i znowu wkraczamy w dziedziny uwielbiane przez ... nieuków. Najłatwiej znaleźć winnego. Takie koncerny, na przykład. I życie staje się proste. A życie proste nie jest.
Kiedyś jedliśmy chudo i biednie i problemu nie było. No, może miało go 10% populacji, bogatych, ale i ludzie umierali tak po prostu a nie na coś i nikt tematu nie drążył. Potem jedzenie staniało i zaczęliśmy jeść za dużo. A jednocześnie był to okres tuż po wielkich odkryciach w medycynie, dostaliśmy antybiotyki, nowoczesną anestezjologię, transplantologię. Przeciętny człowiek bombardowany propagandą sukcesu zaczął myśleć, że medycyna może wszystko. Ludzie zaczęli umierać "na coś" i "pomimo walki o ich życie"... A medycyna wciąż może mało. Więcej, niż 100 lat temu, ale ciągle mało, czasem żałośnie mało. I ciągle, czego ludzie nie chcą przyjąć do wiadomości, jesteśmy bezsilni wobec chorób i śmierci.
Z cholesterolem - po prostu cały czas są badania. Jak byłam na studiach, to cholesterol dopiero się pojawił jako przyczyna miażdżycy. Pojawiły się statyny. Wtedy wydawało się, że wystarczy obniżyć cholesterol i problem zniknie. Euforia. A problem sobie trwa. I trwają badania. Były już frakcje cholesterolu, teraz już wiemy, że go produkujemy, że podwyższa go stres, że w sumie jest nam potrzebny... Wiemy coraz więcej. Ale ludzie by chcieli już teraz odpowiedzi ostatecznej. Nie ma takiej. Jest za to postęp wiedzy.
Koncerny nie mają tu nic do rzeczy, ba rzekłabym, że one się dostosowują do oczekiwań ludzi
Ludzie chcą odpowiedzi już, tu i teraz, chcą być zdrowi piękni i młodzi wiecznie. No to dajmy im margarynę, nie? no to może masło? Albo mix? Badania da się zrobić na wszystko. Nawet na szkodliwość szczepień, na to też jest oczekiwanie ludzi. Ale te badania nie przetrwają. Jeżeli nie są prawdziwe i powtarzalne, to ktoś je podważy. I zostaje smród. No i rozczarowani ludzie, którzy nadal umierają na nie wiadomo co i nie są ciągle piękni i młodzi. Ci, co oczekiwali najwięcej, zaczynają negować wszystko. Przykre.