Czyli taka wilgotność jest normą w zimie? (tzn. wiem, że w zimie jest sucho w mieszkaniach, ale czy tak niskie wartości, to norma?) Zastanawia mnie to, że tak to się na zdrowiu odbija, ale może być też tak, że dawniej przez kilka lat mieszkałem w mieszkaniu raczej wilgotnym (ostatnie piętro, w kuchni i łazience dość spora wilgotność), może więc dlatego przeskok z mieszkania wilgotnego do suchego ma takie konsekwencje...
Oczywiście nie zamierzam przestać wentylować mieszkania. Tylko zastanawiałem się czy właśnie tych listew jakoś nie uszczelnić, czym można byłoby je uszczelnić, oczywiście najpierw planuję je zdjąć tylko nie wiem czym można by te dziury tam uszczelnić by tak nie ciągnęło zimnem od nich?
A jak to wygląda w miesiącach letnich? Bo niby od kwietnia gdzieś wyłączyli centralne, ale mimo wszystko ja dalej miałem wrażenie, że w mieszkaniu jest sucho. Wiosna, lato, tak jak pisałem mieszkanie jest wietrzone, nie stale otwarte okna. Czy to kwestia tego, że zimą jest ono przesuszone i trwa zanim poziom wilgoci się zmieni?