Cytat Napisał piotr_bzyk Zobacz post
zyhu- widzę, że próbujesz brylować w dyskusji, rozczaruję Cię jednak, że wyjazd za granicę w tych czasach nie imponuje już nikomu. Zachowujesz się jakbyś był jedyną osobą, której udało się wyjechać i teraz ma monopol na zagraniczne opowieści i prawdy objawione. Mogę Cię rozczarować ale wyjechać i wyrobić sobie opinie o emigracji może dziś każdy. Ba, nawet coraz więcej krajan posługuje się językiem obcym i wie co wokół nich się dzieje. Sam zjeździłem kawał świata, mieszkając/ pracując w wielu krajach i opowieści o tym, jaka ta zagranica miodem i mlekiem płynąca, mogą dziś robić wrażenie tylko na osobach które zagranicę widziały tylko w telewizji. Zarobki w rajach którymi jesteś tak zachłyśnięty były przepaścią ale lata temu.

Rozumiem Twoją ekscytację tym jak żyje się TAM (Zurych przewija się w Twoich wypowiedziach co rusz), sam na początku swojej kariery z wyjazdami byłem zachłyśnięty zarobkami, poziomem życia itd. ale im dalej w las... Szybko okazuje się, że siła nabywcza pieniądza w rajach jest fajna ale w pl, jeśli tam chcesz żyć jak człowiek, nie poszalejesz z oszczędnościami. Wspomnę słowa znajomego z Norwegii który podsumował to niezwykle zręcznie "Korony są dużo warte, ale nie tutaj.".
Jasne, mielonki, system robota- dom, wynajmowanie jednego pokoju z 4 kolegami pozwala oszczędzić ale czy po to wyjeżdżamy aby stać się dziadami? Niestety, najczęściej tak. Pracując w jednej z firm, zabawna była historia Polaka którego powinęli do szpitala z powodu niedożywienia. Historia z pozoru mało rozrywkowa ale zrobiło się śmiesznie, kiedy inny kolega, mieszkający w jednym mieście z tym wychudzonym pozerem powiedział skąd wzięła się jego choroba. Okazało się, że pan chudy jest typem emigranta który za granicą żyje na skraju nędzy ale w Polsce ma BMW X5, jak tylko przyjeżdża na urlop albo święta, kiedy zabiera kobietę na zakupy, sam siedząc w swoim czaderskim aucie z otwartą szybą, przecież wszyscy muszą go widzieć. Ot taki biznesmen na wyjeździe. Podobne przypadki można mnożyć ale po co? Kiedyś, będąc świeżo po szkole, uważałem, że osoby na emigracji są zaradne i mają fajnie, że nie pracują w Polsce. Kiedy zacząłem wyjeżdżać, karta szybko się odwróciła. Dziś uważam, że wyjazd nie jest powodem do przechwałek, wyjechać może każdy, bez szkoły i kwalifikacji, pracując nawet za minimum w bogatym kraju w Pl można udawać, że jest się kimś. Cenię za to ludzi, którzy dobrze radzą sobie tutaj, mimo wszystkich proroków i narzekaczy robią swoje z dobrym skutkiem.

Z Twoich wypowiedzi wynika, że nie do końca taki z Ciebie Szwajcar jak byś chciał, raczej pracownik na kontraktach jeżdżący od prawa do lewa za groszem- taka to wolność w której masz dzień na spakowanie walizy i wyjazd tam gdzie ktoś Ci wskaże. Rozumiem Twoją awersję do wszystkiego co związane z kredytem i pieniędzmi pożyczonymi itd. Poznałem kilku kontraktowców którzy mieli identyczny tok rozumowania- w pewnym wieku uświadomili sobie, że czas który przepracowali na kontrakcie (nomen omen kontrakt to umowa śmieciowa), nie daje im nic poza gotówką tu i teraz. Nie mieli zapewnionych emerytur, ubezpieczeń, zdolności kredytowej również.

