mirella,
miałam w starym ogrodzie identyczną sytuację z nornicami co Ty. Trawnik był tak podziurawiony i podkopany,że nie można było kosić kosiarką,bo noże ściągały całą darń trawy. Miałam same dziury i zapadliska. Ze złości płakałam w ogrodzie tyle miałam szkód. Sadziłam kwiaty jednoroczne na rabaty , następnego dnia wszystko obsychało, bo podgryzły je nornice. W warzywniku urosły piękne marchewki i buraki, ale jesienią nie wykopałam z ziemi ani jednej sztuki - wszystko zjedzone
Nie pomagały cesarskie korony, miałam ich pełno.
W końcu przytaszczyłam kota - a w zasadzie kotkę ( kocury są leniwe -nornice mogą koło niego biegać - nie chce mu się ruszać). Kotka zrobiła porządek w moim ogrodzie i nornice się wyprowadziły. Owszem, czasem pojawi się jakaś na horyzoncie, ale już nie narobi tyle szkód co przedtem.