmie kontrolując tamtejsze placówki SB. Paszport i książeczka zdrowia niezbędne do wyjazdu zostały wystawione na fałszywe nazwisko. Jedynak spędził za granicą tylko kilka dni, więc gdy po powrocie pojawiła się u niego gorączka, dreszcze i pojedyncze, podobne do trądziku wykwity na skórze nie podejrzewano niczego groźnego. W Instytucie Chorób Tropikalnych w Gdyni, do którego pojechał wraz z lekarzem Jedynak stwierdzono, że to malaria. Faktycznie, chory miał we krwi zarodźce malarii, jednak prawdziwym problemem były wirusy ospy prawdziwej. Czujność uśpił fakt, że silny organizm Bonifacego Jedynaka zwalczył chorobę i 15 czerwca, po kilku dniach pobytu w izolatce mężczyzna opuścił szpital.

Warto poczytać co było dalej
https://www.crazynauka.pl/epidemia-o...s-mija-55-lat/

Ciekawy fragment
Oczywiście pojawiły się plotki o tym, jak to we Wrocławiu ludzie masowo umierają, ulice są pełne trupów, a władze potajemnie palą i grzebią je gdzie popadnie.
Również we Wrocławiu dochodziło do dramatycznych sytuacji. Załoga karetki została zatrzymana przez grupę ludzi, którzy złapali na ulicy nastolatkę mającą wyraźne zmiany na skórze. Oskarżano ją o roznoszenie epidemii, choć zapłakana dziewczyna tłumaczyła, że to egzema, na którą cierpi od lat. Karetka pojechała do mieszkania dziewczyny, by ktoś potwierdził to, co mówiła, jednak w tym czasie ludzie znowu zaczęli ją napastować.
Ostatecznie nie odważyła się już wyjść z domu aż do końca epidemii.
Tekst dedykuję wszystkim.