Dzien dobry,
Jestem na świeżo po lekturze ostatniego numeru muratora (bodajze 5/200. Jeden artykuł zwłaszcza naprawdę mnie poruszył - chodzi o osiedle w Baranowie i dramatyczne pytanie "kiedy wreszcie przyjmiemy zasadę, że fasada domu itp jest własnością wspólną".
Nie widziałem tego osiedla, więc mogę się wypowiadać tylko na podstawie zdjęć publikowanych w Muratorze. I nie rozumiem, o co chodzi. Ze wszystkich zdjęć wyziera swojska, miła dla oka pstrokacizna. Każdy dom ma swoją indywidualność. Przejeżdżając przez Niemcy widziałem kilka osiedli, w których wszystkie domy były identyczne lub prawie identyczne - widziałem też nieraz takie osiedla na filmach z zachodu. Zawsze byłem nimi przerażony. Wszystkie domy jednakowe, każdy z osobna ładny i schludny, ale jak się postawi 50 takich domów obok siebie człowiek pyta sam siebie kto tam mieszka? Roboty? Może to osiedla robotnicze? W zyciu nie chciałbym mieszkac w takim osiedlu.
Poza tym, co to jest ta własność wspólna? Rozumiem parki przyrodnicze, historyczne centra miast będące częścią dziedzictwa historycznego, turystyczne gminy, w których wygląd może mieć znaczenie dla potencjalnych zarobków. Ale w małym osiedlu, ważniejsze chyba jest samopoczucie wszystkich mieszkańców niż opinia redaktora z Warszawy czy też jednego z nich. Z artykułu jasno wynika, że oni nie chcieli mieć jednakowych domów. Dlaczego więc w imię dbania o wrażenia estetyczne paru ludzi, należy narzucać coś wszystkim pozostałym?
Wreszcie, dlaczego autorzy artykułu prezentują totalitarystyczne zapędy w imię których to ICH poczucie estetyki jest ważne i należy je narzucać innym?
I ostatnie: a właściwie dlaczego tylko wygląd domów ma być przestrzenią wspólną? Czemu się zatrzymać na tym? Może narzucić wszystkim identyczny kolor samochodów, identyczny układ ogródków - a potem identyczne ubrania, identyczne fryzury, a wszystko w imię dbałości o przestrzeń wspólną. Mi na przykład nie podoba się, jak jakiś kark w dresie jedzie w maluszku po ulicy, a wkoło same wygarniturowane osobniki w mercach. Straszny dysonans. Zabrońmy tego. Bo dlaczego w końcu wrażenia estetyczne z oglądania cudzego domu mają inne znaczenie niż wrażenia estetyczne z oglądania cudzego samochodu, ogrodu czy ubrania?
Apeluję: ludzie, dajcie sobie spokój. Pomyślcie trochę. Więcej szacunku dla wolności, cudzej estetyki i cudzych pieniędzy. Nie narzucajcie na siłę innych własnych poglądów, nie żądajcie ślepego małpowania bezdusznych niemieckich rzędów identycznych domków (z identycznymi kiczowatymi krasnalami w każdym identycznym ogródku). Tu jest Polska. Wiekszosc ludzi woli indywidualizm i różnorodność.
PS: I kiedy wreszcie architekci zaczna myslec jak ludzie, zamiast forsowac jakies dziwaczne wlasne koncepcje. Mam czasami wrazenie, ze architekci w ogole zyja w oderwaniu od rzeczywistosci. Osiedle, w ktorym mieszkam, ma budynki ladne z zewnatrz, w srodku ktorych nie da się mieszkać (co widac dopiero po dwoch latach). Osiedle to wygralo jakis tam konkurs architektoniczny. Z kolei domki obok na Polance, ladne i milutkie znajomy achitekt okreslil mianem kiczu.