Konflikt wynikł pomiędzy kierownikiem budowy a wykonawcą. I nie chodzi o to, że wykonawca źle robi, tylko o to, że lekceważy kierownika budowy! Zaczeło się od tego, że kierownik nie wiedział, że będą zalewać fundamenty, a wszyscy wkoło o tym wiedzieli, mało tego, był godzinę przed zalaniem na budowie, rozmawiał z wykonawcą, wykonawca z tego tajemnicy nie robił - wiem, bo równocześnie rozmawiał ze mną i mnie informował, że właśnie jedzie pompa i będą zalewać. Awantura się z tego zrobiła straszna, potem wyszło, że nieporozumienie, niedogadanie, ale od tego czasu są same nieporozumienia i niedogadania (bo już prawie ze sobą nie rozmawiają), jeden się skarży na drugiego, staram się trzymać stronę kierownika budowy, ale generalnie uważam, że on jest od tego, żeby sobie autorytet na budowie wyrobić, a ja i tak mam dosyć problemów i nie muszę tutaj robić za sąd arbitrażowy. Ekipa robi bardzo szybko to fakt, ok. 7 chłopa średnio 9 godz. dziennie, w soboty też pracują, kierownikowi się nie podoba, że tak szybko, podejrzewam, że nie może za nimi nadążyć (ja też nie nadążam), ale to przecież nie jest powód żeby wstrzymywać ekipę. Już sama nie wiem, za szybko źle, za wolno jeszcze gorzej.