dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Pokaż wyniki od 1 do 4 z 4
  1. #1
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
    izuchna

    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Posty
    9
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    1

    Domyślnie Goździkowa historyjka, czyli nasz dom i my



    Historia budowy naszego "GOŹDZIKA" - nie jest w żadnym wypadku zwykłym i typowym "dziennikiem budowy". To taki "twór" sam w sobie wyjątkowy, może trochę dziwaczny, może śmieszny, bo pełen plątaniny językowej, wywodów, przemyśleń, bajania i fantazjowania, ale za to niepowtarzalny i unikatowy! Tym samym może on być nie dla wszystkich do zaakceptowania - jeśli jednak ktoś lubi bajki i bajania, to zapraszam serdecznie do czytania i wspólnego przeżywania!

    Dawno, dawno temu, za rzekami, lasami i jeziorami, w małym, pięknym, ale niestety ruchliwym polskim miasteczku, żyła sobie pod wspólnym dachem taka zwykła, normalna i kochająca się rodzinka (mama, tata, synek, córcia, babcia i dwa psy). Rodzinka ta, jak i wiele innych rodzin wiodła sobie spokojne życie, ciesząc się ciepłem domowego ogniska. Do szczęścia praktycznie nic im nie brakowało... Aż tu się nagle się okazało, że im się całkiem w głowach poprzewracało, bo na starość zmian im się zachciało.
    - A tak dokładniej, było to chyba jakoś tak - późną jesienią 2009 roku,wyżej wspomnianej żonusi TEGO mężusia, tym samym mamusi córusi i synusia, no i zarazem córusi mamusi - po wielu nieudanych próbach i "próbeńkach", udało się wreszcie namówić owego mężusia, do zrobienia czegoś nowego, no... może trochę szalonego, ale za to zdecydowanie fantastycznego i niesamowitego: wybudowania dla tej szczęśliwej rodzinki - pięknej, małej chałupinki.
    Tak właśnie w wielkim skrócie zaczęła się ta nasza piękna "bajkowa" historia, która już po bardzo niedługim czasie (licząc od momentu kiedy to staliśmy się, szczęśliwymi posiadaczami skrawka własnej ziemi na "Ziemii") a tak dokładniej rzecz ujmując, to po zimie 2009/2010 roku - okazała się "bajką" z przeróżnymi przygodami, z których niestety wiele przyprawiało (delikatnie rzecz ujmując) o zawrót głowy, a czasami (co niestety częściej się zdarzało) o palpitację serca i inne przypadłości z grupy "mrożących krew w żyłach". Ale patrząc z perspektywy czasu myślę, że chyba warto było wejść w tą "bajkę", rozpocząć ją i tworzyć. Najważniejsze żeby ta nasza bajka, miała szczęśliwy koniec i żeby udało nam się ją przeżyć bez większych wichur i huraganów - choć mam świadomość, że wiaterek i deszcz jest nieunikniony a i grad z pewnością spotkamy gdzieś jeszcze na swojej drodze, za nim nasza "bajka" dojdzie do szczęśliwego końca, kiedy to wreszcie zamieszkamy w swojej wymarzonej chałupince. Wierzę z całego serca, że nam się to uda i już wkrótce będziemy mieli uwite to swoje upragnione "nowe gniazdko rodzinne", w którym zamieszkamy i wieść będziemy (jak w bajce) długie i szczęśliwe życie !!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Wracając więc na początek początku naszej „Goździkowej historyjki”, to trzeba by było zacząć od momentu, kiedy podjęliśmy życiową decyzję, że będziemy budowali NASZ DOM. Niestety nie byliśmy szczęśliwymi posiadaczami żadnej działeczki budowlanej, więc musieliśmy ją kupić, tym samym zaczęło się poszukiwanie tego naszego kawałka ziemi, na którym mieliśmy zbudować swoją chatkę.
    - Z działeczką poszło szybko, teraz wiem, że niestety zbyt szybko... Już po niedługim czasie, od zakupu tego naszego kawałka ziemi okazało się, że mamy nieproszonego gościa a może raczej współwłaściciela tej działki, z którym będziemy musieli stoczyć poważną walkę. Tym nieproszonym OBCYM były wody gruntowe, które również upatrzyły sobie tę działkę. Po głębszym zastanowieniu się, szukając jakiegoś pocieszenia dla siebie w tym "mokradłowym utrapieniu" stwierdzić można, że w rzeczy samej piękno tej działki, zostało udowodnione i stało się faktem nie do podważenia, bo przecież obok nas a raczej przed nami - działka ta "wpadła w oko" wodom gruntowym i dlatego też wody te, zdecydowały również "posiąść" tę ziemię za swoją. Tym samym może nie powinno się postrzegać tego w kategorii "zła" ze strony tej wody?
    Po wyborze działki przeszliśmy do kolejnego etapu przeżyć ekstremalnych, tj. wyboru projektu, czyli przemierzania długiej i mozolnej drogi poszukiwania dniami i nocami projektu, który spełniałby nasze oczekiwania, wymogi i po części a może co najważniejsze -spełniałby "nasze marzenia".

