Droga dojazdowa na glinie - 100m/ 5 szerokości;
- humus zdjęcty na 30cm ( wywożony, czego teraz bardzo żałuję, bo mam okropnie zniszczoną budową działkę, i przydałaby się ten humus z powrotem!)
- geowłóknina - wykonawcy twierdzili, że jak jej nie położymy, to kamień "zniknie' wgnieciony w naszą glinę,
- "kamień" z huty - mówią na to szlag - grubszej frakcji
- "kamień" z huty na wierzchu, drobny do zaklinowania
i było to "skoczkiem" warstwami utwardzone.
Zrezygnowaliśmy z budowy drenażu - koszty!
Krawężniki planujemy zrobić za 2,3 lata jak już wszystkie 4 budowy domów, do których droga nasza prowadzi się zakończą.
Ogólnie trzyma się b.dobrze (jeżdzi już po tym ciężki sprzęt, przeszły ulewy).
Tylko w jednym miejscu (2m/2m) ziemia ugina się jak plastelina pod koparkami i betoniarkami. Ziemia pod kamieniem "wypycha" się do góry - musi być w tym miejscu jakaś woda pod spodem. Wypycha z taką siłą, że zrobił się już "balon" (kilkadziesiąt cm2) z geowłókniny i wystaje nad kamienie!
Niestety, nie było to tanie przedsięwzięcie - wyszło ok. 16 000 brutto - na szczęście do podziału na 4!
PS: co zrobić z tym balonem?