Jeden z sąsiadów uparł się, że doprowadzi do wycięcia kilku brzóz, rosnących wzdłuż alejki na naszym osiedlu. On sam przyjeżdża na swoją posesję sporadycznie (stary, brzydki domek letniskowy), my - mieszkamy tam cały rok. Sąsiad twierdzi natomiast, że liście opadają na jego działkę i musie je potem wygrabiać. Argumentem poważnym ma natomiast być to, iż drzewa jakoby przeszkadzają w ruchu pojazdów (nieprawda, a zresztą na osiedlu i tak panuje ograniczenie do 30 km/h).
Zależy nam na tym, by jak najwięcej drzew uratować. Osiedle ma charakter wybitnie rekreacyjny, a poza tym zieleń latem i jesienią zakrywa szpetne stare obiekty z lat 70-tych. Zapowiedziałem, że zrobię wszystko, by do tego nie dopuścić i oświadczyłem, iż natychmiast wzywam policję i straż miejską w razie rozpoczęcia wycinki.
Jakie natomiast mam szanse zablokowania wycinki, gdyby facet uzyskał na nią zezwolenie w Urzędzie?