  2. #2
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
    izuchna

    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Posty
    9
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    1

    Domyślnie

    To były piękne chwile, prawie z "motylkami w brzuchu", kiedy przeszukiwane były strony internetowe z projektami... Pamiętam pewien zimowy wieczór, kiedy padło pierwszy raz hasło: „znalazłem dla nas dom, to jest to - AMALTEA II". Byliśmy wszyscy pod ogromnym wrażaniem, jednak już wkrótce okazało się, że to nie był nasz dom (był po prostu za mały). Sterty katalogów zasypywały z dnia na dzień nasz dom. W każdym kącie leżały katalogi z pozaznaczanymi stronami, na których kryły się te wybrane i zakwalifikowane projekty przeznaczone do dalszego etapu eliminacji, w której miał być wybrany ten jeden, jedyny i najlepszy, czyli NASZ PRZYSZŁY DOM. Projekty były praktycznie jedynym tematem naszej rodzinki. Nikt nie ociągał się przy "mozolnej" ale fajnej akcji przeszukiwania katalogów i internetu. Niemniej trzeba przyznać, że miano Lidera Grupy "Przeszukiwaczy Projektów"- przypadło bezdyskusyjnie naszej Basieńce (tj. naszej córce), która zasypiała nad katalogami, budziła się i dalej szukała, w tej profesji doszła już do takiej perfekcji, że rzucała nazwami projektów i nazwiskami architektów, którzy byli autorami tych projektów... Ale my nie poddawaliśmy się, staraliśmy się jej dorównać a może raczej właściwym jest powiedzieć - staraliśmy się być od niej lepszymi. Każdy z nas chciał być tym, który odkryje ten jedyny i wymarzony projekt NASZEGO DOMU.
    W ramach ostatecznej selekcji, do ścisłego finału eliminacji zakwalifikowały się m.in. : "Letni Wieczór", "Promień Słońca", "Eleonora","Wschód Słońca", "Przed kominkiem", „Dworek na lata”. Tak nam minęła zima 2009 roku a z nią razem „przeminęły” wszystkie wybrane wcześniej projekty.
    Początek 2010 roku przyniósł radykalne zmiany w kwestii wyglądu i metrażu naszego przyszłego domu. Pojawiły się na pierwszym planie poszukiwań domy o znacznie większej powierzchni użytkowej niż wybrana pierwotnie "Amaltea". Doszły do tego konkrety, m.in. taras z podcieniem, ilość i wielkość pokoi (na dole: dwa 13-15 metrowe + salon a na poddaszu trzy), ilość łazienek - najlepiej trzy (dwie na dole, jedna na górze), żeby już nigdy nie było walki o ranne wejście, czy też wręcz nie było „kolejek" pod drzwiami gdy zawita w odwiedziny rodzinka. No i wreszcie zrodziła się najważniejsza kwestia, którą musiał spełniać projekt naszego domu a mianowicie miał mieć kolumny miał mieć kolumny. Ten ostatni wymóg spełniała już bardzo ograniczona liczba projektów. Jednym słowem ZRODZIŁA SIĘ DECYZJA BUDOWY DOMU W STYLU DWORKOWYM!
    Pojawiły się więc na przysłowiowej tapecie inne nazwy projektów, które były eliminowane jeden po drugim m.in z tych bliższych sercu należy wspomnieć takie nazwy, jak: "Alkierz", "Babie Lato", "Tercja". Aż wreszcie nastał moment, gdy natknęliśmy się na ten jedyny, wymarzony, wyśniony projekt, który przesłonił wszystkie inne projekty - „GOŹDZIK”!. Była to niewątpliwie miłość od pierwszego wejrzenia, uwiódł On nas swoją subtelnością kształtów, pięknem kolumn, wielkim tarasem i rozwiązaniem wnętrza, które prawie w całości spełniało nasze oczekiwania. Nazwa projektu też sprawiła nam wielką radość i od razu była bliska sercu, gdyż goździk zawsze był ulubionym kwiatem mojej ukochanej mamy. Dziś nazwa projektu ma dla nas jeszcze głębszą wartość i większy wymiar emocjonalny...
    Tak więc w wielkim skrócie doszliśmy do momentu podjęcia ostatecznej decyzji - zakupu projektu "GOŹDZIK", tj. PROJEKTU NASZEGO DOMU.

