Bardzo ważna informacja
Żeby nie mieć problemów z zatykaniem dyszy przy odpopielaniu, trzeba dopasować rozmiar rusztu i ilość węgla tak żeby palić cyklicznie, na przykład jeden cykl 12 godzin. Chodzi o to, że kiedy mamy dosypywać węgiel, w palenisku ma zostać niewielka ilość żaru, wtedy można spokojnie usunąć popiół, jak również wszystko, co podczas odpopielanie mogło trafić do palnika. Po tym zabiegu, jak temperatura żaru jest za niska, to można położyć kawałek drewna, żeby złapało ogień i wtedy wsypać węgiel, a jak żar jest bardzo gorący, to ja u siebie dawałem trochę koksu ( zbierałem to co nie spalało się przy przepalaniach) i na to węgiel. Na tych ostatnich palnikach już nie ma potrzeby w koksie, bo spalanie jest czyste natychmiast po zasypaniu węgla na żar, ale wo wcześniejszych konstrukcjach,w tym pierwszym szczególnie, to mogło dymić, przez kilkanaście minut.
Odpopielanie pogrzebaczem przy większej ilości węgla w komorze zasypowej może się skończyć zatkaniem się dyszy węglem i wtedy czeka nas masakra w kotłownie. Przez dolne drzwiczki zaczyna walić dym, padają duże ilości niecenzuralnych wyrazów w kwestii palników, szamotów i innych cudów na kiju. Trzeba wygaszać kocioł, wybierać węgiel i zapalać od nowa. Chyba że zdarzy się cud i uda się przez warstwę żaru usunąć to coś, co wlazło do palnika. Trochę ciężko.