Kredyt (poza konsumpcyjnym), traktowany jako narzędzie a nie cel nie ma w sobie niczego złego. Jeśli dzięki pieniądzom z banku możemy inwestować, rozwijać się, optymalizować koszty czy zarabiać to co w tym złego? Świat się zmienia i trwanie w przekonaniu "jak ja swoimi rencyma zarobię to wiem, że moje", trochę się zdezaktualizowało. Co do kredytów na cele mieszkaniowe- jest to najważniejsza z potrzeb rodziny, każda sytuacja jest inna i nie każdy może siedzieć do 50 roku życia kątem u cioci i ciułać na swój kawałek podłogi.

Pojawiła się dyskusja na temat, że jeśli nie stać kogoś na dom, niech kupuje mieszkanie. Pojawili się herosi którzy załatwiają mieszkania 60m2 za 200 tyś, inni mają na pęczki mieszkań za 2 tyś za metr. Sugerujecie się chyba cenami na byłym pegeerze w walącej się ruinie. W ubiegłym tygodniu, mój znajomy kupił mieszkanie w deweloperce za 5,5 tyś od metra, miasto średniej wielkości. W większych miastach, mieszkania w tej cenie sprzedają się błyskawicznie, ceny transakcyjne są dużo wyższe niż rzeczone 5,5 tyś.

Oszczędzanie gotówki- gratuluję rozeznania. Poczytajcie trochę o inflacji, szacuje się, że Polacy w skarpecie trzymają łącznie 800mld zł, zakładając optymistyczną inflację, stracili w ciągu roku 20 mld. Biorąc pod uwagę rokowania inflacyjne, za 10 lat każda oszczędzona złotówka będzie warta 78 groszy. W oszczędzaniu nie ma nic złego ale zadbajcie przy tym o ochronę swojego kapitału. Nieruchomości (w przeciwieństwie do makulatury) opierają się inflacji, wyobraźmy sobie 100 letnią kamienicę- ktoś zarabia na niej od wieku. Ile warte są pieniądze które ktoś oszczędził 100 lat temu?

Straszenie jeden drugiego "a bo jak mi kto nie zapłaci", "w Uwadze było, że ktoś miał problem z lokatorami", "a bo mi mieszkanie zniszczą" są ślepą uliczką. Kapitał ma pracować na nas, nie na odwrót. W tej chwili mam nie jedną czy dwie osoby którym wynajmuje. Mam kilkudziesięciu lokatorów i ani jednej przygody z brakiem płatności. Jasne, zdarzały się incydenty z uszkodzeniami sprzętów ale na to też są sposoby. Strach i forumowe mądrości bardziej szkodzą niż pomagają.

PS. Co do szczęśliwych i uśmiechniętych Szwajcarów. Im bardziej rozwinięte społeczeństwo, tym większy problem i rozprzestrzeniającą się depresją. Nie są to moje subiektywne odczucia tylko wyniki badań. Polska jest znacznie poniżej średniej Europejskiej.
PS 2. Odsetek samobójstw na 100 tyś mieszkańców, jest w Szwajcarii znacznie wyższy niż w Polsce.

PS 3. Polska nie jest fajnym krajem do życia ale pamiętajmy, że każdy kraj ma swoje demony a ceny nieruchomości w całej Europie są ogromne, więcej zarobisz, zapłacisz odpowiednio więcej.
dobrze, że się odezwałeś...jakiś głos normalności! BRAWO, podpisuję się pod tym rękami i nogami!

niestety to forum zostało zabite albo przez emigrantów co teraz w internecie wypisują jak to super jest na emigracji a biedne polaczki pracują za miskę ryżu...co jest jedynie ich chorą wizją bo wyjechali z jakiegoś zadupia a druga grupa to maniacy oszczędności,wyciągający fanty ze śmieci.
no i trzecia grupa, "eko" oszołomów...a merytorycznych wypowiedzi tyle co nic.