Jeśli ktokolwiek zastanawia się nad wzięciem kredytu w PKO BP, niech dwa razy przemyśli tą decyzję i zakupi odpowiednią ilość środków uspokajających...

Złożyliśmy wniosek dobre kilka tygodni temu (tak dawno, że już nawet nie pamiętam dokładnie, kiedy) i nadal nie wiemy, czy zechcą nam go przyznać, czy nie. Skusiliśmy się dobrą wstępną ofertą oraz tym, że są skłonni dać nam taką kwotę, jakiej potrzebujemy... W ten sposób poszły w odstawkę pozostałe banki, w których wstępnie otrzymaliśmy decyzję pozytywną - bo przecież PKO będzie najlepsze...

Efekt jest taki, że co chwila dostaję od doradcy maila lub telefon o konieczności dostarczenia nowego papierka, najlepiej za godzinę (!) - bo to przecież strasznie pilne. Przegięli w banku, gdy zażądali dostarczenia zaświadczenia z ZUSu, którego nie ten urząd nie ma prawa mi wypisać Pracownicy tego banku niestety nie znają przepisów i życzą dobie rzeczy niemożliwych

Ręce mi opadają, ale ponoć na początku przyszłego tygodnia mamy dostać nareszcie decyzję ostateczną. Mam nadzieję, że tym razem bez niespodzianek się odbędzie, bo autentycznie napadu szału dostanę i jeszcze pokarm stracę


Doradcza pociesza, że jak już człek przebrnie przez te ich absurdalne wymogi, to sama obsługa kredytu jest ok... Wierzyć?