Popieram Szczepana, bo sama tez zalatwialam pozwolenie niezwykle szybko i bezstresowo. Nie bylo niekonczacego sie czekania, wszyscy ludzie, ktorzy byli w jakis sposob "zamieszani" w wydanie takiego pozwolenia pomagali mi jak tylko mogli. Geodeta wozil potrzebne papiery do powiatu, skladal za mnie wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy, wozil projekty do podstemplowania itd. Naprawde nie w kazdej gminie i powiecie siedza urzednicy z dawnych czasow i nie wszedzie oczekiwanie na wydanie pozwolenia trwa tygodniami. My z mezem zabralismy sie do tego pod koniec listopada lub na poczatku grudnia i od dwoch tygodni mamy juz pozwolenie w reku. Dodam, ze my takze wszystkich ludzi, z ktorymi sie stykalismy, widzielismy pierwszy raz w zyciu. Moze mielismy szczescie, a moze tak jest w wiekszosci urzedow tylko niektorzy akurat nie maja szczescia i nie trafiaja na dobry dzien takich osob. My zalatwialismy wszystkie formalnosci przed swietami, wiec moze udzielila sie tym urzednikom swiateczna atmosfera... Pozdrawiam i zycze wszystkim tyle szczescia, co my mielismy. Kasia