Przegladam wnetrza od dluzszego czasu i szczerze mowiac jestem troche zmeczona tymi kolorkami na scianach. Od zawsze u mnie sciany byly biale i nie zamierzam tego zmieniac. Kiedy jeden z niewielu "bialych" projektow pojawil sie w Czterech Katach, na Wyborczej wlascicielke odsadzano od czci i wiary, ze tak sterylnie, jak w gabinecie dentystycznym, chociaz dla mnie to zupelnie normalny kolor na sciany, meble itd. Wlasciwie to ostanio w gabinetach dentystycznych tez kroluja kolorki. U mnie cala rodzina to artysci (oprocz mnie), mam mase obrazow, wiec mam czym "zapelniac" sciany. Moj "fachowiec" nie chcial uwierzyc, ze nie bedziemy malowac na cieply oranz, albo chociaz wanilie... Nie chce tu mowic, ze kolorki mi sie nie podobaja (to akurat zalezy jakie), ale ze u siebie kolorkow nie dam. Podobnie jak podobaja mi sie wypasione suknie, ale na innych dziewczynach - sama tego nie zaloze. Jesli sa tu jacys milosnicy bialych scian i maksymalnie jasnych mebli, prosze o wklejanie inspiracji.