Kolejne prace zmierzające do wprowadzenia się.
Usunięta skrzynka budowlana. Tkwiła metr w glinie, wykopać to to było nie lada wyzwanie.
Byli elektrycy ostatecznie ogarnęli rozdzielnice. Wzięli 1300pln.
Dodany FR, kontrolki faz, zabezpieczenie od pioruna. Wszystko pomierzone.
Wykułem na zejściu do piwnicy dziurę aby woda miała gdzie wsiąkać. 3 godziny kucia dużym młotem, słuchawki na uszach. Beton lany razem z fundamentem 40cm gruby było co kuć.
Dotarły deski klozetowe i drzwi prysznicowe i kilka kloszy.
Mebli ciągle niet.

W tym tygodniu odkręcę czapki attyka i zrobię skos aby woda leciała ku dachowi bo papudraki nie zrobili i leci wokoło domu.

Ulubiony majster podpadł. Pomalował fragmenty elewacji jakimś szitem, albo raz, i z łazi pod paznokciem.
A tyle pierdolą jacy to są spece już mi się tego słuchać nie chce tych mądrości budowlańców. Mają kilka tekstów i każdemu ten sam kit gadają.
Jeden paprak mył coś w wannie i wykruszył kawałek akrylu.

Żona zwozi graty z mieszkaniami do nowego domu.
Tydzień temu mieliśmy pierwszego grilla.
Fajnie tan jest. Trochę przestrzeni wokół. Zieleń.
Pod oknami 50 m od nas powstaje mini tężnia. Nie wiem czy to fajne mam z tej strony czerpni może taka solanka nie jest zdrowa za dużo. Żeby się nie okazałoby że znów zmienię stronę domu gdzie jest czerpnia, na tę pierwotną, tam z koleji dym z kominów.