Proszę się nie śmiać, ale pierwszy kominek, pierwszy sezon, człowiek się nie zna... Wg opowieści znajomych podrzucają oni parę kawałków drewna, nieledwie pół pniaczka, na kilka godzin i się pali, grzeje i wygląda. Ja używam na razie drewna po budowie - czyli sosna, świerk, deski, stemple, więc wiadomo, że tempo spalania będzie szybsze niż normalnego drewna opałowego. Jakieś 3kg np desek (normalnych ścinków po 20-40cm a nie szczapek) po 30 minutach są żarem a po 45 - popiołem. To normalne?
Pytanie mnie nurtuje głównie dlatego, że nie jestem w stanie spowolnić tego tempa przez domknięcie dolotu powietrza. Na maksymalnym domknięciu o drewnie nie powie żaden poeta, że ognik jeno po nim pełga - płomień jest cały czas duży, spalanie gwałtowne, ogień wypełnia w zasadzie całą komorę kominka. Na jedynym wysezonowanym drewnie jakie mam było to samo - acz to brzoza, więc znowu szybkie z natury.
Zapytam więc jeszcze o ten dolot - czy maksymalne domknięcie ma odcinać większość powietrza czy jest pozycją stałą, właściwą dla normalnego spalania? Przy odemknięciu dolotu do oporu w kominku rozpętuje się bardzo widowiskowe inferno, ale domknięcie nie wydaje się mieć skutków dla wielkości płomienia w porównaniu np. z pozycją środkową.
Kominek bez płaszcza, z wkładkami szamotowymi, Hermes 14kW. Pytałem sprzedawcę o to samo, ale nie doczekałem się odpowiedzi.
Nie mam jeszcze i nie będę miał w tym sezonie obudowy ciepłej, jest tylko blacha, więc sobie wykoncypowałem, że w takim przypadku lepsze jest tempo spalania nie za szybkie a stałe, skoro i tak nie ma niemal żadnej masy do odbioru tego ciepła. Pożądany skutek daje olewanie opróżniania szuflady...
Druga rzecz - czy branie powietrza z pomieszczenia może tak za mocno podsycać ogień? Teoretycznie mam doprowadzenie z zewnątrz, ale jak się okazało sprzedano mi kominek wadliwie zmontowany./../Brakuje takiego docisku przy szybce i jest najnormalniej w świecie szpara na pół centymetra w pionie.