  3. #3
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
    izuchna

    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Posty
    9
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    1

    Domyślnie

    Nie wiem skąd się wziął ten tajemniczy zachwyt i "niebiańskie" zauroczenie stylem dworkowym?
    Czuję, jakby zawsze to we mnie gdzieś głęboko siedziało, wypełniało mnie całą... Zamki, pałace, dwory, dworki, kolumny i architektoniczne sztukaterie, zawsze mnie zniewalały swym pięknem, wytwornością i tajemniczością. Chyba do końca życia będą żyły we mnie prawdziwe emocje - te same co wtedy- kiedy to pierwszy i jak na razie niestety jedyny raz, zobaczyłam na własne oczy antyczny Rzym i Pompeje - serce waliło mi z całych sił i podchodziło do gardła a łzy cisnęły się ze szczęścia do oczu, że mogę tam być i widzieć te fantastyczne a zarazem zachwycające pięknem kolumny i zachowane fragmenty starych budowli... Było to tak cudowne uczucie, że słów brak by wyrazić towarzyszące emocje, gdy mogłam stać obok tych ANTYCZNYCH KOLUMN, dotykać je, upajać się ich magicznym i zniewalającym pięknem. Wydawało mi się wtedy, że przeniosłam się w inny wymiar czasu i że to jest właśnie mój prawdziwy świat, moje miejsce. Jakieś totalne cudowne i magiczne szaleństwo zawładnęło mną duszą, to było, jak piękny i bajkowy sen, który chciałam żeby trwał i nigdy się nie kończył.

  4. #4
    SYMPATYK FORUM (min. 10)
    Kolbe

    Zarejestrowany
    Nov 2009
    Skąd
    Podbiel
    Kod pocztowy
    05-430
    Posty
    12

    Domyślnie

    Dzieki Izucha za opis, też jestem posiadaczem tego domu i faktycznie ma w sobie coś! To chyba jest już wpisane w naszą polska rzeczywistość, to nasz styl , on do nas najbardziej pasuje on jest po prosu w nas, rodzimy się z nim i jest nam cały czas bliski. Mieszkając w goździku czuje że ten dom wyraża mnie samego oddaje mój charakter i osobowość.
    Cierpienie to takie doświadczenie, które ma nam pomódz w dojrzewaniu.

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony