Napisał kasia1981
ja się i tak dziwię, że dajesz radę - tyle przeżyć i stresów na raz
Napisał kasia1981
ja się i tak dziwię, że dajesz radę - tyle przeżyć i stresów na raz
♥ nasz skrawek ziemi ♥ 06.09.2008 r. - wytyczenie fundamentów ♥ 05.03.2009 r. - murarze ruszyli ♥
a rok póżniej już mieszkanie i ... na nowe progi nowe nogi
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychNapisał M@riusz_Radom
bardzo śmieszne
♥ nasz skrawek ziemi ♥ 06.09.2008 r. - wytyczenie fundamentów ♥ 05.03.2009 r. - murarze ruszyli ♥
a rok póżniej już mieszkanie i ... na nowe progi nowe nogi
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychpodpadłeś babom, które budują
a nie oglądają i patrzą
♥ nasz skrawek ziemi ♥ 06.09.2008 r. - wytyczenie fundamentów ♥ 05.03.2009 r. - murarze ruszyli ♥
a rok póżniej już mieszkanie i ... na nowe progi nowe nogi
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychjuz o tym było wiadomo nasza encyklopedia już linki podała ale jeszcze ja powiem, bo świezo po temacie jestem...
nie do końca mogę się zgodzić że to wychodzą "inne" problemy przy okazji tych budowlanych...mówię, że nie do końca się zgadzam a nie że w ogóle tak nie jest....
po prostu to ogromny stres...na pocieszenie, ale nie dla przykładu, bo nie co naśladować, my przetrwaliśmy i jest cudnie...
małżeństwo krótko stażowe, pierwsze dziecko w miesiąc po zamieszkaniu razem drugie rok i 2 miesiące po pierwszym, 3 przeprowadzki i budowa domu...i wiecie że też miałam dół bo nie skończone i wątek "bez czego się przeprowadziliście założyłam" ale wczoraj jak siedziałam w salonie to było mi cudnie, ciepła herbatka, rozmowa z TŻ...i o 10kg mniej stresów...nie ma ekip jest brud ale nasz, TŻ po koleji wszystko robi i nawet nasza kuchnia -prowizorka już ładna jest przy-najmniej dla mnie, więc najważniejsze przetrwać...a jest warto!!!
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychA ja myślałam , że będzie gorzej Chodzi oczywiście o wykańczanie małżeńskie. Udaje się szybciutko dojść do kompromisów. Ale wychodzą takie kwiatki jak np teraz , czyli temat drugiej transzy kredytu , która spędza sen z powiek . A mówiłam , weź kredyt w jednej kwocie?????? Teraz ma załatwinie , kombinowanie , czekanie , a ja kark mam jak beton z napięcia nerwowego , bo za miesiąc przeprowadzka , a robota stoi .
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychJa juz pisałam, ze też wykończona, ale widzę, ze mąż równiez coraz bardziej. Widzę, ze ma dość, że jak musi pomyslec o naszym wykańczającym się mieszkanku w kwestii podjęcia kolejnej decyzji - to co raz bardziej brak mu sił i chęci. Wiemy już, że przeprowadzimy się nie mając wiele w tym naszym nowym miejscu: będzie kuchnia, łazienka, wszędzie pomalowane i podlogi wszędzie. I to wszystko. Finanse zdecydowanie nie pozwolą na umeblowanie. Wiemy co, gdzie mamy kupić/zamówic, ale za jakiś czas. I co z tego, ze z sufitów będa zwisac żarówki, że drzwi wewnetrznych nie będzie, ani sofy, ani łóżka, ani telewizora ważne, ze u siebie. Tylko tak sobie myslę, czy jak juz się przeprowadzimy, to po prostu nei będzie nam się chciało przez jakiś czas nic tam robić, co bedzie się wiązało z meblowaniem/kupowaniem wyposazenia - wypalenie i zmęczenie może wziąc górę.
A nawiązując do tematu, to tez uważam, że poniewaz budowanie się, urządzanie to ogromne przedsięwzięcie życiowe, a co za tym idzie ogromny stres niestety, borykanie się z wieloma decyzjami do podjęcia - decyzjami bardzo waznymi, bo wpływającymi później na jakośc naszego życia w owym domku, na rachunki za prąd, wodę czy inny gaz..... to najzwyczajniej na swiecie moze powodować to różne spięcia na linii żona - mąż/tż. I wcale to nei musi wynikac z wczesniejszych ukrytych problemów, niedomówien, a po prostu z czystego zmęczenia, wymęczenia i życia w ciągłym napięciu: bo trzeba sprawdzic, bo trzeba cos kupić/dokupic, bo znów nie dowieźli, bo cos schrzanili/ bo nie pomyslałem/pomyslałam wczesniej o ty, bo "śmo i owo" i tak bez końca przez większośc okresu budowania i urzadzania.
Większośc moich znajomych się dziwią i mówią: rzeciez urzadzanie się to taka fajna sprawa". Ano fajna, ale po wymęczeniu budowaniem, borykaniem się z urzedami, z bankami - to ta cała fajnośc gdzies może wyparować.
U nas tez momentami iskrzyło - ja się denerwowałam, jak mąż co chwilę zmieniał koncepcję, mąż się denerwował, że ja nie rozumiem, że on przeciez poszukuje. Mnie denerwowało, ze mąż szuka wyposażenia w górnych półkach cenowych, Mąż się denerwował, ze przeciez jakość jest bardzo wazna i kupujemy już coś na wiele, wiele lat i że jemu musi się po prostu na 100% coś podobać i musi być na 100% czegoś pewny. Ja to rozumialam, rozumiem tylko efekt tego jest taki, że nie będzie w tym naszym mieszkanku wiele, wiele rzeczy, bo te które będą pochłonely nasze finanse. Ja się zajmowałam wszystkimi urzędowymi sprawami, bankami, księgami, płatnościami - i to mnie po prostu też wykończyło. Mąż z kolei kontaktami z fachowcami (a z tym to róznie bywało) z kupowaniem materiałów, z jeżdżeniem na spotkania, by podpisywac umowy - nauczeni doświadczenie podpisujemy umowy totalnie na wszystko, kontrolowaniem prac w mieszkaniu itp.
I pewnie, ze jesteśmy wykończeni, ale ciągle zyjemy chwilą, az będziemy mogli sami (z naszymi futrami oczywiście) usiąśc choćby na podłodze w Naszym mieszkaniu i po prostu cieszyć się sobą, ciszą i spokojem.
Także głowa do góry, burze i zawieruchy miną na pewno. To naprawde stres, przemęczenie i pełna głowa "budowlanych" spraw j wywołuje spięcia. My damy radę, I Wy dacie radę
Zapraszam na swój prywatny blog http://www.milemaison.blogspot.com/
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionych