Siemka.

Jakiś czas temu stalem sie posiadaczem działki, na której planuje budowe domu. Działke tymczasowo ogrodziłem ( prowizorka ), równam teraz teren itp. Na mojej dzialce jest wodociąg ( zaraz przy granicy ). I niestey sasiada na przeciwko tez mam i o nim włąsnie mowa. Poczatkowo teren był nie ogrodzony - tabliczka " teren prywatny, wstep wzbroniony ) Po kilku dniach przyjeżdzam na działkę robic ogrodzenie a ten do mnie , że on do tego wodociągu jest podpiety i mam sie odsunąc z ogrodzeniem aby on miał tez do niego dostep - hahaha. telefon do ZGK - rozmowa z prezesem - nic nie musze sie odsuwać. Baaardzo delikatne wytłumaczenie mu, żeby nie wtrącał sie w nieswoje sprawy. Po kilku dniach zona dzowni, że koleś na żółto pomalował właz do wodociągu i wstawił jakiś slupek. Ponownie telefon do ZGK czy to czasem nie oni bo wystapiłem o przyłącze wody - odpowiedz negatywna. Co ciekawe ten sam kolor maja jego slupki w granicy jego działki. Słupek wyrzucilem, zdjęcia porobione. Szala goryczy sie w tym momencie przelała....

I teraz pytanie - walczyć i ukrócić go zgodnie z litera prawa czy jednak : "po swojsku" wytłumaczyć, że moj teren to moja własnosć i jak go bedzie tam nosić to... no wiadomo.

Postanowilem ocywiście porobić zdjęcia zpomalowanego włazu wodociągu i powiadomoć ZGK o tym zajsciu.

Co radzicie dalej?